poniedziałek, 5 listopada 2012

Kolejna recenzja "Niani", na wiadomosci 24

http://www.wiadomosci24.pl/artykul/niania_w_paryzy_kryminal_czy_sensacja_recenzja_249043.html

Dosc interesujacy tekst aurostwa Alicji Pionkowskiej... stawia ona w nim liczne pytania, na ktore sama mialabym ochote odpowiedziec... narazie jednak pochlonieta jestem refleksja...
Dziekuje za recenzje!

środa, 31 października 2012

Wywiad ze mna

http://www.sztukater.pl/wywiady/item/3536-agnieszka-moniak-azzopardi.html

mam nadzieje, ze okaze sie dla czytajacych ciekawy... a na zdjeciu miny stroje z moim synem!

piątek, 26 października 2012

Recenzja mlodziezowa "Niani"

"Niania w Paryżu" - Agnieszka Moniak - Azzopardi - recenzja





"Niania w Paryżu" jest debiutancką powieścią Agnieszki Moniak - Azzopardi, Polki mieszkającej na stałe we Francji i która pochłonięta jest nie tylko pisaniem książek, ale również współpracą z wieloma francuskimi miesięcznikami.
Niania w Paryżu - Agnieszka Moniak-AzzopardiGdy upadł mur berliński, odmieniło się życie milionów ludzi ze Wschodu. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów mogli bez większych przeszkód udać się na Zachód w poszukiwaniu pracy, wykształcenia, nowego życia.

Kiedy dziewiętnastoletnia Ania przyjechała do Paryża, myślała, że spełnią się wszystkie jej marzenia. Podjęła nie tylko pracę niani, ale również studia na prestiżowej Sorbonie. Jednak z biegiem czasu zaczęła rozumieć, że Francja to zupełnie inny, obcy jej świat, zamieszkiwany przez wielu nieprzyjaźnie nastawionych ludzi, którzy źle jej życzą. Od tej chwili Ania będzie zmuszona podjąć walkę, której stawką będzie jej przyszłość.

Jak sobie poradzi młoda, zagubiona Polka?
Czy pochłonie ją nienawistny świat?
Czy odnajdzie kogoś, kto pomoże przetrwać jej trudne chwile?
„Niania w Paryżu” to przejmująca opowieść o życiu i o świecie, który nie zawsze jest kolorowy. To wzruszająca historia młodej dziewczyny, która ma wielkie marzenia i jeszcze większą motywację, aby je spełnić. Polecam tę książkę każdemu. Jestem przekonana, że czas, który poświęcicie na jej przeczytanie, nie uznacie za zmarnowany.

Iza, 18 lat
 

niedziela, 7 października 2012

Nowa, ciekawa recenzja "Niania w Paryzu".

Polecam...


http://www.granice.pl/recenzja,niania-w-paryzu,5782


Francja według fille au pairAu pair, fille au pair – niezależnie jak i w jakim języku nazwiemy tę specyficzną formę pracy połączonej z nauką języka w obcym kraju, nigdy nie oznacza ona służącej z głodową pensją, obiektu drwin i szyderstw czy przemocy, zarówno fizycznej, jaki psychicznej. Niestety rzeczywistość wskazuje na coś innego, zaś młode dziewczyny spragnione innego życia nierzadko padają ofiara bezwzględnych i bezwstydnych ludzi, którzy korzystają z każdej okazji, by je poniżyć czy oszukać.
Jedną z takich osób, które wyjeżdżają owładnięte marzeniami o studiach poza granicami kraju i „wielkim świecie”, tak innym od szarej, polskiej rzeczywistości, jest dziewiętnastoletnia Ania, bohaterka wstrząsającej książki Agnieszki Moniak-Azzopardi. „Niania w Paryżu” opublikowana przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka jest powieścią, która zmienia nasze postrzeganie Francji i Francuzów oraz całej organizacji systemu Au-pair. Powinny ją przeczytać przede wszystkim osoby, które planują wyjazd i chcą pogodzić naukę z opieka nad dziećmi, a także te, które w przeszłości skorzystały z tej możliwości pobytu w innym kraju. To także książka dla tych wszystkich, którzy lubią dobrą lekturę, szczególnie w długie, jesienne wieczory, bowiem akcja wciąga i angażuje bez reszty.
Ania wyjeżdża jesienią 1992 roku po skończeniu liceum, by na Sorbonie zgłębiać język francuski na kursach przygotowawczych dla obcokrajowców. Zgodnie z umową zawartą z biurem pośrednictwa, ma pracować jako fille au pair, bowiem taka forma umożliwia – przynajmniej teoretycznie – realizację programu studiów, a przy tym daje możliwość utrzymania się w tak drogim mieście, jakim jest Paryż. Dom państwa H. miał stać się również jej domem, zaś zakres obowiązków obejmował opiekę nad dwójka dzieci. Dziewczyna jednak nie podejrzewa, że bogaty dom to niemal więzienie, zaś eleganccy właściciele to w rzeczywistości ignoranci i hipokryci, gotowi w każdej chwili wykorzystać „biedą dziewczynę z Polski”. Polski, która przez wielu Francuzów kojarzona jest z Wałęsą, „Solidarnością” i … murem berlińskim.
Bardzo szybko okazuje się, że zapisy umowy są tak naprawdę fikcyjne, zaś Ania zostanie wyeksploatowana do granic możliwości. Dodatkowym ciężarem są złośliwości kierowane pod jej adresem przez panią H., rozpuszczone dzieci spragnione tak naprawdę matczynej miłości oraz niezrozumienie najbliższych, dla których narzekanie Ani jest niemal bluźnierstwem.
Całe szczęście, że w kraju, w którym bardzo szybko musiała dorosnąć, spotkała również życzliwych ludzi – czterdziestoletnią Finkę, żonę dyplomaty, uczącą się francuskiego dla kaprysu, rodaczkę Magdę czy sympatyczną Amerykankę Pati. W mieście miłości nie mogło zabraknąć także tego jedynego, czyli przystojnego Francuza, Michela. Nikt jednak, poza dziewczynami znajdującymi się w takim samym położeniu co Ania, nie rozumie jak trudne jest życie fille au pair. Nikt też nie chce uwierzyć w to, co dziewczyna mówi o swojej pracy i pracodawcach. Do czasu…
„Niania w Paryżu” Agnieszki Moniak-Azzopardi to bulwersująca historia, pod którą niejedna Polka mieszkająca we Francji (choć nie tylko) mogłaby się podpisać. To także dramat dziewczyny wyrwanej z szarej, siermiężnej Polski i rzuconej do francuskiej dżungli, gdzie przeżyć mogą tylko najsilniejsi. Problem nie dotyczy tylko Ani, ale całego systemu kontroli rodzin czy umów zawieranych przez agencje Au pair. Być może powieść Moniak-Azzopardi zwróci uwagę odpowiednich władz i zagwarantuje wyjeżdżającym dziewczynom choć minimalną opiekę, by historia bohaterki nigdy się nie powtórzyła. Ania w Paryżu dorosła, stała się kobietą i pokochała, jednak cena jaką zapłaciła, była stanowczo zbyt wysoka.

Autorka Justyna Gul

czwartek, 20 września 2012

Przeczytane "Kaktus na parapecie" M. Zarebska




Książkę nabyliśmy w Polsce, tego lata. Możliwe, że wywoła tutaj kolejną polemikę, ale uważam, że warto o niej napisać. Wydawało mi się, że jest adresowana raczej do starszych dzieci, może takich dziesięcioletnich. Od kilkunastu dni byłam jednak zaskoczona, mile zaskoczona tym, że Antosiowi bardzo się spodobała. Czytaliśmy fragmentami, po kawałku każdego popołudnia.



"Kaktus" to historia małego chłopca Mikołaja, który pewnego dnia zostaje przeniesiony do przeszłości, w polskie lata 1970. Ja miałam wrażenie, że ktoś opisał moje dzieciństwo. Strona po stronie czułam, że znam, wiem o czym mowa, z uśmiechem wracam do tego co było. Dla Antka było to wielkie odkrycie i zdziwienie. Wciąż dopytywał “mamo, tak? Tak naprawdę było jak byiaś mała?”. Tak, dokładnie tak, odpowiadałam dziesiątki razy. Jak Mikołaj musiałam być bardzo samodzielna, wytrwała, zmywać naczynia i robić wiele różnych rzeczy, do których mój syn w ogóle nie jest przyzwyczajony.



Nie mógł uwierzyć, że jak byiam mała nie było komputerów, komórek, McDonalda – to znaczy w Polsce nie było, zmywarki do naczyń, że nie mieliśmy samochodu a jeśli ktoś miał to był to mały bądź duży fiat czy syrenka, ewnetualnie trabant. Brak kolorowego telewizora wzbudził w nim salwę śmiechu a opis w książce jego zakupy po całonocnym staniu w kolejce, zapisach i przepychankach wprowadził w lekkie osłupienie.



Mnie osobiście z tekstu uderzyło kilka opisów. Po pierwsze ten dotyczący nazwy ulicy “Przyajźni Polsko-Radzieckiej” zamiast “Lawendowej”… pomyślałam sobie o tym jak szybko o tych nazwach zapomnieliśmy? Opis choroby Mikołaja i bolesnych zastrzyków na anginę przywołał niezbyt miłe wspomnienia… pielęgniarki z klatki obok i moich zastrzyków z pencyliny… brr. Powtarzająca się w książce kilkakrotnie kwestia braku ubrań: polowania na nie w sklepie, przepychanek, domowego szycia z resztek materiałów – widziałam wtedy moją mamę nad maszyną próbującą coś dla naszej trójki uszykować, ubiór dzieci do szkoły i na wyjazd na wykopki… Zarebska pisze: “Kurtka ( uszyta przez mamę) byla ciężka i mało wygodna, a materiał sztywny, krępujący ruchy”. Ileż takich ubrań nosiłam ja sama?



I kwestie polityczne… gdy Mikołaj rozmawia z kolegą, Krzysiem:



“― Nie rozumiesz. Tu jest jedna partia, PZPR, komuniści. Oni rządzą w Polsce od czasów wojny. Narucają ludziom, jak mają myśleć i jak się zachowywać.



― To się chyba jakoś nazywa… - szukałem w pamięci.



― Ten ustrój nazywa się komunims, a my musimy w nim żyć. Główna zasada – nie wychylaj się, nie zadawj pytań I mów tylko to, czego od ciebie oczekują.



― Ale… - próbowałem dyskutować.



― To nie są żarty, Mikołaj! Wierz mi, za twoje poglądy rodzice Mikołaja mogą trafić do więzienia a ty do domu dziecka….” Strona 103-104.



Powiało grozą. Z drugiej strony trochę zadziwia mnie świadomość polityczna takiego Krzysia, ale to jedyna negatywna krytyka jaką mogłabym autorce zarzucić.



Akademie, wykopki, lekcje, życie rodzinne… trudno nie wrócić do czasów swojego dzieciństwa.



Książkę gorąco polecam! Jest znakomicie napisana, wartko, dobrym stylem… dla mam I ich pociech.

wtorek, 18 września 2012

"Matka odchodzi" Tadeusz Rozewicz




Czekalam na te ksiazke od dawna, bardzo dawna. Chcialam ja zamowic przez internet ale naklad jest wyczerpany. Moi rodzice szukali jej dla mnie w bibliotekach... nie znalezli. I dopiero podczas letniego pobytu we Wroclawiu moja ciocia znalazla ja dla mnie u swojego przyjaciela, ktory jak sie okazalo jest tez przyjacielem tego znakomitego poety i pisarza.

Zalezalo mi bardzo na tym dziele, gdyz sama pograzona jestem pisaniem na temat odchodzenia... Wlasciwie pisalam o tym od zawsze czy to w formie poetyckiej czy w prozie. Teraz zaczyna to przybierac konkretny ksztalt.

Ksiazka Rozewicza, jakze nietypowa, poruszyla mna do glebi. Sa w niej slowa, wspomnienia matki, wiersze i kartki z dziennika samego pisarza, teksty jego braci, fragmenty z roznych ksiazek... Calosc sklada sie na jakze piekny i dyskretny hymn na czesc tej, ktora pisarz nazywa "najcenniejsza rzecza w domu", na czesc matki. Pisze o niej w sposob poetycki ale tez zwykly codzienny, tak jak pisze sie dziennik wtedy, gdy ktos odchodzi i po latach, gdy juz go z nami nie ma. Ta zmiana perspektywy, spojrzenia zmienia calkowicie charakter jego wypowiedzi, slowa jakich uzywa... Jedno pozostaje wspolne - czulosc wypowiedzi i milosc do tej, ktora dala zycie.



"Oczy matki spoczywaja na mnie" niezaleznie od tego czy zyje czy nie, niezaleznie od czasu i przestrzeni...

Polecam.

środa, 5 września 2012

Pierwsza recenzja





Pojawila sie pierwsza, bardzo interesujaca recenzja "Niani w Paryzu"na stronach lubimyczytac.pl

link: http:// lubimyczytac.pl /ksiazka/ 143864/ niania- w-paryzu

bez spacji oczywiscie. Padaja tam bardzo wazne slowa o roznicach a wlasciwie o kodzie kulturowym i jego ograniczeniach, a to wlasnie miedzy innymi chcialam bardzo wyraznie pokazac w mojej ksiazce. Dziekuje Magdzie za recenzje.

piątek, 24 sierpnia 2012

Billboardy w warszawskim metrze

Wczoraj dostalam od mojego brata, mieszkajacego w Warszawie, kilka zdjec reklam mojej ksiazki. Olbrzymie plakaty umieszczone sa na stacjach warszawskiego metra. Zaluje, ze nie ma mnie juz w Polsce by je na wlasne oczy zobaczyc bo przyznam, ze nawet ich widok na zdjeciach wzrusza mnie w dosc szczegolny sposob.
Ciesze sie z publikacji mojej ksiazki i z wszystkich akcji promocyjnych, ktorymi zajmuje sie moj wydawca, znakomity wydawca.

Mam nadzieje, ze ten blog, ktory dopiero dzisiaj zalozylam stanie sie miejscem dyskusji o ksiazce, emigracji i o literaturze w ogole.

Zapraszam do lektury i do wymiany zdan.