poniedziałek, 28 września 2020

Swiatowy dzien prawa do aborcji.

 Tak, to dzisiaj 28 września... 


za Cairn info.  https://www.cairn.info/revue-population-2018-2-page-225.htm#


Tak wyglada mniej wiecej obecna sytuacja w tej kwestia na swiecie. 

To dzien uświadamiania kobiet, dzien walki o ich prawa.

Nigdy nie krylam sie z tym, ze jestem absolutnie za prawem do aborcji w państwie demokratycznym, ale za aborcja regulowana prawnie, gdyz co byśmy o niej nie pisali, a pisałam i ja... to jest zawsze trauma i dramat dla kobiety. 

Ostatnio obserwuje we Francji dosc negatywne tendencje. Z jednej strony ogranicza sie dostęp do aborcji kobietom bo brakuje miejsc, lekarzy itd. Z drugiej strony sa tez tendencje by zakazać lekarzom odmowy... co zakrawa na terroryzm sumien. Jesli rzeczywiście do takiego zakazu dojedzie Francji bedzie jedynym krajem na swiecie, w ktorym lekarz zostanie pozbawiony własnego, indywidualnego sumienia. 

W Polsce jak wiadomo sytuacja jest w tej kwestia napięta od lat i toczy sie boje o prawo do aborcji choc w latach PRL, niektórych, aborcja byla jedna z metod antykoncepcji i niewielu to przeszkadzało. 

Fajna niedziela u teściów, na wsi.


Pojechalismy wczoraj do teściów na wies, pod Rennes. Na początku byl pyszny obiad... awokado, lasagne i tiramisu... od stolu bylo cieżko wstać! Ale wstaliśmy bo poszliśmy na dlugi spacer, na pola, tam, gdzie nie trzeba masek! Do tablicy z nazwa miejscowości trzeba maski a 10 centymetrów za nia juz nie!!!!

Choc po jednej i po drugiej stronie tablicy nie ma żywego ducha, ale takie sa przepisy. 

Chodzilismy po polach, po leśnych drogach i nazbieraliśmy mnóstwo jadalnych kasztanow czyli châtaigne, troche zoldzi do dekoracji... Wialo silnie i pogoda byla iscie zimowa ale daliśmy rade! 
Teraz , następnym razem będziemy piec kasztany w kominku u teścia i je zjadac!

Dzis znow początek tygodnia... jeszcze 3 do wakacji!




 

niedziela, 27 września 2020

"Les choses humaines" czyli Ludzkie sprawy wedlug Karine Tuil. Z cyklu przeczytane, Goncourt licealistów.


Ludzkie a moze nieludzkie? Zdziwila mnie ta powieść i tym bardziej przyznana jej nagroda Goncourt licealistów w 2019 roku. 

To powieść à la mode... serfująca na fali ruchów #metoo albo #denoncetonporc .  Jest tutaj sporo socjologii... w samym funkcjonowaniu malzenstwa, ktore ma wladze czy systemu sądowniczego we Francji, w ktorym gwalciciel ze środowiska władzy nie zostaje ukarany za gwałt. 

Jest tutaj sporo psychologii w konfrontacji ofiara-sprawca, relacje w pracy, w mediach... 

Ale przede wszystkim jest tutaj masa seksu. Nie takiego ludzkiego, przynoszącego radość, wnoszącego cos pozytywnego ale takiego, za ktory sie placi albo, do którego sie zmusza, albo takiego w ktorym sie zdradza, gardzi, poniewiera. 

Stad moje zdziwienie... skad ta nagroda, prestiżowa zreszta, od licealistów?
Pracuje z licealistami... i albo sie kompletnie mijam z prawda co do osob siedzących na przeciwko mnie albo ci licealiści, ktorzy te nagrodę przyznali sa tez z opisanych w książce elit władzy... niekoniecznie siedzących przede mna w lawkach. 

Zastanawiam sie co ta powieść wniosła do mojego zycia, do moich emocji, czego mnie nauczyła, co mi przekazała? I odczuwam niesmak, obrzydzenie... 
moze szkoda bylo na nia czasu? a moze nie... moze tacy sa dzisiaj francuscy licealiści? 

 

wtorek, 22 września 2020

Odczytane znowu... "Szachinszach" Kapuscinskiego. Czyli wybor dla klas maturalnych.


Tym razem we francuskiej wersji językowej, ktora to O DZIWO byla tłumaczona z... angielskiego... 

To opowieść o władzy w Iranie, rewolucji, dynastii Pahlavi, przejęciu władzy przez Chomeiniego. Opowieść napisana na początku lat 1980 wciaz NIC nie straciła na swojej aktualności. 
rewolucje wciaz zaczynaja sie tak samo, ich przyczyny i skutki sa porównywalne... wciaz nie odeszliśmy od stosowania tortur, od chciwości, nadużyć, głupoty zwykłych śmiertelników, odurzenia religia i jej sługami... 

Mijają wieki, dekady, lata... i tylko mniejszość ludzkość mądrzeje. Wiekszosc tkwi w głębokiej ignorancji. 
Znakomite sa strony o szyizmie czy o torturach stosowanych przez Savak. 

Ja jednak siegnelam po te pozycje bo powstał w mojej głowie pewien pomysł...

Oto moje klasy maturalne maja w programie WOS koncept "Demokracji"... i stwierdziłam, ze popracuje nad tym konceptem na tekstach... wybrałam Platona, Arystotelesa, Tocquevila, Karl Popera, Hanne Arendt, Pierre Bourdieu, Marzene Sowe i Kapuscinskiego wlasnie z Szachinszach" i z "Cesarza"... 

Mam nadzieje, ze im sie moj program spodoba... 

 

niedziela, 20 września 2020

Na wszystko mam czas... no prawie... bo za wcześnie wstaje.


Praca nauczyciela ma to do siebie, ze sie wciaz wstaje o swicie. Gdy zaczynam o 8 w liceum oddalonym o 54 kilometry od domu to wstaje o 5:50 by o 6:45 wyjechać z domu i zdazyc. I tak jest od kilku lat choc ja zawsze bylam rannym zwierzątkiem czym dobijałam na przyklad moja kochana chrzestna! 
Czy poniedziałek czy niedziela ja kolo 5 rano mam otwarte oczy... koniec spania. Ostatnio budze sie nawet kolo wpół do piątej po 6,5 godzinach snu, to moja norma... z wiekiem pewnie spie mniej choc na wakacjach spie duzooo dłużej. 

Wciaz mam problemy z zaśnięciem... falowo, wiec jak sie pojawiają to spie po 4 godziny na dobe i ledwo ruszam nogami co w przypadku prowadzenia samochodu w ciemnej nocy, na autostradzie, wymijania tirów i wiezienia ze soba 2 czy 3 innych osob do najbezpieczniejszych nie nalezy, ale nie mam wyjścia. To znaczy mam takie, ze wezmę cos na spanie ale to cos tez zrobi mi z mozg miazgę wiec efekt bedzie zbliżony. Biorę w ostateczności po 4-5 nieprzespanych nocach, tak mi zaleciła lekarka. 

Skutkiem ubocznym powyższego jest... to, ze mam na wszystko czas albo prawie. Ile ja jestem w stanie rzeczy zrobic w ciagu dnia! 
Wczoraj i dzisiaj wstałam o 6 rano pomimo soboty i niedzieli ba wyspałam sie! 
Mam czas na gotowanie i na pisanie, wiele godzin dziennego czytania, na sport, na joge, na prace i na obejrzenie filmu czy innego programu... na gre na pianinie tez ostatnio mam czas. Mam czas dla Antka i dla meza, by zbierać jabłka z teściową czy zaangażować sie gdzies tez... 

Pewnie wynika to tez z osobistej organizacji, ktora to dobijam teraz z koleji moich domowników bo ja jestem "szkola militarna" jak nazywa mnie moj maz. Tak jestem dosc sztywna gdy o organizacje chodzi ale mi to odpowiada... a ze charakter mam wredny to nie lubie, bardzo nie lubie mówienia o braku czasu... jak widze te posty mamusiek, ze to WC nie maja czasu, albo jak ktos mi pisze, ze nie czyta czy nie przeczytał bo nie ma czasu i tym podobne to... dostaje gęsiej skorki ha, ha... 

taka jestem zdeformowana😂 cala ja...

 

Przetwory wczorajsze: przeciery z jabłek, gruszek i gruszki w occie.


Po wtorkowym zbiorze trzeba bylo czesc owoców przetworzyć. I tak wczoraj będąc sama w domu wyprodukowała te oto cudeńka! 
1. Z jablek: mus zmiksowany z cynamonem, jabłka duszone z żurawiną oraz jabłka duszone z rodzynkami. 
2. Z gruszek: gruszki duszone z wanilia
3. Gruszki w occie

Niestety nie znam dokladnie przepisu dziadkowego i tata tez go nie zna ale zrobiłam tak:
na 1,5 kg malych twardych gruszek, gatunek konferencja - obrane i z usuniętymi gniazdami nasiennymi przekrojone na pol,  dalam 7 goździków, laske cynamonu, 1 szklanke cukru i 3 szklanki wody (250 ml). W tym gotowałam gruszki 1 godzine na wolnym ogniu. Następnie je wyjęłam i do wywaru dolałam 300 ml octu białego 10%. Zagotowałam wywar raz jeszcze i zalałam gruszki w sloikach. Denko słoików na spod i odczekać do ostygnięcia. Wyszly mi 3 litrowe słoiki. 

Z musami ... na 1,5 kilograma owoców dalam 100 g cukru trzcinowego ciemnego i dusiłam owoce do miękkości podlewając na początku 6 łyżkami wody by nie przywarły. Dusiłam okolo 20 minut następnie wrzuciłam: laski wanilii przekrojona na pol do gruszek, żurawie, rodzynki do jabłek i cynamon tez do jabłek... dusiłam jeszcze 5 minut i w słoiki. Mus jabłek z cynamonem zastal zmiksowany, w pozostałych zachowałam kawałki owoców. Denko na dol i doczekałam do ostygnięcia. 

Teraz zobaczymy jak sie przechowują... bo oczywiscie poodkładałam nieco do miseczek i wczoraj juz sobie pojadłam i ... ah... pyszności!!!!!! wszystko mi smakuje! Choc moze najbardziej gruszki z laskami wanilii... 



 

środa, 16 września 2020

Zbiór jabłek i gruszek... w ogrodach Orgères, z teściową.


Wczorajszym popołudniem wybrałam sie do Ogrodowa w Orgères wraz z moja teściową. Miałyśmy zaplanowany zbiór jabłek i gruszek. 
Wyprawa byla niezwykle udana bo w godzine kazda z nas zebrała po 6 kilogramów kazdego z owoców i to w dwoch gatunkach. Narazie zatrzymalismy sie na tym etapie choc nie mozna wykluczyć, ze za 2,3 tygodnie pojedziemy znowu. 
Owoce sa biologiczne i ich cena jest średnio 3 razy niższa niz tych sprzedawanych na rynkach czy w sklepach. 
Jak dla mnie sam zbiór, chodzenie po sadzie... jest rajskim przeżyciem! Wciaz sie zastanawiam dlaczego mieszkam w miescie? 
Pytanie retoryczne. 

Tak wiec mam ponad 6 kilogramów gruszek i tyle jabłek. Sa pyszne wiec czesc sie zje ale chce tez przerobić nieco na kompoty francuskie czyli przeciery-desery i myślałam o gruszkach w occie, do miesa, ktore kiedys robil moj dziadek... 




wtorek, 15 września 2020

Wiecie jakiego mam fajnego TESCIA?!


Mam bardzo fajnego teścia! Tak trzeba o tym napisac. Zazwyczaj sie skarżyłam na teściów, ze sa tacy czy owacy, ze w tej i w tej kwestii sie posprzeczaliśmy, ze nie moge ich znieść! I fakt, sa takie sytuacje, ze nie moge ich znieść! Na przyklad, gdy moj tesc prowadzi samochod to cieżko jest to wytrzymać... 

Ale z drugiej strony moj tesc jest tez super teściem! 

W ostatnia niedziele przyjechał po nas bo mielismy obiad u ciotki Nicole, chrzestnej mojego beza ale jak zwykle winda samochodowa by wyjechać z garażu nie działała, wiec nie mogliśmy sie ruszyc. Przyjechał, zawizol nas, odwiózł nas. I wieczorem o 20 wróciliśmy do domu a on nam jeszcze polki w szafie zainstalował! Pracował cala godzine, wywiercił dziury, przyciął deski, wkręcił, zainstalował... tak, ze mam teraz eleganckie dwie nowe polki w szafie nad pralka. 
A moj tesc ma juz 76 lat... i nie narzeka, chce mu sie! 

Gdy skończył robote zrobiłam mu cieple zioła i dalam mu troche świeżych fig kupionych w sobota na rynku bo wiem, ze on figi świeże uwielbia a teściowa nie kupuje. 
Stéphane zapytał go jakie pieniądze oddac za te deski na polki, ktore nam kupil itd. Nic nie chciał. 

W ogole od czasu jak zamieszkaliśmy blisko to ja moich teściów nie poznaje! Wciaz nam cos robie, kupuje, szykuja. W niedziele dostaliśmy 1 kilogram miodu bo kupili 5 kilogramów u pszczelarza i chcieli nam dac. ba tarte słona na kolacje niedzielna teściowa zrobila i mi dala, ot tak... 

Przypominają mi sie nasze stare relacje, z początku mojej znajomosci ze Stéphane, gdy mieszkaliśmy tutaj w Rennes... bylo podobnie, później sie popsuło, później sie tylko tolerowaliśmy. Teraz na stare lata powrot  rodzinnej miłości. 
I bardzo to sobie chwale, doceniam!!!!

dzis popołudniu jak naraz bedzie działał to pojadę zbierać jabłka z teściową na ferme...

 

sobota, 12 września 2020

Zachwycona dojrzaloscia Antka...


Nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni pewnie... 
Po genialnych dniach w szkole przyszedł weekend. Antek wstal o 8 dzisiaj, na codzień wstaje o 7 i po śniadaniu zabral sie za prace. W tym czasie my poszliśmy na rynek po cotygodniowe zakupy... wracamy a w domu cisza... Dziecko moje pogrążone w swoim pokoju. 

Spogladam na jego biurko a w jego kalendarzu rozpiska dokładna co dzisiaj co jutro i od ktorej godziny do ktorej godziny. 
Antek caly zadowolony mowi mi, ze ma swej plan, ze dokladnie wie co i jak i co ma zrobic. 

Kilka minut przed południem poszedł tez na pierwsza probe choru. Wrócił o 13: 40 i znowu ZACHWYCONY... a ze cudnie, genialnie, ze jak mu dobrze, ze znowu śpiewa, ze jaki wysoki poziom, ze jutro ma solowke na mszy w katedrze itd... 
Zjadl, chwile odpoczął i znowu pracuje. 

I tak sobie mysle w jakiej kapuście ja go znalazłam? 
Czytam ostatnio sporo na polskojęzycznych forach maminych, nie tylko czytam, duzo tez tam komentuje ( nie, nie nudzi mi sie, zbieram materiały do nowo pisanej powieści) i... 
- wiekszosc kobiet miala straszny porod
- wiekszosc ledwo zyje ze zmęczenia
- u wiekszosci dzieci nie chca spac, spia z rodzicami do 3, a nawet 7 roku zycia w jednym lozku!!!! sic!!!! trzeba je usypiać, lulac ba jedna mama napisala mi, ze co noc jej maz i synek bawia sie od 2 do 5 nad ranem bo tata nie chce by dziecko płakało!!!! sic!!!!
- wiekszosc jest niejadkami, grymasi, marudzi bo tak ma... wody nie pije bo jest beee... musi byc cos słodkiego...
- u starszych same problemy z ekranami...

I jakis inny egzemplarz mam w domu. W tym wypadku wiekszosc tych mam pisze mi, ze to nie moja zasługa tylko tak mi sie trafiło!
No trafilo... chodziłam po polu kapusty i znalazłam takiego jednego rodzynka... 
ha, ha, ha... 
Bezmyslnosc i głupota przerażają najbardziej... tu nie chodzi o traf albo o szczęście a o WYCHOWANIE... 
Az tyle i tylko tyle. 
Trzeba nauczyć spac by spalo, nauczyć jesc by nie bylo otyle i by bylo zdrowe, nauczyć sie uczyc by cieszyło sie szkola a nie płakało jak tam idzie, nauczyć cieszyć sie życiem, sportami, kinem, teatrem, opera, podróżami, muzeami, książkami a nie tylko... ekranem telefonu czy telewizora... 
Tak tego wszystkiego trzeba nauczyć. 
Nie mowie, ze udalo mi sie to, nam sie to udalo i, ze sprawa jest załatwiona... ale mowie, ze wciaz sie staramy. I cieszymy z tych efektów jakie mamy. 

Sobota mija wiec pracowicie. 
Na obiad pyszne naleśniki z maki gryczanej z łososiem i wodorostami...

 I tak sie to kreci...



 

piątek, 11 września 2020

Chleba naszego powszedniego... kilka slow o chlebie.


Ktoz nie lubi chleba? Nie znam takich osob. I trzeba przyznam, ze we Francji mamy chlebowy RAJ! Tyle gatunków, tyle roznych mak, tyle specjalności regionalnych. Tak Francja to nie tylko nieśmiertelna bagietka z białej maki ale tez cala, ogromna roznorodnosc. 
W Bretanii odkryłam nowa bagietkę, te wypiekana na zakwasie z maki gryczanej! Gryka Bretania słynie. Z gryki robi sie naleśniki galettes i wypieka chleb. 

Mam to szczęście, ze w centrum miasta, w 5 minut od domu mam 2 piekarnie Thierry Bouvier, znakomitego piekarza i ciastkarza. W sobotni poranek mam tez rynek Lices a na nim pelno sprzedawców chlebów wypiekanych w starych piecach z kamienia, na drewnie... z takiej czy takiej maki w takiej czy innej formie. 

Gdy pracuje kupuje chleb 1 raz w tygodniu, porcjuję i zamrażam bo nie mam czasu na codzienne latanie. Na wakacjach pozwalam sobie na luksus codziennego chodzenia do piekarni. 

Ciekawa jestem ile jecie chleba w tygodniu i jakiego? 
U nas króluje chleb ekologiczny, zawsze na zakwasie po dlugiej fermentacji. Jemy go codziennie na sniadanie kazdy po 2,3 kromki i po pol kromki wieczorami do serów. Czyli w tygodniu kupuje jakies 2 kilogramy chleba na nasza 3 osobowa rodzine. To koszt od 10 do 16 euros za te 2 kilogramy w zależności od wybranych gatunków. 
dzis do serów bagietka z gryki...

Ps: Wczoraj na szkolnej stołówce jadłam obiad... a tam chleb tylko biały, przemysłowy... bez zakwasu oczywiscie, typowa fabryczna wata... na taki nawet nie patrze!

 

poniedziałek, 7 września 2020

Jaki masz rodzaj pamięci? Jaki jest twoja profil uczącego sie? Jak myślisz?... czyli co juz zrobiłam z moimi nowymi uczniami...


W liceum, w ktorym ucze w tym roku mam 3 klasy maturalne i pierwsza klasa liceum czyli Seconde po francusku. Razem ponad 140 nowych uczniow. 
Za kazdym razem rozpoczynam moj rok szkolny od POZNAWANIA moich uczniow. Nie, nie rzucam sie na program by jak najszybciej go zrealizować. 
Poznaje moich uczniow, rozmawiam z nimi, pytam kazdego czy lubi czy nie lubi : historie-geografie, wos, dociekam dlaczego... następnie prosze ich o osobista refleksje wokol konceptów historii i geografii, czytam je wszystkie i komentuje, zazwyczaj zadając im kilka pytam by posunęli sie w swojej refleksji o krok dalej...

Następnie robie im testy na rodzaj pamięci i na ich profil uczącego sie. Wszystko to komentujemy, omawiamy. Staram sie dac im kilka rad, podkreślić ich mocne i słabe strony, to co moga wykorzystać i to z czym beda musieli sie zmierzyć. Zajmuje to kilka godzin lekcyjnych ale ta praca zwraca sie TYSIACKROTNIE w ciagu roku szkolnego dla mnie a dla nich pewnie przez kilka lat ich zycia. 

W klasach maturalnych wracam do metod... omawiam wszystkie po koleji: analiza dokumentów, pytanie sproblematyzowane, język kartografii, rozprawka itd... 
I dopiero po tym wszystkim... rozpocznę lekcje z programu. 

Lubie moich uczniow, wiekszosc z nich...
Z moja pierwsza klasa liceum, w ktorej uczniowie pochodza z roznych gimnazjów musze zrobic test diagnostyczny z wiedzy merytorycznej... niestety. Jest to konieczne by zaadoptować dalej sposob i tempo nauczania, ktore wprowadze. Test nie na oceny bynajmniej a o charakterze poznawczym. 

I tak sie kreci ten moj początek roku szkolnego... a wasz? 

ps. Antek wraca wczoraj ze szkoly. Pytam jak bylo "Mama tam jest genialnie"... i zaczyna opowiada, ze ten profesor to a tamten to i taka metoda i taka... ja tez sie wciaz ucze, w tym od Antka i jego belfrow!



 

3 nauczycieli juz na zwolnieniach lekarskich w moim liceum.

Troche szybko... zaledwie po tygodniu... Niestety z tego co mowie koledzy grzybica od noszenia maseczki oraz silne bole głowy tez od noszenia maseczki i braku powietrza zrobily swoje. 
Mnie tez przyznam szczerze głowa bolała przez 5 dni w ubiegłym tygodniu, gdy zazwyczaj nie boli mnie nigdy... Szczegolnie wieczorami, po pracy. 
Jedna kolezanka, nauczycielka mówiła, ze po 7 godzinach lekcji w masce nie mogla prowadzi samochodu by wrócić do domu taki bol głowy ja chwycił... jak w koncu z tej szkoly wyszła...

Jest cieżko pod tym względem, nawet bardzo. 

 

środa, 2 września 2020

Plan lekcji Antka. Czyli o tym jak bardzo sa obciążeni uczniowie we Francji.


Antek rozpoczął z radością nowy rok szkolny w nowym liceum i w klasie z międzynarodową matura amerykańska juz w ubiegły poniedziałek. 
Dzis po powrocie z pracy spojrzałam jak co roku na jego plan lekcji. 

Czesto słyszę, szczegolnie z polskiej strony, ile mu tutaj we Francji mamy wakacji, jak to nam dobrze itd. Nie wchodze jednak w żadna polemikę bo szkoda mi na nia czasu, żyjąc tutaj od 28 lat swoje wiem, ze sie tak po swojsku wyraze.

Antka plan, Pierwsza klasa liceum, 15 lat wyglada tak:

Poniedzialek 8h - 17h40, godzinna przerwa na obiad. 
Wtorek 8-17h40 i 1h20 minut na obiad
Sroda 8-12h35
Czwartek 8 - 17h40 i godzinna przerwa na obiad
Piatek 8-16h40 i godzina na obiad. 

Razem 34 godziny lekcyjne po 55 minut kazda. 
Ja pracuje 15... przed uczniami i duzo wiecej poza zasięgiem ich wzroku, ale mysle, ze moj syn, 15 letni pracuje DUZOOO wiecej niz ja i niz wiekszosc dorosłych. 

Pamietam moje lata liceum w poznańskiej 2-jce... chodziło sie na 8 a kończyło o 13h30 albo 14h20... takie mielismy szczęście wtedy. Dzis czasy sie zmienily pewnie. 

Wiec wakacje co 6-7 tygodni to konieczność do przeżycia no chyba, ze ktos zaznali sowieckiego lagru i mam inne zdanie. Pozdrawiam środowo.