Przeczytalam w kilka wieczorów choć zmuszałam się do zwalniania tempa lektury... musiałam rozsmakować się w języku, zapoznać z myślami i refleksjami, wrócić kilkakrotnie do cudownych stron. Jedno jest pewne będę te książkę odczytywać długo jeszcze. Fragmentami, wykładami, stronami.
Usmialam się gdy na stronie 97 przeczytałam:
"Wtedy stawiamy autorom to niemądre pytanie: na ile opisywane wydarzenia są prawdziwe?
I to jest koniec...
Bo kiedy stawiamy to pytanie, znaczy, ze straciliśmy zdolność zabawy w światy, balansowania na granicy tego co jest i tego co mogłoby być... tracimy niezwykle ważna i twórcza, żywa jak rtęć, merkurialna część naszej psychiki - ten jej element, który, będąc głęboko ludzka zdolnością, pozwala nam kreować alternatywne światy i żyć życiem innych ludzi"
I pomyślałam sobie... ileż to razy i mi zadawano to pytanie... eh...
Wzruszyły mnie strony o "dlaczego chcesz pisać"... 129 i dalsze... co sprawia, ze ktoś zaczyna pisać książki?
I oczywiście Mowa Noblowska... smutna w swym wydźwięku ocena naszej współczesnej niezdolności do rozumienia metafor, nasze zakorzenienie w dosłowności, nasz dogmatyzm i fundamentalizm.
A przeraziła tez ta ocena współczesnej literatury w tym tej tworzonej i wydawanej w Polsce:
"Coraz częściej gatunkowe dzieło przypomina foremkę do ciasta, która produkuje bardzo podobne rezultaty, ich przewidywalność uważana jest za cnotę, ich banalność za osiągnięcie. czytelnik wie czego ma się spodziewać , i dostaje dokładnie to co chciał" strona 268...
I po tym zdaniu przypomniałam sobie moje negocjacje z Proszynskim... na temat zakończenia mojej pierwszej i bardzo nieudolnej powieści "Niania w Paryżu"... napisałam zupełnie inne zakończenie tej powieści, piękne, zaskakujące, inne... tymczasem miało być
- pozytywnie
- kobiece
-slodko pierdzaco bo inaczej panie nie kupią, bo miało wpisać się w gatunek właśnie...
O tragicznej okładce z panienka jak w Harlekinie nie wspomnę... w ogóle nie kupuje książkę z panienkami harlekinowskim na okładkach czyli większości wydawanych w Polsce arcydzieł.
Tak bylo to ograniczenie pisarskiej wolności! tak było to zniechęcenie do eksperymentu i transgresji...
cóż człowiek wciąż się uczy...
a ze te lekture wam goraco polecam to rozumie się samo przez się!