Tak, tak… kolejny eksperyment ewangelizacyjny mało licznych
francuskich katolików… okazał się sukcesem ! Byłam wczoraj z Antkiem na
tej mszy i muszę przyznać, że było cudownie… bo :
Po raz pierwszy widziałam w tym kraju ponad 2000 katolików
modlących się razem, z całego miasta Bordeaux, przy okazji chrztu dwóch małych
dziewczynek cyrkowej rodziny Arlette Gruss – Valentiy i Rosalie.
zamiast tradycyjnego krzyza ten swietlny... rzucony na kotare cyrkowej orkiestry.
Było to dość mocne, emocjonalne przeżycie komunii z wieloma
ludźmi jednocześnie, z charyzmatycznym księdzem zaopatrzonym w mikrofon przed
ustami jak jakaś rockowa gwiazda sceny, ze śpiewami, które tak bardzo różniły
się od dość powolnych i smutnawych pieśni parafialnych wiernych emerytów, ze zadziwily niejednego. To
wielka rzadkość we Francji, w kraju w którym dla dzieci i młodzieży nie ma mszy
świętej, w końcu ktoś postawił na dzieci, ich piosenki, ich spontaniczną radość…
z kapeluszami ofiarowanymi przez cyrkową rodzinę… tyle, że było nas tak dużo,
że kapeluszy dla dzieci powyżej 6 roku życia zabrakło !
Mój 7 letni Antek był niepocieszony. Okazuje się jednak, że
są ludzie którzy chcą pokazać inny wizerunek katolicyzmu, nie tylko ten
wielodzietnicyh rodzin mieszczańskich i arystokratycznych, ubranych BCBG… z
wielce moralizatorskim wyrazem twarzy. Było zupełnie inaczej… wesoło, gwarnie,
różnokolorowo, różno-socjalnie i różno-ekonomicznie… nareszcie…
A te msze « gdzie indziej » przyjmują się coraz
bardziej… i tym lepiej! www.messeailleurs.com.