Kolejny szok...
Wczoraj, we Francji, w Nantes doszło do kolejnego dramatu w liceum. 15 latek dźgnął nożem 4 innych licealistów. Jedna uczennica zmarła na miejscu.
Dzis rano w pracy dyskusja miedzy kolegami.
Stawiam moje pytania...
Spotykam się z wrogością niektórych i tez z ostracyzmem.
Moje pytania dotyczą nasilenia tego zjawiska przemocy, agresji i przestępstw w społeczeństwie francuskim. Dotyczą tej woli DESTRUKCJI wśród francuskiej młodzieży, mojego niezrozumienia tej sytuacji. Chodzi mi o sytuacje typu: trzeba zrewolucjonowac, zniszczyć, rozwalić, zdegradować, ale tez... nic mnie nie interesuje, lubię tylko spać i jeść... itd
Odpowiedz części moich kolegów: "to wszystko dlatego, ze jest za mało pielęgniarek, psychologów i za mało pieniędzy. Państwo ma dać a ku... nie daje" Po czym słyszę, ze to ja NIC nie rozumiem a oni wszystko pojęli i wszystko zrozumieli.
Wycofuje się bo słyszę, ze nie mamy o czym rozmawiać.
Dorzucam na odchodnym: "gdzie są rodzice, jak wychowują rodzice?"
Wtedy wylewa się na mnie fala bejtu typu "jak ja śmiem wpędzać w poczucie winy rodziców, przecież oni robią co mogą. To państwo jest winne".
Widac znów nic nie zrozumiałam pośród tych "geniuszy" samozwańczych.
Zostaje przy swoim.
https://wyborcza.pl/7,75399,31882458,atak-nozownika-w-szkole-we-francji-jeden-z-licealistow-nie.html