Od kilku
już lat gramy w golfa. To sport, który korzeniami swymi sięga do Cesarstwa
rzymskiego choć po raz pierwszy został skodyfikowany w XIII wieku w Holandi a
jego współczesne reguły pochodzą ze Szkocji z 1754 roku.
W wielu
krajach ten sport uważany jest za “luksusowy” choć w ostatnich latach staje się
coraz bardziej demokratyczny i popularny. Należy jednak wciąż wraz z jazdą konną,
przynajmniej we Francji do najdrożsych sportów. Najdroższych w sensie – sprzęt,
strój oraz opłata za gry. W średniej klasy klubie, roczny abonament kosztuje
około 1600 euros od osoby, jedna gra – 18 dołków około 45-50 euros od osoby. Około
80 milionów osób uprawia ten sport w skali światowej. A od 2009 roku golf znów
stał się sportem olimpijskim.
Dlaczego go
lubimy a Antek wręcz uwielbia?
Właściwie z
powodów widocznych na zdjęciach z terenu golfowego w Gujan Mestras, na którym
graliśmy całe niedzielne popołudnie, 2 dni temu… Lubimy go za… tereny, za tę
przestrzeń, zieleń i ciszę w której grając 18 dołków przebywa się ponad 4
godziny, maszerując z trobą, z kijami. Lubimy go za ciszę wokół, za potrzebne
do gry wyjątkowe skupienie i koncentrację.
Fantatstyczne
jest to, że można grać w golfa w tylu klubach i pięknych miejscach na świecie –
jesienią pokazywałam wyjątkowy teren golfowy pod Lizboną, gdzie spędziliśmy
część letnich wakacji. Golf jest znakomitym pretekstem do podróżowania po
świecie! Choć oczywiście teren golfowy terenowi nierówny, są różne, mniej bądź
bardziej naturalne, mniej bądź bardziej luksusowe, ale nie byłam jeszcze na
żadnym, który by mi się nie podobał.
Uwielbiam
zarzucić na ramię torbę z kijami i iść przed siebie te 7-8 kilometrów grając. Zmierzać
się z terenem i z własnym brakiem koncentracji i techniki, stawiać sobie
wyzwania i je przezwyciężać. Dokładnie tak jak w codziennym życiu, tyle, że w
przypadku golfa akurat to wyzwania, które rodzą i głębokie odprężenie i refleksję.
Lubimy golf
za jego socjalizacyjny charakter, za wymianę doświadczeń przy obiedzie po grze
w Club House czy przy drinku, za spotkania z ciekawymi ludźmi wielu
narodowości, zawodów, stylów gry. Lubimy golf za etykietę… w stroju, w
zachowaniu, w regułach gry…
W ubiegłą
sobotę wieczorem Antek bardzo chciał iść na mecz futbolowy, na stadion, grały
ekipy Bordeaux Girondins i Rouge et Noir z Rennes – rodzinnego miasta mojego męża. Ja
się nie skusiłam. Nie lubię. Oni wrócili zdegustowani. Choć nie pierwszy raz
byli, od czasu do czasu ich ciągnie. I jak mówi mój syn wszystko byłoby dobrze,
gdyby nie te wrzaski i przekleństwa. Siedzisz na trybunie i z każdej strony lecą
niecenzuralne słowa, w nich pokłady agresji… brrr… nienawidzę tego właśnie w
futbolu. Panowie, w większości tzw: dresiarze rzucają mięsem ile wlezie… do
tego bywa, że dochodzi alkohol, piwka, tłuste frytki, którymi upaćkają swoje
już nieświeże dresy i wrzask… Trzeba to lubić. W niedzielne popołudnie
odetchnęliśmy na golfie wśród uprzejmych uśmiechów i panów i pań w uprasowanych
na kant spodniach i koszulkach polo… to wolę, zdecydowanie!
Gram w golfa od kilku lat i zawsze zaskakuje mnie to, jak bardzo ten sport został zaszufladkowany przez Polaków. Pierwszym i najczęściej powtarzanym zdaniem przed ludzi, którzy nie mieli styczności z golfem lub mieli ją znikomą jest to, że ten sport jest tylko dla bogaczy. Otóż wszem i wobec wszystkich mówię otwarcie , tak nie jest! Sam zarabiam około 2,000 i mogę powiedzieć tyle, że stać mnie na to, żeby zagrać w golfa ze znajomymi kiedy tylko zechcę. Oczywiście przynależność do klubów wymaga odpowiedniej zapłaty, ale dla kogoś kto gra rekreacyjnie takie opłaty nie są wymagane. Drugą kwestią jest to, że aby wyposażyć się w odpowiedni zestaw do grania w golfa trzeba wydać tysiące złotych. Tak oczywiście, ale tylko i wyłącznie gdy gra się profesjonalnie!. Golf jest tanią formą wypoczynku dla każdego, niezależnie od wieku i będę to powtarzał ciągle i bez jakiegokolwiek zawachania
OdpowiedzUsuń