Wróciliśmy do naszego, zwykłego życia choć w niedzielę było jeszcze dość niezwykle. Moja mama opublikowała artykuł w katolickiej praise opisując nasze “rodzinne spotkania “ z Janem Pawłem II… gdzieś tam nawet jesteśmy na zdjęciach i ja i moi rodzice i bracia a szczególnie ten jeden, który z Janem Pawłem II wielokrotnie się spotykał. Zwyczajne, niezwyczajne życie nasze…
Od wczoraj jednak praca. Antoś wrócił do szkoły. Budzik zadzwonił o 7h jak zwykle, po dwutygodniowej przerwie. O tej godzinie wskakuję dosłownie pod prysznic, mój mąż szykuje na dole, w kuchni śniadanie a Antoś jeszcze śpi bo on o 7h30 wstaje no chyba, że sam się wcześniej obudzi. Później jemy śniadanie, śmiejemu się, dyskutujemy, czasem Antek zadaje bardzo mądre pytania. Jak zaczynam lekcje o 8 to o 7 h muszę już wyjechać z domu ale to zdarza się tylko w piątki. Wychodzę z małym do szkoły o 8h20, szkoła jest 300 metrów od domu.
Pierwsze lekcje w szkole… I ból nóg… 5 godzin stania, chodzenia po klasie i jeszcze godzina na stojąco w tamwaju uff, odwykłam… wczoraj bolały mnie nogi i to bardzo! Nie zrezygnowałam jednak z basenu… ćwiczyłam całą godzinę! Jak co poniedziałek: 360 brzuszków, 2 kilometry pływania, kilka ćwiczeń na ramiona. Trzymam formę.
Z jedną z klas byłam wczoraj na wystawie poświęconej Cyganom, czyli Romów, których praw we Francji w ogóle się nie przestrzega a raczej je notorycznie łamie. Biorąc pod uwagę poziom rasizmu, z którym stykam się na codzień wśród 16-18 latków… robię wszystko by w jakiś sposób uświadomić im, że rasizm w żadnej postaci nie jest rozwiązaniem. Szukanie kozłów ofiarnych przypomina bowiem tylko lata nazizmu w Niemczech i wiadomo do czego prowadzi… jednakże trochę załamuję ręce, mało do nich dociera. Są przesiąknięci "ideologią domową" a ta w większości przypadków głosi, że obcy to wróg, zabiera pracę, niszczy “naszą Francję” itd… cóż temat na osobny wpis!
Antoś wrócił ze szkoły rozpromieniony bo w dyktandzie ani jednego błędu nie zrobił, bo spotkał kolegów, bo będzie miał swoje exposé na temat bitwy pod Alesią w trzecim tygodniu maja więc już zabrał się za pisanie tekstu – makietę zbudował podczas wakacji. Mąż też wrócił zadowolony z pracy, bo chyba dobrze mu się wczoraj pracowało.
Na kolację zrobiliśmi risotto ze szparagami, do tego micha truskawek… Antek pograł w golfa wieczorem, ja znów do pracy do 22 z minutami, lektura i sen, dobry, spokojny sen…
Zwyczajne życie…
miły wyjazd a niestety powrót do pracy zazwyczaj bywa trudny.. truskawki kocham i czekam na nie i ja. Brawo dla Antka. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń