niedziela, 9 listopada 2014

Muzyka, mózg i my…

Muzyka, mózg i my…





 


Czyli jesteśmy po kolejnym koncercie, ale nie tylko… Jestem świeżo po lekturze książki amerykańskiego neurologa, profesora dwóch uniwersytetów w Nowym Jorku, Oliviera Sacks, wydanej w 2009 roku we Francji.


Książka zaczyna się od stwierdzenia : « Jakże dziwnym jest fakt, że miliardy ludzi – cały ludzki ród – gra i słucha motywów dzwiękowych pozbawionych znaczenia, które nazywa « muzyką » !


Dokładnie taka sama refleksja naszła mnie kika dni temu, podczas naszego pobytu w Bretanii, u teściów. Udaliśmy się tam z naszym Antkiem do obserwatorium astronomicznego na kolejny dokument filmowy : “Niebo w Rennes tej nocy”. Wyświetlaniu tych filmów i naukowym wyjaśnieniom zawsze towarzyszą tam fragmenty utworów muzycznych, geniuszy ludzkości. I pomimo przerażającej rozpiętości naszego świata to właśnie muzyka sprawia, że przestajemy się tej głębi nieznanej bać. Uświadamiamy sobie istnienie naszego geniuszu i naszego ducha.


 


Sacks na 470 stronach swojej książki nie mówi właściwie nic innego. Pogłębia tylko tę jakże ogólną refleksję, deklinując ją na kilkanaście sposobów : emocje, pamięć, choroby, tożsamość – to tylko niektóre elementy naszej ludzkiej natury dla których muzyka jest niezbędna, kluczowa i zasadnicza. Do wielkości i niezwykłego acz pozytywnego wpływu muzyki na nasze życie ten autor nie musiał mnie przekonywać. Dowiedziałam się jednak z tej książki, że, na przykład, ilość obszarów mózgowych poruszanych muzyką jest znacznie większa niż tych związanych z mową i z posiadaniem języków. Człowiek jako jedyny w ziemskiej naturze jest istotą muzykalną. Z medycznego punktu widzenia muzyka pozwala leczyć chorych na Parkinsona i na Alzheimer’a, niektórym pacjentom po ciężkich urazach i utratach pamięci tę pamięć właśnie przywraca choć w wielu szpitalach na świecie praktykę muzyczną traktuje się po macoszemu.


Na stronie 126 Sacks pisze, że płód i dziecko od najmłodszych lat powinno być otoczone muzyką i że praktyka instrumentu i śpiewu pozwala dziecku na rozwinięcie obszarów mózgowych, które dzieci nie mające z nią styczności nigdy nie rozwiną – co dalej będzie widoczne w ich życiu zawodowych, podczas nauki, studiów jak i w ich życiu osobistym. Przytacza on sporą ilość badań, które sam przeprowadził i które potwierdzają rozwinięte tezy.


 


Muzyka jest w moim życiu od zawsze. Spiew w dziecinstwie, później pianino, muzyka słuchana w domu, teraz znów śpiew chóralny. To samo staram się przekazać mojemu synowi, który już trzeci rok uczęszcza do konserwatorium w Bordeaux. Gra na saksofonie. Uczy się solfeżu, śpiewu. Od tego roku dołączył do prestiżowego chóru męskiego i chłopięcego i do grupy muzycznej instrumentalnej, gdzie po prostu bawi się na całego koncertując z kolegami od trąbki i klarnetu. Od najmłodszych też lat prowadzamy go na najróżniejsze koncerty i do opery.


Dziś kolejny, poranny koncert z naszej filharmoni. Te godzinne koncerty dla dzieci odbywają się u nas raz w miesiącu i mamy na nie abonament.


Konferansjer wyjaśnia dzieciom znaczenie muzycznych fragmentów, opisuje życie kompozytorów, losy ich dzieł. Orkiestra pogrywa kawałki dzieł by pokazać poszczególne opcje po czym przechodzi do grania całości.


Dzisiaj słuchaliśmy Leonard’a Bernstein’a, George’a Gershwin’a, Aaaron’a Copland’a i Louis Prima. Ten ostatni w swym utworze “Sing, sing, sing” post-mortem sprawił, że nawet muzycy z orkiestry tańczyli a publiczność razem z nimi. Było wesoło, dynamicznie… dzieciaki aż podskakiwały słysząc prawdziwe klaksony samochodów w “Amerykanin w Paryżu” u Greshwin’a…


Muzyka poznawana w ten sposób nie tylko wzrusza ale też uczy i bawi, zapada w nas, gdzieś głęboko i czyni nas lepszymi jak pisze Sacks. Badania neurologiczne wskazują na fakt, że seryjni mordercy, psychopaci i inni kryminaliści albo na muzykę byli w ogóle niewrażliwi albo docierał do nich tylko jeden jej typ jak słynny już przykład przywiązania Hitlera do Wagnera…


 


“Gdzie słyszysz śpiew tam wchodź, tam dobre serca mają. Zli ludzie wierzaj mi nigdy ci nie śpiewają”…


4 komentarze:

  1. Chyba muszę przeczytać tę książkę.
    Bardzo mnie zaciekawiłaś.
    O.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprawdziłam, jest po niemiecku, więc jutro ją wypożyczę. A jak sprawdzałam w katalogach to mi się przypomniało, że ja przecież jego książkę o migrenie czytałam (migernówką jestem, więc ta lektura była bardzo interesująca). Umknęło mi jego nazwisko. Dziękuję, że dzięki Twojemu wpisowi sobie o nim przypomniałam ;)
    Pozdrawiam,
    O.

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz to ty mnie zaciekawilas! O migrenie powiadasz? Ja tez migrenowiec wiec musze poszukac jego pozycji...

    OdpowiedzUsuń