Czyli jesteśmy po kolejnym koncercie, ale nie tylko… Jestem
świeżo po lekturze książki amerykańskiego neurologa, profesora dwóch
uniwersytetów w Nowym Jorku, Oliviera Sacks, wydanej w 2009 roku we Francji.
Książka zaczyna się od stwierdzenia : « Jakże
dziwnym jest fakt, że miliardy ludzi – cały ludzki ród – gra i słucha motywów
dzwiękowych pozbawionych znaczenia, które nazywa « muzyką » !
Dokładnie taka sama refleksja naszła mnie kika dni temu,
podczas naszego pobytu w Bretanii, u teściów. Udaliśmy się tam z naszym Antkiem
do obserwatorium astronomicznego na kolejny dokument filmowy : “Niebo w Rennes
tej nocy”. Wyświetlaniu tych filmów i naukowym wyjaśnieniom zawsze towarzyszą
tam fragmenty utworów muzycznych, geniuszy ludzkości. I pomimo przerażającej rozpiętości
naszego świata to właśnie muzyka sprawia, że przestajemy się tej głębi nieznanej
bać. Uświadamiamy sobie istnienie naszego geniuszu i naszego ducha.
Sacks na 470 stronach swojej książki nie mówi właściwie nic
innego. Pogłębia tylko tę jakże ogólną refleksję, deklinując ją na kilkanaście
sposobów : emocje, pamięć, choroby, tożsamość – to tylko niektóre elementy
naszej ludzkiej natury dla których muzyka jest niezbędna, kluczowa i zasadnicza.
Do wielkości i niezwykłego acz pozytywnego wpływu muzyki na nasze życie ten
autor nie musiał mnie przekonywać. Dowiedziałam się jednak z tej książki, że,
na przykład, ilość obszarów mózgowych poruszanych muzyką jest znacznie większa
niż tych związanych z mową i z posiadaniem języków. Człowiek jako jedyny w
ziemskiej naturze jest istotą muzykalną. Z medycznego punktu widzenia muzyka
pozwala leczyć chorych na Parkinsona i na Alzheimer’a, niektórym pacjentom po
ciężkich urazach i utratach pamięci tę pamięć właśnie przywraca choć w wielu
szpitalach na świecie praktykę muzyczną traktuje się po macoszemu.
Na stronie 126 Sacks pisze, że płód i dziecko od
najmłodszych lat powinno być otoczone muzyką i że praktyka instrumentu i śpiewu
pozwala dziecku na rozwinięcie obszarów mózgowych, które dzieci nie mające z
nią styczności nigdy nie rozwiną – co dalej będzie widoczne w ich życiu
zawodowych, podczas nauki, studiów jak i w ich życiu osobistym. Przytacza on
sporą ilość badań, które sam przeprowadził i które potwierdzają rozwinięte
tezy.
Muzyka jest w moim życiu od zawsze. Spiew w dziecinstwie,
później pianino, muzyka słuchana w domu, teraz znów śpiew chóralny. To samo
staram się przekazać mojemu synowi, który już trzeci rok uczęszcza do
konserwatorium w Bordeaux. Gra na saksofonie. Uczy się solfeżu, śpiewu. Od tego
roku dołączył do prestiżowego chóru męskiego i chłopięcego i do grupy muzycznej
instrumentalnej, gdzie po prostu bawi się na całego koncertując z kolegami od
trąbki i klarnetu. Od
najmłodszych też lat prowadzamy go na najróżniejsze koncerty i do opery.
Dziś
kolejny, poranny koncert z naszej filharmoni. Te godzinne koncerty dla dzieci
odbywają się u nas raz w miesiącu i mamy na nie abonament.
Konferansjer
wyjaśnia dzieciom znaczenie muzycznych fragmentów, opisuje życie kompozytorów,
losy ich dzieł. Orkiestra pogrywa kawałki dzieł by pokazać poszczególne opcje
po czym przechodzi do grania całości.
Dzisiaj
słuchaliśmy Leonard’a Bernstein’a, George’a Gershwin’a, Aaaron’a Copland’a i Louis
Prima. Ten ostatni w swym utworze “Sing, sing, sing” post-mortem sprawił, że
nawet muzycy z orkiestry tańczyli a publiczność razem z nimi. Było wesoło,
dynamicznie… dzieciaki aż podskakiwały słysząc prawdziwe klaksony samochodów w “Amerykanin
w Paryżu” u Greshwin’a…
Muzyka
poznawana w ten sposób nie tylko wzrusza ale też uczy i bawi, zapada w nas,
gdzieś głęboko i czyni nas lepszymi jak pisze Sacks. Badania neurologiczne
wskazują na fakt, że seryjni mordercy, psychopaci i inni kryminaliści albo na
muzykę byli w ogóle niewrażliwi albo docierał do nich tylko jeden jej typ jak
słynny już przykład przywiązania Hitlera do Wagnera…
“Gdzie
słyszysz śpiew tam wchodź, tam dobre serca mają. Zli ludzie wierzaj mi nigdy ci
nie śpiewają”…
Chyba muszę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiłaś.
O.
Polecam gorąco!
OdpowiedzUsuńSprawdziłam, jest po niemiecku, więc jutro ją wypożyczę. A jak sprawdzałam w katalogach to mi się przypomniało, że ja przecież jego książkę o migrenie czytałam (migernówką jestem, więc ta lektura była bardzo interesująca). Umknęło mi jego nazwisko. Dziękuję, że dzięki Twojemu wpisowi sobie o nim przypomniałam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
O.
Teraz to ty mnie zaciekawilas! O migrenie powiadasz? Ja tez migrenowiec wiec musze poszukac jego pozycji...
OdpowiedzUsuń