Tak bym streściła ostatnie dni. Tyle się dzieje, że człowiek nie nadąża z
pisaniem, a listę tę mogłabym przecież pociągnąć jeszcze długo i długo…
Wróćmy do soboty… lało, Antek bawił się w najlepsze z kolegą, niezwykle
urodziwym i wyjątkowo dobrze wychowanym chłopcem o imieniu Artur (kolegą z
klasy), a ja ruszyłam w miasto. Kupiłam nieco ciastakrskiego prowiantu, ale o
tym pisałam już na kulinarnym blogu, oraz sporo kosmetyków, olejków roślinnych
do domu i dwa swetry! Tylko dla mnie! Jeden pomarańczowy, drug błękitny. Mój mąż
stwerdził, że babciowy – ten pierwszy. Naburmuszyłam się nieco i wczoraj ubrałam
mój śliczny pomarańcz do granatowych sztruksów, wiązanych butów typu Derbby, na
szyji zawiązałam moją jedwabną apaszkę w kolorze blue i ruszyłam do pracy…
A w pracy… same komplementy, ha, ha i nikt o babci żadnej nic nie wspominał –
miałam mój rewansz na poniedziałkowy wieczór.
W międzyczasie była jednak niedziela… lało… ale mieliśmy bilety kupione do
teatru Pergola na sztukę Moliera. O 14h30 wyruszyliśmy więc z domu z Antosiem
oczywiście, by obejrzeć to dzieło, które tak rozśmieszyło Ludwika XIV i jego
świtę czyli “Chory z urojenia”!
Śmiechu było co niemiara. Spędziliśmy więc fantatstyczne popołudnie nie
przejmując się zupełnie tym co za oknem.
No a w poniedziałek?
Aha, miałam mój wieczorny rewansz! Zanim jednak do niego doszło… 6 godzin
lekcji, dojazd do pracy w strugach deszczu i w porannej nocy – odmawiałam
zdrowaśki (przysłowiowe) bo na drodze nic nie było momentami widać. Pomyślałam
sobie, że nie po to jeżdżę do pracy by życie swe narażać? Rzeczywistość jest
jednak nieco inna.
W pracy 176, o przepraszam 174 bo dwóch nieobecnych było, uczniów… galimatias
w głowie bo imiona mi się mylą tych szkolniaków na potęgę. W jednej z klas mam w
jednej ławce : Jules i Julian, jak dwie krople wody, bracia… mylę ich
systematycznie. Jedna pannica o imeniu Anaelle ma o to do mnie wyraźne
pretensje, gdyż jej imię mylę z Abigaëlle, która siedzi w tym samym miejscu co
Anaelle tyle, że godzinę wcześniej… uf…
W przerwie obiadowej dowiedziałam się, że w dwóch pierwszych tygodniach
grudnia mam… 6 RAD PEDAGOGICZNYCH: 1, 4, 8, 9, 12 i 15 grudnia! O 18h30… do 20
h… będę więc siedzieć w tej świątyni wiedzy w te dni od 8 h rano do 20 h
cięgiem… UWIELBIAM TO!!!
Czy ktoś coś mówił o nauczycielach z… POWOLANIA? Hm, w tym wypadku niestety,
żadnego powołania, ani tyci, nie odczuwam. Dominuje u mnie instynkt
macierzyński, o ile taki istnieje, i wnerw na tę organizację, która nie pozwoli
mi widzieć przez 6 całych dni mojego własnego dziecka!!! Ot, co!
Ale to dopiero za 2 tygodnie… jeszcze zdążę się powkurzać…
Tymczasem, dziś odwiedziłam mój nowy, ulubiony sklep meblowy czyli Maisons du
Monde i zakupiłam: 4 krzesła – mam dwa, dwa inne są zamówione, fotel – też
zamówiony i dwie lampy oraz świcę pachnącą pierniczkami i cynamonem w puszce jak
na kakao albo herbatę… już, już miałam włożyć do kosza kolejnych kilka talerzy i
innych pierdółek, ale musiałam się powstrzymać. Finanse leżą i jeszcze będą
leżeć dopóki z wszystkimi zakupami domowymi się nie wyrobimy czyli conajmniej do
przyszłego lata… chlip, chlip, chlip…
Krzesła są solidne, nogi ciemne, dębowe ale obicia … pomarańczowe, w moim
salonie gdzie jest czarne pianino, czarny mebel i czarne TV, wielka kanapa z
dużąąą ilością poduszek beżowa wykończona białymi lamówkami, kredens drewniany i
szklany; i fjeszcze ioletowy dywan ( trochę jak fuksja) gruby, mięciutkki, jak
się w niego zapada to stop nie widać… wełniany, uwielbiam go; będą pomarańczowe
krzesła… bardzo mi się podobają te kolorowe plamy w tym neutralnym tle… Fotel
też tutaj będzie… skórzane siedzisko ale nogi i poręcze z drzewa mangowego…
trochę w stylu orientalno- biurowo-klubowym. Akurat to mi się zmieści. I lampy…
kremowe, dwie takie same, plus ta sufitowa ładnie ze sobą współgrają.
Zostało do kupienia: biurko dla mnie, kanapa do mojego biura tzw: dla gości
czyli rozkładana, dziś mi jedna wpadła w oko i nawet w cenie bo coś około 700
euros – co we Francji nazywa się … tanio… I lampa na biurko Antka i meble na
taras i rośliny i barbecue i tysiące innych rzeczy…
A do zrobienia? Uf… lepiej nie pisać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz