sobota, 31 sierpnia 2024

Mierność...


Rozpoczęłam nowy rok szkolny wczoraj. Cały dzień siedziałam w liceum przechodząc z zebrania na zebranie z jednej sali do drugiej, z jednego budynku do drugiego. 
W sumie powinnam napisać "nic nowego". Kilka ideologicznych dyskursów o równości i o sukcesie, kilka innych, ze trzeba ruszyć do walki już od soboty 7 września. 
Nowości specjalnie nie było oprócz nowo poznanych ludzi, niektórych bardzo sympatycznych i starych problemów od 15 lat wciaz tych samych i wciąż nierozwiązanych z cyklu: brakuje nauczycieli, brakuje pielęgniarki, brakuje pieniędzy... 
Liceum zajmujące prawie 2000 miejsce w klasyfikacji narodowej - lektura wyników maturalnych, liceum mające ponad polowe uczniów dostających socjalne stypendia i również ponad polowe uczniów mieszkających w dzielnicach tak zwanych defaworyzowanych czyli mniej lub bardziej gettach. 
Bardzo heterogeniczna społeczność i po kolegach nauczycielach ten fakt również widać. 

Nic więc optymistycznego ani specjalnie radosnego ani tez inspirującego czy zachęcającego do działania. Po prostu moja wieloletnia rutyna. 

We wtorek przyjmuje nowych uczniów jako wychowawca na 7 tygodni... Drugiej klasy, to znaczy maturalnej nie dam rady przyjąć więc ja przyjmą koledzy na zastępstwie. 




 

Rozowy poemat 2024

Czyli kultowe ciasto Antka od 19 lat robię co roku... na urodziny zazwyczaj a czasami po jak teraz, tuż przed rozpoczęciem drugiego roku studiów. 

Przepis tu: 

A robi sie je tak... na 16 porcji, tortownica 24 cm srednicy.


Spod - ciasto kruche

ze 120 g maki

50 g migdalow w proszku

125 g masla

1 zoltko

2 lyzki cukru


Zagniatamy ciasto i chlodzimy 30 minut. Pieczemy w 200°C 15 minut, nakluwamy widelcem przed pieczeniem i pieczemy na papierze by latwo mozna bylo je wyjac.


Biszkopt:

4 jajka

3/4 szk cukru

cukier waniliowy

3/4 szk maki

1/4 szk maki ziemniaczanej

lyzka octu winnego

lyzka oliwy


Bialka ubijamy z cukrem i z cukrem waniliowym. Dodajemy po 1 zoltku, na koniec dokladnie przesiana make, stopniowo by piana nie padla!, ocet i olej.


Pieczemy w tortownicy w 180°C, 30 minut. Uwaga mozna tak piec i nastepnie przeciac juz zimne ciasto na 3 krazki. W ten sposob postepujac nalezy upiec biszkopt co najmniej 24 h przed przekrajaniem a najlepiej 3 dni wedlug profesjonalnych ciastkarzy... przez te 3 dni biszkopt jest przechowywany w plociennej sciereczce w chlodnym miejscu. Mozna piec po 10 min kazdy krazek osobno by miec idealne blaty nie ryzykujac przekrajania i ewentualnych dziur. I ten ostatni sposob jest moim sposobem.


Krem:


350 gr malin zmiksowac na purée. 8 listkow zelatyny namoczyc w zimnej wodzie, nastepnie rozpuscic w 2 lyzkach goracego purée z malin, dodac do reszty. Purée kolejno wymieszac z 400 gr bialego sera typu homogenizowany, sokiem z jednej cytryny, skorka starta z jednej cytryny, 1/2 szk cukru pudru oraz 20 cl smietanki ubitej na dosc sztywna bita smietane.


Ten krem musi stezec w lodowce zanim nie przystapimy do robienia calego ciasta, laczenia czesci... sprawdza sie jego kosystencje mieszajac lyzka... musi byc jak taki dobrze gesty jogurt... trwa to okolo 40 minut.


Na talerzu, na ktorym ciasto bedziemy podawac ukladamy, zsuwamy z pergaminu ciasto kruche. Smarujemy je 2 lyzkami konfitury malinowej. Zakladamy na calosc nasza obrecz od tortownicy lub specjalne kolo ciastkarskie. Nastepnie ukladamy 1 krazek biszkopta. Na to 1/3 kremu, drugi krazek biszkopta, krem i na koniec krem oczywiscie jak widac na zdjeciu. Nie ruszajac obreczy wstawiamy calosc do lodowki na noc.


Przed podaniem. Zdejmujemy delikatnie obrecz. Brzegi mozemy wylozyc listkami miety, platkami migdalow, malinami... Na wierzchu ukladamy swieze maliny.




 

środa, 28 sierpnia 2024

I jeszcze 2 wychowawstwa w... prezencie?

 Dostalam plan lekcji i widzę, z mam 2 wychowawstwa i sporo nadgodzin z tego tytułu. Przedostatnia i maturalna klasy - dwie klasy po 36 uczniów i ja wychowawca... ok do 18 października... tez ok... 


Nie ma w tym nic dziwnego ani szokujacego... 

Nominacja na kilka tygodni

 Dostałam właśnie dziś telefon a raczej wiadomość na telefonie, ze "jak to, ze przecież mam nominacje do liceum od września do wakacji październikowych". 

Odpowiedzialam, ze przykro mi, ale nic na ten temat nie wiem. 

Pani przysłała więc dokument z kuratorium, którego data jest 27 lipca... ale od tej daty NIKT mnie o nominacji do pracy nie poinformował: ani moje liceum, od którego zależeć administracyjnie, ani nowe liceum ani kuratorium. 

Skąd więc miałam o tej nominacji wiedzieć??? Jaka droga? 


No coz...


Tymczasem pierogowe u mnie dziś na życzenia Antoniego, który 2 września zaczyna drugi rok studiów. 


poniedziałek, 26 sierpnia 2024

Rozpoczynam nerwowy tydzień





W piątek rozpoczęcie kolejnego roku szkolnego ale jak zawsze u mnie od 4 lat już (a i w Bordeaux na początku takie sytuacje miałam) nie MAM POJECIA GDZIE, I Z KIM???
Czy zadzwonią z kuratorium czy nie? Czy dostanę przydział pracy na kiedy, na ile czasu i czy 10 latkami czy z 18 latkami, czy na podstawie przedmiotowej czy na specjalizacji z geopolityki? Tego nie wiem.
Jestem przyzwyczajona do tych sytuacji i generalnie wiem co i jak ale nie ukrywam, ze jest to nieco stresujące i bardzooo kłopotliwe bo mam tez zajęcia na Uniwersytecie i na przykład wizyty lekarskie i NIGDY nie wiem jak to ustawić, jak się umówić, jakie dni i godziny wybrać?
Życzcie mi powodzenia...
Ps: Wiem, ze niektórzy lubią takie życie i im to nie przeszkadza bo przecież i tak płacą... ale niestety to nie mój przypadek. 😅

sobota, 24 sierpnia 2024

Jagodzianki 2024 ale tez linguine z bakłażanem od Ottolenghi.


Jak co roku ale dopiero teraz bo wcześniej nie było jak...

Na 12 sztuk:

450 g maki
35 g świeżych drożdży
250 ml mleka
80-100 g cukru
80 g stopionego masła
jajko
sol
wanilia

zółtko i mleko do posmarowania

250 g jagód z 2 łyżkami cukru

Cukier puder do posypania albo lukier. 

Z drożdży i ciepłego mleka robimy zaczyn. Jak urośnie łączymy go z mąką. Mąkę łączymy z jajkiem utratym z cukrem i z wanilia. Wyrabiamy ciasto i na koniec łączymy ze stopionym masłem. 

Odstawiamy do wyrośnięcia. 
Potem wałkujemy, wycinamy krążki dużą filiżanka. nadziewam jagodami. Zlepiam. 
Układam na blasze do kolejnego wyrośnięcia. Smaruje mlekiem z żółtkiem - rozbełtanymi. Piece w 160°C 30 minut. 













piątek, 23 sierpnia 2024

DETERMINACJA... czyli słów kilka o studiach Antka i ich kosztach.


Czas płynie... Drugi rok studiów dla Antka od 2 września. Ale tegoroczne wakacje w wymiarze 2 tygodni były najkrótsze od jego urodzenia. Od 9 sierpnia, Antoni pracuje 7 dni w tygodniu. Wstaje o 7 rano i od 7:40 studiuje do około 18:30 z godzinna przerwa na obiad. 
Rezultat jest taki, ze go prawie nie widzimy. 
Podziwiam jego sile, determinacje, samozaparcie i to, ze nie ma "zmiłuj", nie ma gorszego dnia, niewyspania czy braku chęci. Jest codzienna, systematyczna, regularna praca i setki stron wykonanych ćwiczeń, ułożonych planów rozprawek, narysowanych map, rozmów w językach obcych. 
Mysle, ze bym tak nie potrafiła choć uważam się za osobę pracowita, zorganizowana i zdyscyplinowana. 

W ubiegłym tygodniu zakupiliśmy jego wyprawkę studencka na ten drugi rok: 25 zeszytów, ponad 1000 kartek podwójnych, iles bloków brystolowych na robienie fiszek, 75 nabojów do pióra na przykład i wiele innych rzeczy. Całość 129 euro. 

Kazdy miesiac studiowania: oplaty za internat, jedzenie i ciut za naukę to ponad 1250 euro dla nas za 10 miesięcy czyli około 13 000 euro rocznie. 
Oplaty na jego studiach są związane z wysokością zarobków rodziny, my jesteśmy klasa średnia więc jesteśmy pośrodku tabelki. Są rodziny płacące tylko 6 000 euro rocznie a są tez takie, które placa 19 000 euro rocznie. 

Ten rok będzie WYJATKOWY bo od kwietnia Antoni zacznie zdawanie konkursów do Grandes écoles. I absolutnie nie wiemy gdzie się dostanie bo PRZEPASC miedzy studentami po najlepszych paryskich liceach a tych z prowincji to mniej więcej 2 lata nauki. I choć Antek wkłada ogrom sił i energii by ten dystans wciąż zmniejszać to jednak różnica jest OGROMNA! 

I tak kochani to wyglada z francuskiej strony. 

Ja mam rozpoczęcie roku za tydzień, w przyszły piątek ale absolutnie nie wiem GDZIE... to znaczy w jakiej szkole???? Jak co roku, od czasu, gdy przeprowadziliśmy się do Rennes. 
Kocham edukacje narodowa publiczna! 

 

środa, 14 sierpnia 2024

U Marii Skłodowskiej-Curie... która dla Francuzów jest Francuzka a dla Polaków Polka.


Kilka dni temu, spacerując po Paryżu, weszliśmy do Panthéon'u czyli dawniej kościoła świętej Genowefy. Byłam już tutaj wielokrotnie ale od ostatniego czasu pochowano na cmentarzu Republiki nowe osoby. 
Jak zwykle tylko na grobie naszej Marii były kwiaty... pozostałe groby sa zawsze puste, a niektóre wręcz jak te pary Veil, zamknięte krata z powodu obaw a akty antysemickie. 
Tym razem u naszej rodaczki stały te dwie róże: biała i czerwona a przy nich tabliczka od wielbiciela z Polski, lat 10... który ja tutaj w maju tego roku zostawił. 
Bardzo wzruszajacy gest. 

Panthéon ma, na szczycie swojej kopuły, chrześcijański a scislej katolicki krzyż i to pomimo laickości Republiki. W każdym pokoju cmentarnym są tez symbole Alfa i Omega oraz Pax Christi. 
Często testuje moich uczniów pytając ich DLACZEGO TAK JEST? Czy to się kłóci czy nie z prawem z 1905 roku... 
W 99% przypadków zderzam się ze SCIANA. Nawet maturzyści nie wiedza nie mówiąc o pracy argumentacyjnej - kompetencje są zazwyczaj zerowe w tej dziedzinie. A szkoda. Bo mogłoby być dużo, dużo lepiej. Niestety nie jest. 


 

wtorek, 13 sierpnia 2024

Zmiana diety


Lat przybywa, zagrożenia chorobami również. Organizm się nieco zmienia, trochę inaczej funkcjonuje po 50 tym roku życia. Wiemy to wszystko nie od dziś a od bardzo, bardzo dawna. 
Wakacje były jednak tym czasem, gdzie pozwoliliśmy sobie na więcej: słońca, wiatru, marszu, sportu, kalorii, cukru. 
Powrot do codzienność do więc tez powrót do zbilansowanej, codziennej diety, która tez na przestrzeni lat ewoluowała a szczególnie ewoluowała w ciagu ostatnich kilkunastu miesięcy w związku z tym c w pierwszych dwóch zdaniach. 

Ewoluowała, jak mogę narazie i na podstawie wczorajszych wyników badań stwierdzić, w bardzo dobrym kierunku, gdyż obniżyła mi dość znacznie wiek biologiczny w odniesieniu do tego co w metryce. 

Jak więc wyglada teraz? 

1. Przede wszystkim obniżyłam jej kaloryczność ale nie gęstość odżywczą. 
2. Konkretnie nie jem już węglowodanów złożonych wieczorem, na kolekcję ale jem je na śniadanie i w porze obiadowej. 
3. Zwiększyłam dość mocno poziom białka w ten sposób, ze spożywam białko we wszystkich 3 posiłkach dziennie a były to wcześniej dwa. 
4. Zwiększyłam dość znacząco ilość warzyw, szczególnie tych gotowanych, duszonych a zmniejszyłam odrobine  ( do 2 porcji dziennie) ilość owoców by ograniczyć ilość fruktozy. 
5. Codziennie spożywam i tutaj zwiększyłam ilość orzechów oraz strączkowych: cieciorka, fasole... Nie ma dnia bez orzechów, migdałów i bez strączkowych. 
6. Zachowalam 1 porcje deseru tygodniowo: ciasto bądź lody
7. Zachowalam 1-2 kostki gorzkiej czekolady dziennie
8. Zachowalam 1-2 porcje mięsa czerwonego w tygodniu ( wołowina, wieprzowina, jagnięcina - 300 g maksymalnie)
9. Zwiększyłam o 1 porcje ilość ryb tłustych teraz jem 2 porcje tłustych i 1 ryba biała w tygodniu - omega 3... stawiam na sardynki i makrele!
10. Zachowalam różnorodność i ilość spożywanych olei: lniany, z oliwek, orzechowe.
11. Spożywam śniadania weglowodanowo-bialkowe, odrzuciłam miód, konfitury. 

Zachowuje jak narazie wagę, rozmiar, poziom energii, dobra cerę i póki co zdrowie. 

 

poniedziałek, 12 sierpnia 2024

Po Igrzyskach...


Nastała dziś rano wielka pustka...
w sercu dużo nostalgii...
w oczach tysiące obrazów...
w umyśle setki wspomnień z tych dni...
w telefonie setki zdjęć i wideo...

Oglądałam wczoraj z wypiekami na twarzy ale już z własnej kanapy ceremonie zamknięcia Igrzysk. Była, według mnie, dużo mniej spektakularna niż ceremonia otwarcia, ale piekna, wzruszającą momentami i taka nostalgiczna właśnie. Jak zwykle Thomas Jolly użył niesamowitej ilości SYMBOLI, które, śmiem myśleć, dla ludzi wykształconych były dość czytelne. 
Malkontenci i nieoczytani, wszelkich narodowości, jak zwykle niewiele z tego zrozumieli - sądząc po nocnych i porannych komentarzach. 

Dla nas, tak bardzo osobiście, był to WIELKI i SZCZEGOLNY czas. Antoni na stażu w Ambasadzie RP w Paryżu, ja z nim, trochę w Paryżu, trochę u rodziny w ich wiejskiej rezydencji. Momentów więc wielkich, olimpisjskich jak i tych rodzinnych, było moc! 

Nigdy wcześniej nie dane mi było uczestniczyć w Igrzyskach olimpijskich... to znaczy tylko poprzez ekran telewizora. To doświadczenie jednak, na żywo, zmienia człowieka i to zmienia dogłębnie. Dostarcza ogromne pokłady RADOSCI, wzbudza ogromna WDZIECZNOSC, daje lekcje WYTRWALOSCI i WYSILKU. A przede wszystkim rodzi same POZYTYWNE UCZUCIA i EMOCJE. Pozytywne nastawienie do życia, głębsze zrozumienie tego czym sport jest, ile kosztuje i jak ważne w naszej codziennie egzystencji są jego WARTOSCI. 

Bardzo żałuje, ze nie zrozumiałam tego wcześniej, lata wcześniej. WF w szkole, w PRL był tak zwanym "michałkiem", przedmiotem mało ważnym, takim banałem. W moim dzieciństwie nie uprawiałam ZADNEGO SPORTU, nie należałam do żadnego klubu sportowego. Sport był w moim umyśle synonimem jakiegoś niezbyt potrzebnego wysiłku, jakimś zbędnym dodatkiem do prawdziwego życia, w którym na takie rzeczy jak sport... nie było czasu i szkoda było i wysiłków i pieniędzy. Tych ostatnich zreszta nie było na aktywności sportowe. Wokół mnie... w tamtych latach sportem zajmował się mój DZIADEK... tata uprawił sport... ale w kobiecych kręgach: mama, babcie, ciocie... nikt sportu nie uprawiał i nie doceniał jego wartości, potencjału, który ze sobą niesie. 
Obawiam się, ze trochę tak jest do dziś.

Czy dziś uprawiam sport? Jako ponad 50 letnia pani? 
Nie, nie uprawiam nic wyczynowo...
ALE
Uprawiam różnego rodzaju sport dla SIEBIE. Nikt mi nie każe, nikt mnie nie ocenia, nikt nie mówi ze muszę, albo, ze po co?
Uprawiam bo LUBIE! 
Aktywność fizyczna i sporty dla mnie dziś to po prostu PRZYJEMNOSC bycia w ruchu, pokonywania obaw, przekraczania własnych, osobistych granic. To bieganie i ćwiczenia codziennie, to chodzenie po górach godzinami, to pływanie jak tylko mogę, to gra w badmintona z moim synem medalista regionalnym...

A jak to wyglada u was? 

Jestem ogromnie dumna jako Francuzka z tych IGRZYSK, z ilości medali 64, 5 te miejsce na 206 startujących reprezentacji... z ducha otwartości jaki zdominował te Igrzyska na przekór rożnym "izmom". 
Szkoda, ze Polacy zdobyli dużo mniej medali ale z niecierpliwością czekam na Igrzyska PARAOLIMPIJSKIE i na 2028! Może być tylko lepiej! 


 

sobota, 10 sierpnia 2024

Plus dla miasta Rennes???


Znalazłam dziś jeden! Poszłam o świcie na rynek Les Lices, jedno z bardzo niewielu ładnych miejsc w aglomeracji stolicy Bretanii. Miejsce, które lubię i co sobotę odwiedzam. 
Kupilam dobrego jedzenia jak zawsze i kwiatów. 

I zaskoczona bylam tak NISKIMI CENAMI produktów spożywczych... po ponad 2 tygodniach Paryża z rozkoszą wpatrywałam się w 2,9 euro za 1 kilogram fasolki szparagowej, w 7,9 euro za kilogram mirabelek czy 7 euro za kilogram świeżej makreli...

W Paryżu i w regionie podparyskim a ścislej w Yvelines, koło wiejskiej rezydencji moich szwagrów... te ceny są marzeniem. tam jest wszystko o minimum 50% drożej. 
Co prawda w Rennes ZARABIAMY tez DUZO MNIEJ niż ludzie w regionie paryskim ( pisze o prywatnym sektorze bo urzędnicy państwowi zarabiają wszędzie tyle samo) ale ceny mamy niższe. 
Znalazłam pozytyw! 

Pozdrawiam po emocjach meczowych... szkoda, ze Polacy przegrali, ale cóż Francuzi zagrali dziś trochę lepiej, Polacy bardzo dobrze tez, ale nie starczyło tego na złoto... 

 

Francuzi byli dziś lepsi...


Szkoda bo kibicowaliśmy Polakom! Ale to jest sport...

 

piątek, 9 sierpnia 2024

Po kilkunastu dniach w Paryżu...




Wrocilismy do domu, do Rennes. Za oknem deszcz... pada właśnie. Szukałam fan zony w mieście czyli strefy kibica... okazuje się, ze NIE MA!! sic!
Trzeba jechać do Cesson Sévigné a tam tylko około 1800 miejsc i ponieważ nie ma biletów to możesz pojechać ale tez nie wejść. Jak zwykle namodzone w sposób iście reński. Nic nie ma albo brak organizacji. eh...

Od wczoraj jestem w mieście i atmosfery Igrzysk nie czuć.

Kontrast z Paryżem jest więc dość niesamowity. I jakoś mi całkiem całkiem niefajnie.
Antoni po stażu w Ambasadzie RP mega zadowolony i cały szczęśliwy. Dziś od 7 rano wrócił do pracy. Wstał przed nami i zjadł śniadanie jak się zwlekaliśmy i my to on już pracował. Pracoholika mamy w domu, jak mówi moja chrzestna, jak ty go wychowalas? Nie bimba sobie, nie gra w gry komputerowe, nie leży przed ekranem tylko robi i robi.


Za kilka dni pojedziemy na kilka dni nad ocean, jak będzie pogoda oczywiście i o ile będzie.

Brakuje mi PIEKNA i ENERGII PARYZA... cóż...