poniedziałek, 12 sierpnia 2024

Po Igrzyskach...


Nastała dziś rano wielka pustka...
w sercu dużo nostalgii...
w oczach tysiące obrazów...
w umyśle setki wspomnień z tych dni...
w telefonie setki zdjęć i wideo...

Oglądałam wczoraj z wypiekami na twarzy ale już z własnej kanapy ceremonie zamknięcia Igrzysk. Była, według mnie, dużo mniej spektakularna niż ceremonia otwarcia, ale piekna, wzruszającą momentami i taka nostalgiczna właśnie. Jak zwykle Thomas Jolly użył niesamowitej ilości SYMBOLI, które, śmiem myśleć, dla ludzi wykształconych były dość czytelne. 
Malkontenci i nieoczytani, wszelkich narodowości, jak zwykle niewiele z tego zrozumieli - sądząc po nocnych i porannych komentarzach. 

Dla nas, tak bardzo osobiście, był to WIELKI i SZCZEGOLNY czas. Antoni na stażu w Ambasadzie RP w Paryżu, ja z nim, trochę w Paryżu, trochę u rodziny w ich wiejskiej rezydencji. Momentów więc wielkich, olimpisjskich jak i tych rodzinnych, było moc! 

Nigdy wcześniej nie dane mi było uczestniczyć w Igrzyskach olimpijskich... to znaczy tylko poprzez ekran telewizora. To doświadczenie jednak, na żywo, zmienia człowieka i to zmienia dogłębnie. Dostarcza ogromne pokłady RADOSCI, wzbudza ogromna WDZIECZNOSC, daje lekcje WYTRWALOSCI i WYSILKU. A przede wszystkim rodzi same POZYTYWNE UCZUCIA i EMOCJE. Pozytywne nastawienie do życia, głębsze zrozumienie tego czym sport jest, ile kosztuje i jak ważne w naszej codziennie egzystencji są jego WARTOSCI. 

Bardzo żałuje, ze nie zrozumiałam tego wcześniej, lata wcześniej. WF w szkole, w PRL był tak zwanym "michałkiem", przedmiotem mało ważnym, takim banałem. W moim dzieciństwie nie uprawiałam ZADNEGO SPORTU, nie należałam do żadnego klubu sportowego. Sport był w moim umyśle synonimem jakiegoś niezbyt potrzebnego wysiłku, jakimś zbędnym dodatkiem do prawdziwego życia, w którym na takie rzeczy jak sport... nie było czasu i szkoda było i wysiłków i pieniędzy. Tych ostatnich zreszta nie było na aktywności sportowe. Wokół mnie... w tamtych latach sportem zajmował się mój DZIADEK... tata uprawił sport... ale w kobiecych kręgach: mama, babcie, ciocie... nikt sportu nie uprawiał i nie doceniał jego wartości, potencjału, który ze sobą niesie. 
Obawiam się, ze trochę tak jest do dziś.

Czy dziś uprawiam sport? Jako ponad 50 letnia pani? 
Nie, nie uprawiam nic wyczynowo...
ALE
Uprawiam różnego rodzaju sport dla SIEBIE. Nikt mi nie każe, nikt mnie nie ocenia, nikt nie mówi ze muszę, albo, ze po co?
Uprawiam bo LUBIE! 
Aktywność fizyczna i sporty dla mnie dziś to po prostu PRZYJEMNOSC bycia w ruchu, pokonywania obaw, przekraczania własnych, osobistych granic. To bieganie i ćwiczenia codziennie, to chodzenie po górach godzinami, to pływanie jak tylko mogę, to gra w badmintona z moim synem medalista regionalnym...

A jak to wyglada u was? 

Jestem ogromnie dumna jako Francuzka z tych IGRZYSK, z ilości medali 64, 5 te miejsce na 206 startujących reprezentacji... z ducha otwartości jaki zdominował te Igrzyska na przekór rożnym "izmom". 
Szkoda, ze Polacy zdobyli dużo mniej medali ale z niecierpliwością czekam na Igrzyska PARAOLIMPIJSKIE i na 2028! Może być tylko lepiej! 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz