Wrocilismy do domu, do Rennes. Za oknem deszcz... pada właśnie. Szukałam fan zony w mieście czyli strefy kibica... okazuje się, ze NIE MA!! sic!
Trzeba jechać do Cesson Sévigné a tam tylko około 1800 miejsc i ponieważ nie ma biletów to możesz pojechać ale tez nie wejść. Jak zwykle namodzone w sposób iście reński. Nic nie ma albo brak organizacji. eh...
Od wczoraj jestem w mieście i atmosfery Igrzysk nie czuć.
Kontrast z Paryżem jest więc dość niesamowity. I jakoś mi całkiem całkiem niefajnie.
Antoni po stażu w Ambasadzie RP mega zadowolony i cały szczęśliwy. Dziś od 7 rano wrócił do pracy. Wstał przed nami i zjadł śniadanie jak się zwlekaliśmy i my to on już pracował. Pracoholika mamy w domu, jak mówi moja chrzestna, jak ty go wychowalas? Nie bimba sobie, nie gra w gry komputerowe, nie leży przed ekranem tylko robi i robi.
Za kilka dni pojedziemy na kilka dni nad ocean, jak będzie pogoda oczywiście i o ile będzie.
Brakuje mi PIEKNA i ENERGII PARYZA... cóż...
piątek, 9 sierpnia 2024
Po kilkunastu dniach w Paryżu...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz