czwartek, 20 listopada 2025

Złe wyniki?

Zaalarmowali mnie wczoraj telefon, ze mam dziś się stawić u lekarki bo mam złe wyniki krwi...
Pojechałam miedzy lekcjami. Ale w sumie nie jest tragicznie poza totalnym brakiem czyli "carence" witaminy D. 

Najlepsze w tym wszystkim jest to, ze badania te przepisała lekarka, która by chciała, ale który anie może mnie wziąć - pisałam o tym ostatnio... a moja lekarka tzw rodzinna nawet nie dzwoniła, nie pisała, po prostu jej nie ma. 
Pomijajac te aspekty dziś wytłumaczyła mi, ze mam:
- brac ampulki witaminy D 3 w wysokości 50 000 jednostkę co miesiąc i przez cały rok, plus kropelki codziennie, no chyba, ze się na wybrzeży Lazurowe przeprowadzę...
- wzmocnić podaz żelaza bi jestem na limicie do suplementacji czyli steki, kaszanka, soczewica ( ja to wszystko jem i sporo tego jem ale widać organizm słabo wchłania)
- obniżyć poziom złego cholesterolu nieznacznie z 3,8 na 3,5 mmol/L

Reszta jako tako ale słabość nadal trwa więc zasypiam o 21... 



 

niedziela, 16 listopada 2025

piątek, 14 listopada 2025

Nauczyciele bez pensji... A to Francja właśnie!

 Wracajac do mojego wczorajszego wpisu i jego ostatniego zdania "Gdzie ja ku... żyje?", dziś ciąg dalszy. Otóż jadąc po zakupy słuchałam radia i słyszę to: 

https://www.franceinfo.fr/france/mayotte/reportage-on-se-demande-comment-on-va-faire-pour-manger-et-aller-travailler-a-mayotte-plusieurs-centaines-d-enseignants-et-d-agents-n-ont-pas-ete-payes-depuis-plusieurs-mois_7613972.html#:~:text=Sans%20paiement.,Sans%20abonnement.&text=Plusieurs%20centaines%20de%20professeurs%20et,par%20des%20retards%20de%20paiement.  


Na Mayotte czyli we francuskim departamencie od ponad 3 miesięcy kilka setek nauczycieli nie dostało swoich pensji. Nie maja ani za co kupić jedzenia, ani za co opłacić faktur...

Ministerstwo edukacji tłumaczy, ze "to dlatego, ze personel administracyjny kuratorium nie został wystarczajaco przeszkolony i nie zgłosił do zaplaty i w związku z tym nie zostały te pensje wypłacone".

Jak się tego słucha alb oto samo zdanie czyta to trudno uwierzyć, ze to NORMALNI ludzie czyli urzędnicy ze wspomnianego ministerstwa mówią... bo tak na zdrowy rozum to może powiedzieć tylko ktoś poważnie chory psychicznie i jeszcze myśleć, ze jest wiarygodny! 


https://www.lemonde.fr/societe/article/2025/10/28/a-mayotte-la-colere-d-enseignants-sans-salaire-depuis-un-a-trois-mois_6649918_3224.html?search-type=classic&ise_click_rank=1


Dziennik "Le Monde" link wyżej cytuje nauczycieli, którzy albo uczą dalej bo się boja "represji ze strony administracji" albo pożyczają pieniądze by przeżyć... 

Dis rano, radio France Info podało, ze maja im zapłacić na koniec grudnia... pytam się dlaczego nie listopada, jesteśmy bowiem jeszcze w listopadzie??? 

Pani kurator stamtad Valérie Debuchy nie odpowiada na pytania ani dziennikarzy ani nauczycieli ani związków zawodowych... widać jest bardzo odważna. 


I wiecie co mnie dziwi najbardziej... nie ministerstwo, nie kuratorium ani żadna administracja bo to co oni robią to robią to codziennie w imię haseł "Wolności, równości i braterstwa" i jeszcze demokracji i republiki tez... 

Najbardziej dziwią mnie cytowani i usłyszane w radio nauczyciele... ze ONi NIC z tym nie robią tylko się skarżą i się boja... 


czwartek, 13 listopada 2025

OSACZONA...


Udalam sie dziś rano na wyczekana od 2 tygodni wizytę u lekarza internisty, który zaakceptował przyjęcie mnie. Tak więc z teczka analiz medycznych podchodzę do pani sekretarki i podaje moje dokumenty do rejestracji. Pani wkłada kartę ubezpieczeniowa do czytnika i mówi: 
"Ale pani doktor nie może pani przyjąć bo pani ma już lekarza internistę".

Mowie: 
"Tak mam ale chce zmienić dlatego się umówiłam i dlatego tu jestem"

Pani na to:
 "Ale w Bretanii nie można zmienić lekarza rodzinnego bo lekarzy brakuje, takie jest prawo"

ZAGOTOWALAM SIE... i zaczęłam się z lekka wykłócać. Pani sekretarka poszła zapytać panią doktor. Ta powiedziała, ze mnie jednak przyjmie ale tylko dziś bo inaczej nie może. 

Okazala się być dobrym i starannnym lekarzem i z chęcią bym do niej przeszła, ale nie może mnie wziąć bo takie są przepisy w regionach, gdzie brakuje lekarzy. 

I tak wracając do domu bo wyskoku ciśnienia do 180 myślałam ze szlag mnie trafi... 

Czuje się OSACZONA, czuje się WIEZNIEM systemów: zdrowia, edukacji, bezpieczenstwa na ulicach, emerytur itd... 
Ja emigrujac myslalam, ze ja do WOLNEGO kraju się udaje a teraz okazuje się, z eplacac 15% podatków z każdej pensji na służbę zdrowia lekarza nie mogę wybrać albo nie mam dostępu do niego, ze płacąc podatki i mając konkursy i uprawnienia nie mogę uczyć tam gdzie chce tylko muszę iść tam gdzie mi pani z administracji, z kuratorium KAZE ISC, ze nie mogę robić składek na emeryturę, gdzie chce tylko zależeć od niewydolnego i zalduzonego systemu i nigdy tej emerytury nie doczekam i mieć nie będę, ze po zmroku na ulice wyjść sama nie mogę bo są gwalty, naście i zabójstwa i nikt nie może mi zapewnić bezpieczeństwa, takiego podstawowego...

KU... gdzie ja żyje????????????????????????????????????

 

poniedziałek, 10 listopada 2025

Chorowania cd...


Kolejny tydzień na zwolnieniu i jest ciut lepiej bo stoki czyste, bo mogę oddychać. jedyny minus to wciąż te opuchnięte powieki, na które jak narazie nie znalazł nikt sposobu. Wyglądam trochę jak chomik, o malowaniu oczu zapomniałam od trzech tygodni więc trochę straszę bo fioletowe cienie, czerwone kąciki i opuchlizna nie dodają uroku, ale narazie sposobu na to nie ma. 

Wczoraj byłam na spacerze w parku i ostatnie jesienne róże błyszczały kropelkami rosy. Dzisiaj tez bym chciała wyjść zaczerpana powietrza, ale leje od rana. Jest ciemno i wilgotno a to działa na zatoki jak płachta na byka. 


 

piątek, 7 listopada 2025

Lista ostrych zapaleń zatok...

Wczoraj na spotkaniu z lekarzami dostałam wiadomość, ze ewentualna operacja jest odroczona na 3 miesiące i podczas tych miesięcy mam wdrozone leczenie na bazie sterydów. Niestety te mogą prowokować tycie, obrzęki, opuchlizny i inne efekty uboczne, ale tez lecza i mogą mniejszych torbiele... Poproszono mnie także o zrobione listy zachorowań na ostre zapalenie zatok i zrobiłam... i trochę się przeraziłam. 


Po francusku wyslalam i wyglada tak:



A Bordeaux donc jusqu’au mai 2020, j’en faisait systématiquement 2 par an: une en novembre/décembre et une en avril. 

A Rennes depuis été 2020:
2021: mars, avril, octobre et décembre
2022: Janvier, mars et mai puis décembre avec un scanner car complications et durée de 3 semaines.
2023: février,  avril, septembre et décembre ici complications et durée de plus de deux semaines
2024: septembre ( précédé par Covid)
2025: octobre/novembre ( précédé par Covid et bronchite)

Po polsku będzie tak:

W Bordeaux, do maja 2020 po 2 zapalenia rocznie: zawsze listopad/grudzień i następnie kwiecień.

W Rennes od 2020:

2021: marzec, kwiecień, październik i grudzień czyli 4
2022: styczne, marzec, maj i grudzień z komplikacjami i skanerem, 3 tygodnie choroby czyli 4
2023: luty, kwiecień i grudzień z komplikacjami czyli 3
2024: wrzesień i poprzedzone Covidem
2025: październik i listopad poprzedzone Covidem i zapaleniem zatok.

Za każdym razem oczywiście antybiotyk i sterydy... więc zbyt dużo tego jest. I teraz jeszcze te torbiele. 

czwartek, 6 listopada 2025

Znowu zwolnienie przedluzone...

Czuje się coraz bardziej winna tej alej sytuacji... Ileż można być na zwolnieniu? Od 15 października już jestem i dziś znowu przedłużone do polowy listopada. Podobno nie jestem w stanie wrócić do pracy. To znaczy ja to wiem, ja to czuje w głowie i w ciele ale chciałabym by było inaczej. Niestety nie jest. Uczniowie nie maja lekcji i pewnie część z nich i ich rodziców będzie mi miała za złe. 
Lekarz, u którego byłam dziś rano dziwił się, ze  brakuje totalnie refleksji etiologicznej u niektórych jego kolegów... Nie będę wskazywać palcem ha, ha... 

Wyrysował mi wszystko, dal zalecenia i tak szczerze mówiąc to ja nie wiem kiedy będzie koniec tego wszystkiego i jaki on będzie? 
Objawy są wciąż obecne choć skaner wykluczył coś groźnego. Teraz czekam na cd. 

 

środa, 5 listopada 2025

Troche mi sie komplikuje zdrowotnie...



Mam wyniki wczorajszego skaneru zatok. Zapalenia w zatokach już nie ma ani ostrego ani chronicznego. Za to jest cysta czyli torbiel w tkance lewej zatoki szczękowej, plus jakieś anatomiczne cuda, których słownictwa nie rozumiem, ale jak się dowiedziałam dziś to one tez powodują powracające stany zapalne...
I rozważają operacje... narazie waza co pozytywnego mogłoby to dać a jakie skutki negatywne by mnie z tytułu tych zabiegów czekały... 
Także czekam, rozmawiam z moja laryngolog, ona się konsultuje, myśli i zobaczymy czy to ruszamy czy nie. 
Zadne z rozwiazan nie jest dobre bo każde przynosi masę negatywów... 
A ja bym tylko chciała by się to skończyło i chciałabym poczuć się zdrowa i pełna energii jak kiedyś... 

 

wtorek, 4 listopada 2025

I po skanerze...

 Ale rezultaty dopiero jutro albo pojutrze... nie tak jak kiedyś było, ze się dostawało, po kilku minutach i od razu, przy jednej wizycie. Teraz trzeba czekać... Pomimo rozwoju IA...


Calosc zajela 5 minut dosłownie ale w szpitalu zrobić nie chceli to teraz osobno zrobiłam. 

cdn. 

poniedziałek, 3 listopada 2025

Byłam u laryngologa i to... trochę dzięki Antkowi...

 Kolezanka podala mi nazwisko pani laryngolog, która nie figurowała na Doctolib czyli tam gdzie się rezerwuje wizyty medyczne. Zadzwoniłam w piątek rano, ale jej sekretariat powiedział, ze najpierw muszę przesłać dokumenty mailowo a potem pani doktor zdecyduje czy mnie przyjmie czy nie. 

Zrobilam to wczoraj popołudniu i 3 godziny później dostałam pozytywna odpowiedz, na dziś, na 10. 

Pojechałam i po badaniach medycznych dowiedziałam się od pani doktor, ze pani wie, ze jestem nauczycielem i wykładowca na Uniwersytecie i ze mój syn studiował w Ginette... jak jedno z jej 7-miorga dzieci.

Wtedy zrozumiałam, ze zostałam przyjęta pewnie po części z tego właśnie powodu. 

Pani doktor bardzo kompetentna powiedziała, ze będzie mnie leczyć. Na jutro już zarezerwowała mi skaner zatok. także miejmy nadzieje, ze pójdzie teraz ku lepszemu i ku zdrowiu. 


I tak sobie przypomniałam słowa mojego terapeuty, które mi dość często powtarzał, ze we Francji WSZYSTKO działa według tzw "corps" czyli coś co można przetłumaczyć jako grupy korporacyjne. Pani laryngolog reprezentuje więc gałąź lekarzy z bardzo katolickiej części. W Bordeaux byłam leczona przez professera laryngolog Ludovic de Gabory - i ci ludzie się znają, miedzy sobą, funkcjonują w pewnej nieformalnej siatce... Ginette jako szkoła jezuicka kształci najlepszych w tym kraju więc jak się jest stamtąd to ci którzy wiedza z czym się to je maja swoje wejścia i układy... i z drugiej strony edukacja publiczna będąca lewicowa albo tez skrajnie lewicowa nie może znieść takich osób jak ja bo jestem ich przeciwieństwem więc niby nie będą częścią ich "corps"... itd... Te zależności społeczne i grup społecznych są niezwykle silne nad Sekwana i kwestia ich zrozumienia decyduje tez o twoim być albo nie być w tym kraju. Powoli to rozumiem i powoli poruszam się w tym świecie czasem wyjątkowo przyjaznym a czasem wyjątkowo wrogim. 

niedziela, 2 listopada 2025

Choroba cd... na pamiątkę...


Tak wyglądałam w piątek rano po 6,5 tygodnia LECZENIA... a raczej albo jego braku albo jego nieprawidlowosci... trudno powiedzieć. Historia Covidowa rozpoczęta 17 września poskutkowała ostrym zapaleniem oskrzeli i następnie ostrym zapaleniem zatok w kolejnych dniach i tygodniach. Diagnoza ostrego zapalenia zatok padła 15 października i od tego czasu jest tylko gorzej i gorzej i gorzej... Zakażenie z zatok szczękowych przeniosło się na te ethymoidalne i to pomimo 2 kuracji antybiotykowych i kuracja sterydami miejscowo i doustnie. Rezultatem są silne bóle całej twarzy i głowy oraz pokaźny obrzęk na powiekach i pod oczami. Oprócz tego ogromne zmęczenie i wyczerpanie i fizyczne i psychiczne. 

I do dzisiejszego dnia i pomimo dwóch pobytów na pogotowiu nie widziałam ani jednego laryngologa... w szpitalach po kilku studentów medycyny i po kilku lekarzy ale żaden nie miał na plakietce ORL czyli laryngolog. W mieście nie ma miejsc by się umówić do kogokolwiek i tym sposobem cierpieniom nie ma końca, zwolnieniom nie ma końca. 

W ubiegły piatek spędziłam ponad 5 godzin na pogotowiu w szpitalu uniwersyteckim w Rennes bo moja rodzinna sama tam dzwoniła by ktoś w końcu zrobil badania i to obejrzał. Myślicie, ze zrobili? Nie, zrobili tylko badanie krwi, a ze wyniki są bardzo dobre to stwierdzili, ze z kolejnym antybiotykiem powinno przejść bo wyniki krwi są dobre. 
Ja rozumiem, ze oszczędzamy na wszystkim a przynajmniej na niektórych rzeczach.

Dla siebie, na pamiątkę, chciałam jednak zanotować syf i brud na pogotowiu w szpitalu w Rennes... bo czegoś takiego to ja jeszcze NIGDY nie widziałam... na podłodze opatrunki zakrwawione, resztki urządzeń typu patyczki, plastik rurki do krwi, papier na leżankach we krwi i innych wydzielinach ( odmówiła zajęcia siedzącej pozycji w tym brudzie to się jedne bardzo zdziwił) i nie zmieniany... to co się tam dzieje to trudno opisać nawet a podobno nie było pełno i nie było dużo pacjentów. wiatek popołudniu...
W tym wszystkim niezwykłą powolność personelu i brak kompetencji... Interniści i eksterniści chodzili w croksach z jednego pomieszczenia do drugiego rechocząc przy tym i opowiadając sobie wczorajsza imprezkę... wołali mnie, prowadzili do zabiegowego... po czym mówili "o nie ma patyczków do gardła" muszę iść... i szli... znikali na kilka minut a ty czekasz. Po czym wraca z patyczkami, dosłownie 5-6 sztuk w rękach... po chwili... "o termometru nie ma, muszę pójść" i to samo... Pytałam 300 razy kiedy i jak ten skaner co to mieli zrobić... a nie wiedza, zobaczą... 4 godziny minęły i dalej nie wiedzieli... 

Mamy czas pokoju, niewielu pacjentów na pogotowiu i dzień pracy w tygodniu... strach myśleć o tym co będzie gdy jakaś bomba tu spadnie jak na Ukrainie... zes... ja się i wiele osób umrze bo nie są w stanie ogarnąć podstaw. 

Takze Bretania z medycznego punktu widzenia to TOTALNA PORAZKA... a przykłady nawet po 5 godzinach i rozmowach z ludźmi tam mogę mnożyć na pęczki... Syf, malaria i sku.... stwo. I tyle w tym temacie.  

 

czwartek, 30 października 2025

Choroba znów powoli powraca...

 Dzis rano obudziłam się z opuchnięty lewym policzkiem, zablokowna  zatoka i opuchniętymi znowu oczami. zaczęła puchnąć tez górna powieka. 

Jestem 3 dzień bez antybiotyków i mam wrażenie, ze zapalenie powraca. 

Jutro mam pilna wizytę u mojej rodzinnej. Na 18 listopada zdołałam się umówić do laryngologa ale w Saint Malo, czyli 60 km od domu... Tylko do 18 listopada trzeba będzie dożyć i przetrwać. 


Jest to oczywiście dzień pracy ale już nie biorę tego pod uwagę. 

wtorek, 28 października 2025

Agresja i wzruszenie... i szok






Taka mnie nasza dziś rano refleksja... w dniu rocznicy śmierci mojego ukochanego dziadka Henryka Moniaka... ale nie tylko z ta rocznica związana co tez ze zbliżającym się 1 i 2 listopada...

W grupie z Wilna , na której jestem bo obie moje babci były Wilniankami, to oto zdjęcie młodzieży sprzątającej groby na cmentarzu Bernardyńskim w Wilnie...
W grupie z Liceum im. Liceum Ogólnokształcące im. Kazimierza Wielkiego w Wałczu młodzież sprzątająca groby na starym cmentarzu w Wałczu...

A tutaj, w Rennes, w lokalnych mediach dziś to:https://www.francebleu.fr/infos/faits-divers-justice/pendant-la-toussaint-les-seniors-deviennent-la-cible-des-voleurs-dans-un-cimetiere-de-rennes-1363614?fbclid=IwY2xjawNtqfdleHRuA2FlbQIxMQBicmlkETBPMnJnRWJzWEtqc3h1Y1RxAR6PmV4VMdiQcGmn7TyBdSAETIF6Bz7E-8OJTifYlWIyrzve6_kvuyWwI0qCeA_aem_hkJ5pTApdsFIILcDIDaqMg czyli, ze NAPADA sie na cmentarzach, na starsze osoby, przykład z Rennes, które przyszły na groby swoich bliskich... podobne te starsze osoby są celem agresji i kradzieży.

I od razu w mojej głowie ODPOWIEDZ po pytaniu "skąd ja jestem?"

Ja jestem z WILNA, z Walcza, z Poznania, z Polski, z miejsc, gdzie okazuje się szacunek tym, którzy odeszli od najmłodszych lat... w tym się wychowuje, w tym się wzrasta.
Oczywiscie, ze dyskusje o ilościach i cenach zniczy również należą do tej kultury i można je ośmieszać ale wole, zdecydowanie wole te wykroczenia gustu i kosztów niż te pogardę i brak edukacji tutaj...

Nie, nie jestem stad... i to co tutaj mi nie odpowiada i chce to opuścić.

poniedziałek, 27 października 2025

Stwierdziłam jednak, ze... znów będę grać na pianinie czyli zmiana numer 2

 



Otworzyłam pianino pomimo zaległej pracy... choć jedna klasę już poprawiłam ale się zestresowałam tym poziomem. Więc co jest znakomite na stres?

MUZYKA

nie tylko ta słuchana ale tez ta grana. Jak pisze Dr Joanna Wojsiat w swojej "Tak działa mózg": mózgi muzyków, przy sekcji zwłok, maja dużo silniej rozwinięte jego części, są po prostu inne. I dzisiejsze badania neurologiczne wskazują, ze gra na instrumencie rozwija te obszary, które żadne inne zajęcia nie są w stanie rozwinąć. Muzycy rzadziej tez zapadają na choroby neurodegeneracyjne. 

Gram nie z dedykacja dla mojego mózgu ale znów gram bo kiedyś lubiłam grać i przestałam od lat bo wciąż coś innego jest ważniejsze jak na przykład ugotowanie zupy albo zakupy albo zaangażowanie w prace zawodowa, w której i tak nikt niczego nie docenia... poza kilkoma uczniami i ich rodzicami. 


Pianino więc będzie kilka razy w tygodniu priorytetem... na rzecz nie ugotowanego, nie zrobionego, nie wyprasowanego itd... 

Czas na mnie... 

Ostatni, 11 dzień antybiotyków


Dzis wieczorem biorę ostatnia porcje, ale nie wiem czy jest koniec czy jeszcze nie? Jest lepiej, ale nie jestem wyleczona w sensie: mam komfort w gardle i w oskrzelach, nie kaszle, nie czuje zatykania się zatok... Objawi się zmniejszyły, jest redukcja tego wszystkiego, ale są wciaz obecne. 

Walczę tez rownolegle ze skutkami ubocznymi typu grzybica przewodu pokarmowego na przykład czy inne problemy metaboliczne. 
Takze przyjmowania lekarstw jeszcze nie koniec. 

Zobaczymy co będzie dalej. 



 

niedziela, 26 października 2025

Stwierdziłam jednak, ze pewne sprawy będę mieć... w...


Dlaczego ja miałabym się dostosowywać ciagle, rezygnować z siebie, swojego gustu, swoich chęci... o ubieraniu się pisze w kontekście tego co napisałam dzień przed moimi urodzinami... 
Od wielu lat przestałam się starać, malować, ubierać bo w edukacji narodowej we Francji to jest PROBLEM! Nie wypada, nie przystoi, można dostać kilka nieprzyjemnych słów, można usłyszeć, ze się jest tak zwanym burżujem czyli mieszkańcem miasta - dla nich to obraźliwe bo sensu słowa zazwyczaj nie znają, można mieć podstawiane na korytarzach nogi przez uczniów - jak tutaj w Rennes w liceach z mieszana populacja, może cię wezwać dyrektor na dywanik - liceum w Fougères bo deprawujesz uczniów i może ci kazać zalozyc kamizelkę z robot drogowych by zakryć twój strój... mogą cię nazwać KSIEZNICZKA - w liceum Bréquigny, wrzesień 2025, bo odważyłam się założyć sukienkę i baleriny a to jest niedopuszczalne i niezbyt tolerowane...
Wiem czytacie to i otwieracie SZEROKO OCZY ale to są tylko moje osobiste przykłady i mam ich znacznie więcej. 

Dlatego od lat zrezygnowałam z torebek, butów w tym na obcasie, sukienek, spódnic, marynarek, apaszek w tych tych od Hermes czy od Diora... bo nie wypada, bo nie wolno, bo nie wpisujesz się w tło... Dlatego wciąż chodzę w spodniach, tych samych swetrach i trampkach... Od wielu lat nawet w tak codziennej kwestii jak UBIERANIE się... rezygnowała z siebie w imię celów "wyższych"... Biżuterii nie nosiłam wcale, z makijażu zrezygnowałam na rzecz podkładu tylko i maskary i na tym koniec. 

Dzis rano - to może znak, ze zdrowieje?- wyciagnelem 3 płaszcze od projektantów, wyciągnęłam wszystką biżuterię jaka mam, wyciągnęłam buty w tym te od projektantów i na obcasie, wyprasowałam moje markowe apaszki, wyciągnęłam po 5 latach kozaki dużej znanej paryskiej marki i je wypastowałam... Przeorganizowalam szafy i wiecie co... 

Bede TO NOSIC bo TO LUBIE, bede jezdzic do liceum w takich właśnie ubraniach i afirmować siebie i swój gust i swoje wybory i wartości...
Pewnie umrą jak zobaczą : kołnierz z lisa, kołnierz z krolika czy innego zwierzęcia - mam 3 takie... niby nic wielkiego ale pewnie będzie SKANDAL. 
Moze mnie zaatakują, podłoża nogi, zlinczują, zwyzywaja... ale nie będę rezygnować z siebie przez tyle lat mojego życia bo się komuś coś nie podoba. Oczywiście nie pójdę do pracy w szpilkach od Givenchy i czarnej sukni z jedwabiu ale w markowych kozakach i z apaszka od Diora pójdę bo jest to w miarę dyskretne i nic nikomu do tego. Tak jak pojadę w poniedziałek 3 listopada do liceum w prochowcu od Burburry nawet jak ma kratkę na kołnierzu i na pasku. To prezent od kogoś mi bliskiego, dlaczego mam go latami TYLKO trzymać w szafie? 

Zresztą czego bym nie ubrala i czego nie zrobiła zawsze można mi dogadać... 

4 lata temu, liceum w Fougères, jem mój przywieziony z domu obiad w pokoju nauczycielskim. Na stole rozkładam niania, haftowana serwetkę, zwykła kuchenna i na niej mój obiad i słyszę:
"Ale burzujka, co za pani" - kolega nauczyciel filozofii...
Odpowiadam "Cóż nie każdy może być proletariuszem".
Cisza...
W ubiegłym roku, dokładnie ta sama sytuacja, liceum VHB Rennes... słyszę ten sam tekst... przestałam jeść w obecności innych osób bo skupiłam się w sobie, bo mnie nie akceptują i nie przyjmują taka jaka jestem i zrezygnowałam z siebie. 
DOSC. Więcej nie będę...

 

Z cyklu przeczytane "Tak działa mózg" Dr Joanna Wojsiat


Nie przeczytane tylko pochłonięte w niecałe 3 dni! Genialna pozycja, która czytało mi się niezwykle łatwo i lekko i z ogromnym zainteresowaniem. Nawet zadałam sobie pytanie "skąd ta pasja?"

I przypomniało mi się, ze ja na medycynę kiedyś chciałam pójść to znaczy w wieku 15-16 lat. Byłam fanka biologii i chemii w liceum. Pani Dembska dzisiaj dyrektorka Liceum numer 2 w Poznaniu uczyła mnie wtedy biologii a ja się zachwycałam. 


Zaczytywałam się Biologia Villego, robiłam testy na medycynę by się przygotować. 

Dlatego pewnie książka "Tak działa mózg" wywołała we mnie tyle pozytywnych emocji, wspomnień, odświeżenia i odkryć najnowszych badań o tym jak działa mózg. 
Wbrew pozorom jej część praktyczna tez mnie zainteresowała i będę do niej często wracać. 
Zaleta książki jest obszerna bibliografia, która zdecydowanie zachęca mnie do pogłębiania wiedzy na ten temat. 

 

sobota, 25 października 2025

Obiad urodzinowy









Tym razem z restauracji "Estime", Francja, Rennes... obiad urodzinowy.
Ale bardzo prosty:
Przystawka zielona: kałamarnica na musie z zielonej pietruszki, chorizo, biała fasola z Paimpol.
Danie główne: filet z dorady i deklinacja kalafiora: surowy, gotowany, mus i bulion
Desery: pływająca wyspa na kremie waniliowym oraz tarteletka czekolada-gruszka.
Razem 25 euro od osoby.



czwartek, 23 października 2025

Ktoś kiedyś dal mi skrzydla, ale ja zamiatam nimi podłogę...


Wpis przed-urodzinowy ale zupełnie niewesoły i niepozytywny za to prawdziwy, bez za ciasnego ubranka i poprawności. 
Osobisty poziom braku satysfakcji z mojej egzystencji jest ostatnio dość wysoki. 

Nie chce:
- Mieszkać tu gdzie mieszkam
- Mieć takich warunków pracy jakie mam
- Być w takim stanie zdrowia w jakim jestem i fizycznym, i emocjonalnym, i psychicznym
- By bylo szaro  zimno i mokro
- Zderzac się z lokalna ilością kryzysów edukacyjnych, sanitarnych, zdrowotnych, finansowych, związanych z bezpieczeństwem na ulicach...
- Czuć codziennie tego strachu, który czuje, gdy jadę do pracy, gdy chce wyjść wieczorem z domu czy do niego wrócić
- Czuć tego znużenia, tego braku siły i braku energii i braku radości, które ostatnio zbyt często odczuwam...

Boje sie: 


 - o moich bliskich, ich stan zdrowia i dobrostan

- złych relacji w rodzinie i poza nią

- boje sie braku lekarzy i prawidłowego leczenia i skutków z tym związanych

- boje się kolejnego miejsca pracy w styczniu... gdzie?

- niektórych moich reakcji, gdy chce uciekać, nacisnąć na pedał gazu w samochodzie i pojechać gdzieś na koniec świata by było lepiej...

CHCE: 

- zadbac o moj dobrostan

- byc zdrowa

- budować i mieć dobre, pozytywne relacje

- miec stala prace nauczycielska bez niepewności i niespodzianek z dnia na dzień

- pisac

- grac na pianinie

- chodzić do opery i do teatru przynajmniej raz na miesiąc na wspaniale spektakle

- chodzić na wystawy tez przynajmniej raz na miesiąc by nakarmić mój umysł i moje zmysły

- czuć się bezpieczna wszędzie: na ulicach, w pracy...

- byc blisko moich przyjaciół, tych prawdziwych: większość jest "niestety" w Bordeaux i w Paryżu...

- smiac sie codziennie

- uczyc, wykładać i być w tym doceniona nie tylko przez uczniów i studentów ale tez przez hierarchie edukacji narodowej w postaci : zarobków, warunki kod pracy, zapewnienia bezpieczeństwa itd...


Mysle, ze tego mi potrzeba by znaleźć UKOJENIE, by odnaleźć moja MOC i by przestać zamiatać skrzydłami podłogę a zacząć LATAC dla siebie i dla innych. 


środa, 22 października 2025

Przyszly moje CUDENKA!




Czyli radość wraca! Jak ja kocham czytać książki po polsku...

Tym razem wybrałam:
- dwie pozycje o mózgu: Dr Joanna Wojsiat, której podcastów słucham namiętnie: "Tak działa mózg" oraz Justyna Zejmo, która poznałam dzięki podcastom ukochanej Dr Agnieszki Kozak "Spokojny mózg". Dwa inne spojrzenia i podejścia do mózgu. Dla mnie bezcenne.

- ostatnia nagroda Nike czyli "Wczoraj byłaś zła na zielono" Elizy Kackiej

- trochę geopolityki z udziałem Tim Marshalla czyli "Wiezniowe geografii", bestseller za oceanem.

- I perełka Pawła Jasienicy "Rozważania o wojnie domowej". Książka tak polityczna, ze nigdy nie została wydana w PRL...Na tel wojny z regionie Vendée podczas rewolucji francuskiej są to właściwie rozważania o terrorze, zagładzie i władzy.








piątek, 17 października 2025

Gdzie jest błąd???


Wczoraj kilka chwil rozmawiałam z Antkiem. Wnieśliśmy wniosek o dostęp do jego konkursowych prac. Odpisali, ze trzeba czekać od kilku do kilkunastu tygodni by je zobaczyć. Wzięli ponad 300 euro za to. 
Antkowa prépa ta byla i ta obecna jak i większość innych w tym kraju z tego co mi powiedział złożyło skargi do komitetu konkursowego w związku "z nieprawidlosciami podczas konkursu". 
Pewnie po nic ale złożyli. 

Najbardziej zaskoczyło mnie jednak to co mi mój syn opowiadał wczoraj o funkcjonowaniu tych klas. 
I tak klasy te w Wersalu: profesorowie dostępni 18 gdzie na 24 non stop pod mailem i telefonem. 
Tutaj z nikim się nie może umówić a do dyrekcji już od 4 tygodni chodzi by pewna sprawę załatwić i pani sekretarka wciąż przesuwa termin RDV bo jak widać jest administracja najważniejsza, nie studenci. 

W Wersalu egzamin pisemny, grupa 82 osób i po 48 godzinach są z powrotem prace oddane i poprawione. 
Tutaj... 19 dni czekali na poprawienie egzaminu z angielskiego dla 40 osób, 14 dni na poprawienie egzaminu z geopolityki itd... 

W Wersalu dostajesz kiepska notę z pisemnego egzaminu to idziesz to profesora by się umówić w ciagu 3-4 dni na spotkanie 30 minut - 1 godzina i omówić z nim twoja prace... 
Tutaj... 0 minut i 0 umawiania się bo "im za to nie płacą" - taki argument mój syn usłyszał. W Wersalu tez nie płacili tym wykładowcom dodatkowo ale oni byli zaangażowani a tutaj maja wszystko w pompie jak to się ładnie mówi. 

I jeszcze wiele, wiele innych dziwnych rzeczy, których ja nie pojmuje. 

Rozwiazanie:
Antek jeździ do Paryża, wysyła swoje prace do profesorów, których miał tam i oni mu ZA DARMO poprawiaja i się z nim umawiają... 



 

czwartek, 16 października 2025

Pozwoliłam sobie na Pancakes...






Nigdy nie jem deserów z cukrem w tygodniu... Raz w tygodniu pozwalam sobie na deser typu ciasto w sobotę albo w niedziele. Ale ostatnio choruje i chciałam się dziś pocieszyć więc zrobiłam sobie na szybko pancakes pyszne i miękkie jak gąbka... do tego roztopioną czekolada i kilka rozmrożonych malin i nic więcej. Zjadała cale trzy sztuki resztę zostawiłam dla domowników.
Bardzo mi smakowało więc... podaje chwilowy przepis:
Na 15 sztuk
2 jajka
1 jogurt naturalny 125 g
2 jajka
20 g stopionego masła
4 lyzki maki
1/2 lyzeczki proszku
2 lyzki cukru z wanilia
Żółtka utrzeć z cukrem. Dodać jogurt i dalej ucierać, następnie mąkę, proszek i masło. Osobno ubić białka na sztywna pianę. Pomieszać i smażyć na suchej teflonowej patelni na srednim ogniu.

Perturbacje chorobowe... cd.


Wizyta u mojego lekarza rodzinnego wczoraj przebiegła jak zwykle czyli pani doktor przepisała mi paracetamol stawiajac diagnozę: ostre zapalenia oskrzeli i ostre zapalenie zatok i poprosiła mnie bym jak się nie poprawi przez 48 godzin, czyli w piatek wróciła około 12 bo mi wtedy przepisze antybiotyki... 

Dobrze, ze człowiek ma tak fajnych przyjaciół Grażyna Cochet! która zadzwoniła do mnie i mówi, ze nie ma na co czekać tylko wziąć antybiotyki od razu przy takiej diagnozie bowiem może być tylko gorzej...
Antybiotyki miałam bo moja kochana szwagierka znając służbę zdrowia zawsze mnie zabezpiecza na zaś... Ale wracają do Grażyny poleciła mi tez preparat na lepsze oczyszczanie tych oskrzeli i zatok... kupiłam w aptece czyli Fluimucil. 

Moja pani doktor pomyślała tylko o paracetamolu i o 3 dniowym zwolnieniu z pracy. 
Ja ja poprosilam o przepisanie actisoufre we flakonika czyli aktywnej siarki do nosa i gardla by wzmocnić system, następnie poprosiłam ja o ampułki do inhalacji Calypthol oraz o szczepionkę na grypę. 

Czyli idziesz do lekarza - specjalisty i mówisz co ma ci przepisać i ze można by pomyśleć o tym i o tym... bo ona sam lekarz  nie wie. Nie będę tego komentować bo szkoda sobie gardło strzępić. 

Dobrze, ze są Ludzie KOMPETENTNI! 
Popołudniu byłam u mojego fizjoterapeuty i specjalisty od chińskiej medycyny dzięki, któremu już nie boli mnie noga... i ścięgno Achillesa... a wczoraj odblokował mi punkty odpornościowe medycyny chińskiej i wiecie co... EUREKA!!!
5 minut po tym jak skończył przestało mnie BOLEC. Ot tak. Coś niesamowitego!!! Po tygodniach bólów w gardle, zatokach, klatce piersiowej nic... nie boli... 
I tutaj ogromne podziękowania dla Yves ale tez dla mojej przyjaciółki Alicji, która mi tego specjalistę poleciła. 


W aptece tez młoda pani... która wciska mi generyki zamiast normalnie przepisanych leków twierdząc, ze są bardzo dobre... i za każdym razem musiałam znaleźć w sobie dość siły by mois " nie nie chce tego leku chce ten, co na recepcie widnieje i nic innego" albo te, które kupiłam dodatkowo... kocham to wciskanie na sile super specyfików, za które personel otrzymuje %... 

Yves wytłumaczył mi tez skąd się te zakażenia wzięły... i to jest słowo, którego nie używam zbyt często: ZMECZONA... musiałam przyznać i uznać wczoraj, ze jestem zmęczona i ze zmęczony organizm potrzebuje odpoczynku a nie pracy... i ze do zmęczonego organizmu wiele złych rzeczy się przykleja. 

Wszystko zaczęło się od tego cholernego Covid... i 48 godzin zwolnienia i powrotu do pracy w stanie chorym, i ogromnego zmęczenia i teraz są tego skutki. I kto za to płaci? Tez wiadomo... 
Dlatego mam z tym problem... 

 

wtorek, 14 października 2025

Miesiac choruje i chorujemy...


 Dzis rano zdałam sobie sprawę, ze od diagnozy na Covid od 18 września jestem non stop chora... a diagnoza była 48 godzin po już dość znaczących pierwszych symptomach. 

Z covid wyszłam ale zaraziła syna i chyba tez męża choć oni bez lekarzy i testów to nie wiem co mieli... w tym czasie ja tez wciąż kuśtykałam i niedomagałam. 

Jak Antoni byl w Paryżu w ubiegły weekend czyli 10 dni temu wrócił stamtąd kaszląc. I tak kaszle od 10 dni i nic nie pomaga... Ale znowu zaraził mnie bo ja od 48 godzin oddychać nie mogę i zdycham sobie powolutku. 

I tak się zastanawiam kiedy to się skończy bo miesiąc to trochę długo. Chodzę co środę do fizjoterapeuty i specjalisty od medycyny alternatywnej/chińskiej... i trochę mi to pomagało ale teraz znów wszystko się zawaliło. I nie wiem co z tym zrobić... choć biorę polecane suplementy, przestałam pić mleko krowie i jeść produkty mleczne krowie... Może to jeszcze za wcześnie by wyzdrowieć? 

Zwolnienie oczywiście nie przysługuje więc zaraz jadę do pracy... a pracy non stop prowadzę lekcje w maskach choć strasznie mnie to oddechowo meczy. Zasypiam codziennie o 20. Także moje życie jest ograniczone. I tak się kółko zamyka i nie wiadomo co z tym fantem zrobić. 

niedziela, 12 października 2025

Przeczytane w ostatnim miesiącu miedzy innymi...


Ostatnio, jak widać, wieczorami czytałam po polsku. Same fantastyczne pozycje. Bart z jego humorem i precyzja oraz nieskazitelnym językiem polskim! Davies z rozważaniami o naszej i nie tylko historii oraz Zychowicz ze swoją udokumentowana publicystyka o konflikcie jakże aktualnym miedzy Izraelem a jego sąsiadami. 
Wszystkie trzy pozycje gorąco polecam choć trochę czasu na nie potrzeba bo każdy Ama po 500 stron.

 

sobota, 11 października 2025

Kilka dań z ubiegłego tygodnia czyli jak się w moim domu jada:7


Daniem tygodnia z pewnością był ten kurczak pieczony z estragonem i podany z soczewica, grzybami leśnymi i świeżym szpinakiem: zdjęcie 1 i 2.

Następnie linguine z krewetkami, czerwonym winem oraz pancetta. 

Pyszne były również cannelloni z pora i pieczarkami zapieczone pod beszamelem. 

Z ryb dwa dania na ciepło: wczoraj plamiak z ryżem basmati z ratatouille a w ubiegłą niedziele łosoś z pieprzem baskijskim i z kawiorem z cukinii z miętą. 
Na zimno miałam tez sałatkę z wędzonym pstrągiem z awokado do pracy. 

Deser z ubiegłej niedzieli to gofry z jabłkami i słonym karmelem a na dziś zrobiłam coś w rodzaju musu-tiramisu ze świeżymi figami. 

Takže było dość smacznie. 











środa, 8 października 2025

Wiadomość

 


Dzis rano przyszła na dziennik elektorniczny. Jedna uczennica z 1 klasy liceum dostała kolejne wykluczenie za obrzucenie obelgami kolegę, nauczyciela. To drugie wykluczenie od 1 września. Tym razem ma nie przychodzić do liceum cały przyszły tydzień, 5 dni. A ze po tym tygodniu są wakacje jesienne to zamiast 2 tygodni wakacji będzie miała 3!!!

To jest już pierwsza rzecz, która mnie bulwersuje. 

Druga? 
Oto my nauczyciele mamy i tutaj cytuje "zapewnic ciągłość pedagogiczna dla tej uczennicy czyli wysłać jej lekcje do przerobienia i je sprawdzać". 

Jak to przeczytałam to się zagotowałam i odpisałam dyrektorowi i kolegom z klasy, ze "przypuszczam, ze mam halucynacje wzrokowe" i ze oczywiście nic ale to nic nie zamierzam zrobić dla osoby, ktora nie zachowuje się jak uczennica, nie przestrzega regulaminu szkoły, nie ma poziomu intelektulanego by do liceum ogolnoksztalcacego uczęszczać itd... u mnie narazie ma dwa razy 5 na 20... takie dno. 

Na co odpisano mi, ze muszę bo musi być ciągłość. Na co odpisałam, ze po "moim trupie" i poszłam pooglądać dalie i do mojego fizjoterapeuty na zabiegi... 
cdn. 

niedziela, 5 października 2025

Szoku cd... spektakl dla uczniów pierwszych klas liceów.

Bylam... i malo co zrozumialam to po pierwsze. 

Po drugie niedobrze mi było właściwie non stop choć byłam tylko 40 minut a uczniowie prawie 2 godziny, tyle ze po moich 40 minutach pobytu spektakl się skończył. 

Nie bylo o seksualności wcale oprócz ostatniego zdania pana ze zdjęcia: "tak wiem, ze mówią, ze jestem wulgarny, ale mój ku...s małych dziewczynek nie gwałci". 

Nagrałam około 3 minut jego głosu i to co mówił. W tym czasie padło 9 przekleństw od gowna do kurw i zajadania wykładziny... i sporo krzyku. 

Osluchalam z moim mężem i synem i oni dosłownie zbaranieli... 

Mysle, ze powinnam to zmediatyzowac i może to zrobię bo chyba warto. 

Podczas 40 minut usłyszałam wiele o Bogach i ich zbrodniach, o samochodach elektrycznych ale nieekologicznych, o portugalskich statkach, o pięciolatkach z Konga, o tym ile plastiku spożywam rocznie, o kasie,... wszystko ilustrowane slajdami i z jednego tematu na drugi choć nie znalazłam związku pomiędzy? 

Krzyk non stop i przekleństwa... 

Wszystko w wykonaniu aktora ubranego w koszule marki Ralph Lauren i doc Martensy - to pewnie są bardzo ekologiczne ubrania? 

Uczniów zobowiaze do wypelnienia kartki z tym co zapamiętali... i to wykorzystam. 

Jak kos chce nagranie i rozumie po francusku mogę wysłać na WhatsApp. 




https://adnsasso.fr/origines 

W szoku...


Zawodowo... i to niejednokrotnie w ciagu ubiegłego tygodnia jak i podobno jutro... w poniedziałek...
Od początku... 
W nocy z poniedziałku na wtorek kolejna strzelanina w mieście Rennes, w dzielnicy Maurepas, na tle ,handlu narkotykami. Około 22:30 strzały i około 20 osobników ubranych całych na czarno przemieszczających się z bronią w rękach. 
Skutkiem tego jest w tym tygodniu,  kolejne zamknięcie szkoły podstawowej tam - 3ci raz od 1 września. Zamknięcie to odbywa się w ciagu dnia z powodu przemieszczających się uzbrojonych osób wokół szkoły a dzieci w tym te najmłodsze siedzą godzinami zamknięte w salach... W czwartek ponad 4 godziny pod ławkami w salach klasowych.

Następnego dnia dgnięto nożem 13 latka przy wejściu do lokalnego metra... 
Takze dość nieciekawie się robi tutaj, gdy o bezpieczeństwie się choć przez sekundę pomyśli. 

A na moim małym, prywatnym podwórku? 

Tez kilka szokujących sytuacji. 

W ubiegły poniedziałek, wchodzę do sali w liceum, gdzie mam lekcje od 11 i co widzę? 
Rozwalone stoły i krzesła po całej sali, jedne poprzewracane, inne po prostu porozstawiane. Tablica zapisana cala wzorami matematycznymi a na ekranie komputera nie wylogowany kolega z matemy...
I GLUPIA  JA!!!!!!!!!!
Zamiast odmówić pracy w takich warunkach, zrobić zdjęcia i wezwać dyrekcje to ... zaczęłam sprzątać z moimi uczniami! Ustawiać te stoły i krzesła, szorować tablice! No totalna idtioka. 
Wkurzyłem się jednak solidnie i straciłam wiele minut z tej lekcji... postanowiłam więc napisać na dzienniku elektronicznym do tego kolegi (którego nie znam uczy nas ponad 300 osób w tym liceum), ze dobrze by było zostawić sale w porządku na kolejna lekcje... 
I co???
I NIC... nie raczył od tygodnia odpowiedzieć cham. 

Kolejny szok w piątek.
Rozmawiam z wychowawczynią pierwszej klasy licealnej bo w tej klasie oprócz 35 uczniów mamy tez 36 chłopca, ciężko upośledzonego na wózków i z asystentem. Chłopiec nie mówi, nie pisze, nie komunikuje się itd... ale szkoła jest inclusive, więc jest. Ostatnio robili prace w grupach na dokumentach historycznych. Oceniłam prace grup i jego tez do tej oceny liczyłam. Otóż zaprotestowali rodzice, ze "skoro nie zrobil pracy to nie ma mieć oceny bo to niesprawiedliwe". 
Pytam jak ma zrobić? Fizycznie nie może przecież zrobić... 
Poszlam do dyrektora liceum pytam... "niech pani robi jak pani może", usłyszałam. Czyli jak pytam? On nie wie... Pytam wychowawczynie... nie wie. Dobra będę wpisywać bez oceny w dziennik... ale mi mówią, ze ma chłopak mieć oceny. Tylko jak i z czego? Tego nie wiedza... napisze więc do kuratorium i do przyszłego ministra bo wkurza mnie ten badziew. 

Nastepnie wieczorem... zebranie z rodzicami klas drugich liceum... pojechałam i postalam w korkach... po NIC... na każdej z sal było po 4-5 rodziców a klasy licza po 36 uczniów. Wnioski nasuwają się same. Rodzice maja w głębokim poważaniu naukę i kształcenie ich dzieci. 

Jutro z koleji mam iść do jakiegoś dzielnicowego domu młodzieżowego w ramach mojej lekcji, na wychowanie seksualne. Już mnie uprzedzili i uczniowie i koledzy nauczyciele, ze to będzie SZOK!!!!
Sprawe omawia jakiś lokalny aktor w sposób podobno niezwykle wulgarny, przemocowy i szokujący. Sami uczniowie się buntują bo mówią mi "wie pani to naprawdę nam przeszkadza i jest dla nas upokarzające"... Ciekawa jestem co to za kolejny wybryk natury... Milczeć nie będę.