niedziela, 31 sierpnia 2025

Rasizm...

 I taka krotka refleksja... po wizycie na wystawie dziś rano ( patrz poprzedni wpis)

Zwiedzajacy... nasza grupa z przewodnikiem i inne grupy... sami biali i Francuzi...

Pilnujacy sal w czerwonych koszulkach z napisem "Ochrona" czyli sécurité - sami Afrykańczycy...


Nasz przewodnik, młody mężczyzna stanął przed portretami - jedyne takie były 3 w serii, czarnoskórego mężczyzny i mówi "proszę zauważyć, ze od czasu jak ludzkość maluje czy rzeźbi portrety to głównie dotyczą one białych... i wśród zwiedzających mamy tez 99% białych"... 


Jest to strasznie przykre, ale w takim prowincjonalnym mieście jak rennes, duzooo bardziej widoczne niż w Paryżu czy Madrycie. 

Niestety... 

Na fajnej wystawie byliśmy dziś rano...

Długo czekaliśmy i w na dziś mieliśmy zarezerwowane zwiedzanie z przewodnikiem. Nie, nie w Paryżu, w Rennes! Co 2 lata, François Pinault, jeden z najbogatszych ludzi w tym kraju, udostępnia swoje kolekcje sztuki współczesnej. Stale wystawy z jego kolekcji są w Wenecji i w Paryżu.
Tematem tegorocznej są portrety... oczy w oczy - tak można przetłumaczyć tytuł. 
80 dzieł sztuki... wzrusza i zaprasza do refleksji. 

Duma sala została poświęcona na fotografie Annie Leibowitz i ta pierwsza jest najbardziej wzruszająca.

5 godzin przed śmierci Johna Lennona wykonała to zdjęcie... Yoko Ono jest filarem ich pary, ich miłości. John w całej swej bezbronności jest pełen miłości i uwielbienia dla niej...
Sa tez zdjęcia Brada Pitta, Davida Lyncha, czy Michael Jordana. 
Mnie zachwycił portret jakże znany Marlyn Streep. 

Człowiek psychicznie chory Basquiat... zmusza do refleksji na tym kim jesteśmy...
A czerwona czapka Xinyi Cheng zaprasza do intymności, do spojrzenia w oczy... 

Piekny poranek u nas. 








 

sobota, 30 sierpnia 2025

Z wizyta na targu


Pierwsza sobota po wielu tygodniach, w domu, w Rennes a więc i tradycyjna wizyta na targu Lices. 
Jak zwykle zachwyciłam się kwiatkami na wielu straganach... Nasze, lokalne, sezonowe i bez plastiku. Tak się do nich stęskniłam! Ale fakt tez, ze przyzwyczaiłam bo jak widzę jakieś róże czy inne gerbery opakowane w celofan czy inne pakunki z plastikowej folii to dostaje drgawek. Brrr... 

Zrobiliśmy ogromne zakupy. Duży wózek plus dwie siaty plus bukiet kwiatów. Ciężko było nieść.  Kupiliśmy moc sezonowych produktów w tym śliwki węgierski na drożdżowe ciasto, które dziś rano zrobiłam z cynamowno-migdalowa kruszonka. Przepis tu https://est-ouest-est-ouest.blogspot.com/2025/08/drozdzowe-ze-sliwkami-i-z-migdaowo.html

Najdrozej jak zwykle wyszły owoce i warzywa ponad 80 euro tym razem. Kupiliśmy tez mięso, sery, jajka, ryby oraz naleśniki z maki gryczanej, które znów powróciły na sobotni obiad z miska sałaty z winegretem. Zrobiłam menu na nadchodzący tydzień, ale pewnie ulegnie ono zmianie ze względu na prace bądź jej brak... 

Antoni będzie z nami mieszkał w nadchodzących 7 miesiącach więc i zakupy będą ogromniaste bo tyle ile on je... to czasami trudno dostarczyć! 
On zaczyna swoje zajęcia w poniedziałek rano. 
A ja wciąż czekam no właściwie nie czekam bo pisze sobie nadal i szlifuje wykłady. 







 

piątek, 29 sierpnia 2025

Gotowanie z ostatnich dni wakacji czyli jak się u mnie w domu codziennie jada: 1

Poniewaz jest jak jest i nic tak nie satysfakcjonuje człowieka lubiącego jeść jak dobre jedzenie to przedstawiam kilka dań z ostatniego tygodnia wakacji. 
Tak sobie myślę, ze w którymś tam życiu powinnam zostać kucharzem bo gotowanie zawsze sprawia mi ogromna radość! 

Tak więc na pierwszym zdjęciu: pierś z kaczki w sosie z octu balsamicznego z figami świeżymi i purée z batatów. 

Na drugim zdjęciu: befsztyk krwisty i ziemniaczki sauté... Już o tym pisałam ale mam to SZCZESCIE kupować mięso u rzeźnika, który jest mistrzem świata w swoim fachu w 2025 roku, w ubiegłym zajął 2 miejsce i jego produkty są po prostu... trudno opisać... pyszne a wybór fenomenalny... gatunków i rodzajów mięs. Nie jest droższy niż inni rzeźnicy. Więc kupuje teraz tylko tam. 



Na trzecim zdjęciu pomidory faszerowane mieszanka 3 różnych mięs i zapieczone... 

Na 4 zdjeciu - kolacja z wczoraj: placki ziemniaczane z wędzonym łososiem, sos na bazie jogurtu greckiego ze szczypiorkiem... mniam...

Na 5 zdjeciu - lasagna po bolonsku, z wolowina mielona, warzywami... i parmezanem. 

Na 6 tym zdjęciu Pensa Romana czyli prawie Pizza tyle, ze 20% maki w niej jest mąką ryżowa co powoduje niezwykłą puszystość ciasta! i jego lekkość. 

Na 7 zdjeciu: filet z okonia atlantyckiego z duszonym porem. 

Na 8 zdjeciu salaria kolacyjna: kasza bulgur, fasolka szparagowa, pomidorki, pstrąg wędzony, migdały posiekane i sos na bazie tahini... 

Na 8 zdjęciu domowy hamburger: czerwona cebula uduszona w sosie Worcestershire, ser cheddar, stek z wołowiny, pomidor, korniszony ...

Na 9 zdjeciu moje poduszeczki z cielęciny i z farszem z mielonej cielęciny czyli paupiettes z purée mieszanym: ziemniaki-bataty, młoda marchewka i pieczarkami. 

Tak się u nas w domu jadą codziennie bo tak lubimy. 


 

czwartek, 28 sierpnia 2025

Kilka dni nad oceanem w sierpniu...






 

Lato dobiega końca... kilka migawek z tego okresu

 Jutro "zaczynam" rok szkolny aczkolwiek nie wiem gdzie... czyli standardowo administracja nie przydzieliła mi miejsca pracy. Możliwe więc, ze na ostatnia chwile coś się zdecyduje albo i nie i będę siedzieć w domu biorąc za to pieniądze. Co roku jest dokladnie tak samo. 

Oprocz tego, ze nie mogę specjalnie nic zaplanować ani w jakikolwiek sposób się zorganizowac to przestało mi to nawet przeszkadzać. Bo zupełnie ode mnie to nie zależy. Nie mam najmniejszego wpływu na decyzje kuratorium w związku z tym jak nie mam to nie mam. 

Jedynym skutkiem tego traktowania i tych zasad jest to, ze po tylu latach... straciłam wszelka motywacje do robienia czegokolwiek w związku z tym nie robię nic, do niczego się nie przykładam, pracuje coraz mniej i myślę, ze tracą na tym uczniowie, których od czasu do czasu mam i spotykam ale cóż... tak chcieli i chcą to tak maja. 


O lecie miało być...

Bylismy 18 dni w Polsce i 16 nad oceanem. W tym roku wielkie podróże nas ominęły i zwiedzanie i odkrywanie... Było po prostu zwyczajnie. 

W Polsce byłam u moich rodziców a mój mąż i syn razem ze mną choć oni mieszkali w hotelu i więcej wychodzili na przykład na mecze Lecha czy do centrum Poznania. Byliśmy na 1 dzień we Wrocławiu, na 1 popołudnie w Biskupinie i w Gnieźnie i na 3 dni u mojej chrzestnej w Koszalinie z która odwiedziliśmy Kołobrzeg i Słowniki Park narodowy a scislej jego fragment - tez na jeden dzień. W drodze do Polski zatrzymalismy się na wieczór i nocleg w Kolonii, która bardzo, bardzo nam się nie podobała... poza katedra. 

Kilka zdjęć z tej podróży i pobytu.