Wakacyjną opowieść czas zacząć… od Polski
Antek na poduchach w Zamku, w Poznaniu.
Sporty z dziadkiem
Spędziłam w moim kraju z Antkiem równe trzy tygodnie, od
niedzieli do niedzieli. Trudno będzie streścić ten czas w jednym wpisie. Był to szczególny okres, czas
powrotu do korzeni, odkrywania pewnych spraw na nowo, czas kilku niezwykle
miłych niespodzianek ale też powrotów do zmor z przeszłości, które już jednak
straciły sporo ze swojej wrogości.
Zacznijmy od początku…
Podróż w obie strony, samolotem tzw : tanich linii, po
prostu się odbyła, punktualnie, w miarę poprawnie ale niczym pozytywnym mnie
nie zaskoczyła sama w sobie choć… Na lotnisku w Beauvais, wylatując do kraju
spotkałam w kolejce do rejestracji bagażu moją panią profesor z liceum,
ulubioną profesor bo tę, która uczyła mnie francuskiego w liceum ! Zaskoczenie
było całkowite ale jakże miłe. Całą drogę przegadałyśmy… stare czasy, nowe
liceum, nasze życia, jakże różne i nasze obecne kontakty, bo je odnowiłyśmy !
To była jedyna nauczycielka, która była obecna na moim ślubie kościelnym w
Polsce w 1999 roku i weselu… i po tych latach znów jesteśmy w kontakcie.
Na ryneczku w Srodzie Wielkopolskiej - urokliwym!
Antek z prababcia Maria, lat 87.
Pobyt w kraju podzieliłam na 3 równe części. Tydzień u moich
rodziców, tydzień w Wałczu i ostatni tydzień znów pod Poznaniem. Program
mieliśmy bogaty bo byliśmy kilka razy w teatrze w Zamku w Poznaniu,
odwiedziliśmy kilka lokalnych muzeów w tym warsztaty dziecięce, byliśmy w
Termach maltańskich, gdzie niezbyt nam się podobało… Co dwa dni odwiedzaliśmy
Dom Bretanii, gdzie zapisałam Antka do biblioteki, gdyż mój syn czyta średnio 1
książkę dziennie i przywieźć ich na całe wakacje ne zdołałam więc
wypożyczaliśmy tam… zajadając się przy okazji desereami w różnych kawiarniach,
ale o tym osobny wpis.
Wystawa fotografii mojego wuja w muzeum regionalnym w Walczu.
Bunkry Walu Pomorskiego, zwiedzamy...
Z synem kuzynki, Mikolajem, lat 3.
Moja prawie 100-letnia ciocia Maria, ostatnia z rodziny siostra mojego dziadka.
Antek wariował też prawie codziennie ze swoimi kuzynkami
oraz uprawiał sporty z dziadkiem : koszykówkę, badminton i futbol… grali
codziennie !
Pobyt w
Wałczu to sporo wizyt u mojej rodziny oraz sporty. Antoś miał lekcje tenisa z
trenerem, którego znalazłam w Ośrodku przygotowań olimpijskich na Bukowinie. Pan
Artur okazał się znakomitym trenerem… Antek go uwielbia! On był zachwycony
poziomem mojego malucha. Wynikło z tego to, że w przyszłńm roku możliwy jest
jego udział w obozie sportowym, 10 dniowym i mój też bo rodzice innych
trenujących z nim dzieci chcieliby bym dawała lekcje francuskiego ich pociechom
podczas tego zgrupowania. Plany więc mamy…
Codziennie
pływaliśmy też w jeziorze, wypożyczaliśmy kajaki, rowery, chodziliśmy też na
basen… bo tam była długa zjeżdżalnia…
Moj kuzyn Andrzej uczyl Antka lowic ryby i oto pierwsza plotka!
Wakacyjny trener tenisa, pan Artur Ochrymowicz, w Centralnym Osrodku Przygotowan Olimpijskich na Bukowinie - znakomity trener, Antka fascynacja!
Z babcia na spektaklu dzieciecym w Zamku poznanskim.
i wyjadanie czekoladek z Marysia, wnuczka przyjaciolki mojej mamy...
przygotowanie do wyplyniecia...
i na kajaku z dziadkiem
Niesmialosc mojego malucha... pies przyjaciol.
W jedno
popołudnie wybraliśmy się na zwiedzanie bunkrów na Wale Pomorskim oraz
wojennego cmentarza żołnierskiego. Antek był zafascynowany, wzruszony, jakiś
taki zamyślony jakby rozumiał więcej niż mi się wydaje. Dużo długo potem o tym
rozmawialiśmy. W bunkrach, zupełnie przypadkowo spotkałam jakąć oficjalną
delegację z Wałcza, panią Burmisztrz, jednego posła i starostę, który okazał
się być szkolnym kolegą z ławki mojego ojca… Świat jest mały!
Przyjemnie
nam się rozmawiało.
Najważniejsze
jednak dla mnie były rozmowy z moja prawie 100-letnią ciocia Marysią… Ona jest
dla mnie kimś wyjątkowym, ogniwem naszej rodziny, kimś kto jeszcze tak wiele
pamięta, że nie nadążam z nagrywaniem tego co mówi, z zapamiętywaniem.
To był
ciekawy pobyt, wyjątkowy, z tysiącem spotkań, rozmów, odkryć… Następny
niebawem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz