sobota, 5 marca 2016

Zimowe chodzenie po Pirenejach. Andora. Fotoreportaż.

Andora 1
Wychodzimy w doline Ransol... za nami parking. Ide za Franckiem, za mna Katerin z Finlandii... zaprzyjaznilysmy sie!




Część dalsza kilku fotek z ostatnich wakacji zimowych. Tym razem ja w roli głównej, tak ja… ze spotkanymi w grupie łazikami, z naszym genialnym przewodnikiem Franck’iem i jego znajomą przewodniczką Christine. Nie będę pisać jak było cudownie ale też z wyzwaniami technicznymi i fizycznymi. To zobaczycie na tych zdjęciach! Uwielbiam góry i latem i zimą. Odpowiada mi mentalność ludzi, którzy dużo, pasjami po górach chodzą, gdyż są to ludzie wyjątkowi. Jest taki Franck Wright, Francuz pracujący w hotelu Princesa Parc w Arinsal, w Andorze. I taka też jest Christine, była nauczycielka historii i geografii, która opowiada o Andorze jak nikt inny a po Pirenejach chodzi jak młoda dama chociaż dobiega 70-tki! Chylę czoła i z radością wspominam ten wyjazd. Następny za rok!






Przed nami dolina Ransol... punkt docelowy - schronisko Jana a raczej kamienny domek Jana na 2220 m. Mamy 400 metrow w gore do pokonania i sporo kilometrow...



Przez lasek, wchodzimy.


Andora 2
Chwila oddechu, cisza, pusto i ta biel!



Samotnosc w bieli... w kieszeni mam detektor lawin snieznych i walki-talki... w razie co... wokol gory do 2900 metrow, pusto i troche niebezpiecznie.





Kamienny domek Jana, nasz cel, na wysokosciowy obiad.




Andora 3



Patrze na doline juz z gory... zmeczona, spocona, z mokrymi plecami i szybkim oddechem ale taka szczesliwa!





W srodku metalowe prycze, stol, kominek, apteczka... Franck ustawil juz na stole troche Martini, troche Muskatel i troche Ricard, na przykrywkach od pudelek tosty i luksus - foie gras od Labeyrie...




Andora 4
No podszedl blizej, do zdjecia nasz przewodnik i kucharz!



Z jednej strony taki widok...


Andora 5
a z drugiej taki... dolina w dole, stamtad przyszlismy.



Obrot za siebie, domek Jana...





To juz wyprawa w doline Sorteny...



schodzenie jest gorsze od wchodzenia!




Andora 6
Christine schodzi... ja zjechalam...





idziemy dalej... Katerin, ja i Christine, za nami para Wlochow... byle do przyszlej zimy...

4 komentarze:

  1. Wspaniała zima w Pirenejach a czapy śniegu grube jak na biegunie. Przyjemnie się ogląda Twoje zdjęcia będąz w deszczowej Warszawie. Też kocham narty i góry, także zimą gdzie jest zieleń sosen i śnieg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za komentarz! Ja Tez kocham Gore choc z nart tylko biegowki!

      Usuń
  2. Przepiękne !!! Zdjęcia i miejsca !!! Zasłużony wypoczynek!!!!

    OdpowiedzUsuń