Często spotykam się ze stwierdzeniem, że po co dziecku
zajęcia, po co za to płacić… że dziecku tak niewiele do szczęścia potrzeba :
patyk i sznurek…
Otóż wydaje mi się, że sama miłość nie wystarczy. Powtarzam to trochę za Claude Halmos, ale wewnętrznie jestem całkowicie zgodna z tym stwierdzeniem. Wystarczy popatrzeć na przykład na obozy uchodźców… jest ich prawie 45 milionów ( uchodzcow) obecnie na świecie, ludzi, rodzin wypędzonych z ich domów, tułających się i czasem znajdujących schronienie w płóciennych namiotach ze słynnym znaczkiem HCR. Przypuszczam, śmiem twierdzić, że rodziny te kochają swoje dzieci ?
Jednakże za każdym razem gdy oglądam reportaż z takiego obozu i mam okazję słuchać tego co mówią ci ludzie to słyszę ich OGROMNA frustrację, żal, rozpacz nierzadko, bo oni wołają « popatrzcie jak mamy tu żyć, co mamy dać naszym dzieciom » ! Czuć w ich słowach tę miłość do dzieci i tę troskę o ich przyszłość tę bliższą i tę dalszą.
Podobnie, gdy co miesiąc wysyłam pieniądze do mojej organizacji Plan International, sponsorując niejako dwoje dzieci w Indiach. Te dzieci, od których otrzymuję listy, są bardzo przez swoich rodziców kochane. Jednakże przesyłane pieniądze sprawiają, że stać ich na szczepienia, na posłanie dziewczynek do szkoły, na zajęcia z informatyki dla nich.
Jest też inny aspekt tej sprawy… dziecko jest Istotą społeczną, powołaną do życia w społeczeństwie. Potrzebuje więc nie tylko miłości rodziców ale też reguł, niezbędnych do życia, interakcji z innymi, potrzebuje Edukacji ! to wszystko wykracza poza miłość i wymaga od nas dorosłych zaangażowania i środków finansowych. Oczywiście pod różnymi szerokościami geograficznymi jest z tym różnie, ale czy nie mierzy się stopnia ucywilizowania narodów właśnie poziomem ich edukacji i wysokością nakładanych na nią środków ?
Mierzy. Nawet ONZ posługuje się tą miarą choć to tylko jeden z przykładów ;
Nie mogę więc zgodzić się z tytułowym stwierdzeniem. Nie mogę zgodzić się z tym, że wyrazem miłości tatusia do dziecka jest : tatuś z piwkiem przed TV i dziecko biegające samopas po podwórku czy na przysłowiowym już trzepaku… bo dziecku tak niewiele do szczęścia potrzeba ?
Zostawy więc w myśl tej zasady niemowlaka płaczącego w łóżeczku bo jemu przecież też tylko nasza miłość powinna wystarczyć. Wiemy doskonale, że tak nie jest, że Istota ludzka jest najbardziej wymagającą istotą.
Nie opowiadam się tutaj za skrajnością, za zapewnianiem dziecku rozrwyki 24 h na dobę kosztem własnego zdrowia i snu… nie jestem za produkowaniem « dzieci-króli », którym się wszystko należy ! Jestem za rownowagą. Za daniem z siebie wszystkiego co możliwe naszym dzieciom. Jestem za wybraniem zajęć rozwojowych dla dziecka, zapewnieniu mu wzbogacających jego osobowość wakacji znacznie bardziej niż za kupnem samochodu czy nowego TV do domu ! Jestem za trudem wychowania dziecka jako homo politicus a nie egoistycznego sobka.
Sama miłość jak dla mnie nie wystarczy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz