wtorek, 7 października 2014

Nerwy w konserwy…




Ostatnio jestem strasznie nerwowa. Nie wiem czy to przemęczenie ? Czy ilość spraw na głowie? Czy pewne frustracje?

W każdym razie chyba trudno do mnie podejść.

Gdy przez kilka godzin w szkole czynię nadludzki wysiłek panowania nad sobą i nad nerwami to po wyjściu z pracy lepiej się do mnie nie zbliżać. Zupełna drobnostka potrafi wyprowadzić mnie z równowagi.

Od kilku dni mam kłopoty z połączeniem internetowym I telefonicznym… po prostu linia milknie co kilka-kilkanaście minut… niby nic? A mną aż w środku trzęsie jak np: dzisiaj, gdy muszę się do firmy przeprowadzkowej dodzwonić i co nie zacznę rozmowę to cisza w słuchawce.

Rzucam więc przysłowiowymi “jobami”.

Problem w tym, że mam tak ostatnio ze wszystkim. Moja cierpliwość kończy się w momencie przekroczenia progu szkoły – kierunek dom. Wszystko mnie drażni. Brak migaczy u niektórych kierowców na rondzie, gdy wracam – trąbię wtedy z całej siły, ciężarówki zaparkowane na środku drogi I inne blokady… to, że mąż wczoraj,  po raz tysięczny zapomniał kupić chleba… rzucone skarpetki Antka na środku przedpokoju, blokujący się klucz USB… dosłownie wszystko.

 

Stałam się jeżem z bardzooo długimi kolcami I aż sama się boję bo skończy się na tym, że sama siebie pokłuję.

 

Rozmawiałam wczoraj na ten temat z koleżanką po fachu. Mówi mi oj kochana, mam tak samo… mamy w pracy tak wielki stress I tyle nerwowego napięcia z uczniami, że kiedyś ta para musi ujść. Nathalie stwierdziła nawet, że tylko dlatego, że jej mąż też jestbelfrem I że to rozumie  to jeszcze się nie rozwiedli…

 

Mój belfrem nie jest, i nie rozumie… ucieka do kuchni, pokoju by mnie nie słyszeć. Dobrze, że mam blog… mogę chociaż tutaj trochę tej pary upuścić!

1 komentarz:

  1. A ja doskonale Cię rozumiem. Myślałam, że ten rok jest taki trudny w mojej szkole, ale widać, to szerszy problem. Ja jeszcze daję radę, ale w pokoju nauczycielskie wrze jak w ulu i staram się nie spędzać tam zbyt dużo czasu, by nie stać się workiem treningowym, bo moim koleżankom zdarza się na mnie wyładować swoje frustracje.

    OdpowiedzUsuń