środa, 17 grudnia 2014

Niedzielny koncert Antka, który źle się zakonczył…

Niedzielny koncert Antka, który źle się zakonczył…


Pojechaliśmy w ubiegłą niedzielę za chórem Antosia do Nérigean. Tam popołudniu był Bożonarodzeniowy koncert. Kościół Świętego Marcina, z XII wieku, pękał w szwach. Zapowiadało się wyjatkowe popołudnie i wieczór. Ja byłam cała zakręcona bo uwielbiam chodzić na antkowe koncerty.











Zaczęło się dobrze ale w drugiej części występu, po przerwie, mój syn zaczął kaszleć, dość dziwnie. Dyrygent pomiędzy dwoma utworami podszedł do niego i zaproponował by Antek usiadł i przestał śpiewać – o tym dowiedzieliśmy się później… Wiadomo przeszkadzał… Ja od tego momentu siedziałam cała podenerwowana i zaciskałam ręce. Antek chyba się uparł bo dośpiewał do końca.





 
wchodza...





W drodze powrotnej do Bordeaux, kaszlał w samochodzie, coraz silniej się dusząc. Zamiast do domu pojechaliśmy od razu do uniwersyteckiego szpitala dziecięcego, na pogotowie. Zazwyczaj tam się godzinami czeka...  no chyba, że jest coś naprawdę poważnego. Pielęgniarka przyjmując nas od raz wezwała lekarza. Zawieźli Antka do Sali i podlączyli pod aerosole. Leżał tak dobre 30 minut aż się z powrotem wszystko nie unormowało. Uf… Dostaliśmy receptę bo miałam mu jeszcze wieczorem podać sterydy i wentolinę, której już w domu nie miałam bo od ponad 3 lat nie było ataku… Apteka dyżurna… niedzielny wieczór… kolejka w i na chodniku przed… Stałam równe 45 minut by dowiedzieć się, że oprócz wentoliny w aptece nic już nie ma…





Na całe szczęście mąż znalazł jeszcze sterydy w domu.





Tak więc z przygodami zakończyliśmy poprzedni tydzień a właściwie go rozpoczęliśmy. Ja dopiero dzsiaj zladowałam do domu na obiad po 2,5 dniowym maratonie w pracy od 8 h rano do 20h non stop… sama przyjemność, mowię wam…











Czy ktoś coś mówił o niepracujących nauczycielach ????





Słyszę to wciąż we Francji, że mamy tyleeeee wakacji i w ogóle tak nam dobrze… zapraszam wszystkich chętnych do tej pracy, można sprawdzić na własnej skórze jaki to luz i fajrant… ja ciągnę na lekach i używkach uf… i wiele bym dała chyba, tak sobie wczoraj myślałam, za spokojną pracę w biurze albo pracę naukowca, którą kiedyś tam wykonywałam… ale cóż lubię niektórych z mych uczniów, naprawdę !





Pozdrawiam przedświątecznie !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz