Niedziela… w niektórych krajach nie jest dniem wolnym, w
innych powoli staje się dniem pracującym ze względu na otwarte centra handlowe,
w jeszcze innych zachowuje (czasami z wielkim trudem) namiastkę dnia wolnego.
Do tej ostatniej kategori należą francuskie niedziele. Od rana panuje w mieście idealna
cisza. Niedzielne świstaki pochrapują czasem i do południa. Sportowcy
weekendowi wybiegają w tej ciszy na ulice, do parków i na nabrzeże Garonny a
garstka wierzących i praktykujących, mniej lub bardziej świątecznie
naznaczonych odzieniem zmierza do kościołów chrześcijańskich w różnych
częściach miasta. Ulice są wyjatkowo przejezdne. Ludzie spokojni bo nawet
lekkie przyśnięcie na zielonym świetle nie prowokuje do kanonady klaksonów.
Dzisiejszego
poranka znaleźliśmy się w grupce wierzących i praktykującch zmierzających do
centralnej Świątyni miasta czyli do katedry Śwętego Andrzeja. Antek śpiewał
dziś na mszy ze swoim chórem więc byliśmy w kościele już o 9h30. Jedyna msza
rozpoczyna się tutaj o 10h30, jak w większości francuskich kościołów
katolickich. Tak, tak!
Zaspać nie
można, odłożyć na wieczór prawie nie można… bo zaledwie kilka kościołów w
aglomeracji ma mszę wieczorną. Ja znam osobiście takie 3… w prawie 800 000 -tysiecznym
mieście!
Wierzących i
praktykujących w każdą niedzielę Francja liczy niecałe 10% mieszkańców, trochę
więcej praktykuje raz w miesiącu bo 14% aż! A w wielkie Święta dościgamy lekką
ręką 25%! Nie przeszkadza to ponad 60% Francuzów uważać się za wierzących
chrześcijan. Tylko interpretują sobie oni tę wiarę po swojemu.
Nic w tym
dziwnego! Wiadomo Francuzi są wolni! Od 1789 roku tę wolność sobie wywalczyli i
do dziś jej bronią.
Niedzielne
poranki mają znacznie ważniejszą instytucję jak ta kościelna dla większości
zjadaczy żab. Otóż są nią niedzielne rynki! W każdym mieście jest ich
przynajmniej w ten dzień tygodnia kilka! W soboty co prawda też się takie rynki
na ulicach (niektórych) rozkładają ale niedziela jest znacznie lepszym dniem na
tego typu aktywność. Pamietam moje pierwsze oburzenie... w Paryzu, w 1993 roku, gdy rynek byl czynny nawet w niedziele Wielkanocna!
Więc
Francuzi idą, zazwyczaj całymi rodzinami, na rynki, kupują, oglądają, wachają,
smakują, dyskutują pośrodku rynkowych alejek blokując skutecznie przejścia
tłumom głodnych niedzielnych pobratymców. My również czekając na niedzielną
mszę świętą z Florence ,
dziećmi i innymi chóralnymi rodzicami udaliśmy się na przykatedralny ryneczek. Zaraz
pod średniowieczną wieżą-dzwonnicą zwieńczoną złotą figurą Najświętszej Maryji
Panny usiedliśmy między foie gras z Périgord, ostrygami z zalewu Arcachon i świeżą
pastą włoskiego wytwórcy na poranną kawę. Było jeszcze pustawo, wcześnie.
Dzwony dzwoniły jak oszalałe ale i tak udało im się tylko zapełnić kilka
krzeseł potężnej gotyckiej świątyni. My smakowaliśmy kawę w porannym słońcu na
plastikowych taborecikach. Tak tak, rynki nie mają w sobie elegancji, ale też i
nie elgancji służą. Mają zapewnić przyzwoity niedzielny obiad!
Niedzielny
obiad jest przecież jednym z najważniejszych w tygodniu: ostrygi czy inne
skorupiaki przewracają kusząco oczkami, pieczyste z wyciekającą ciepłą krwią
przyciąga wielu! Należy to wszystko popić odpowiednim kolorem trunka, zagryźć
śmierdzącym ale jakże pysznym serem i świeżutkim chlebem, doprawić całość sporą
ilością cukru i konwersacji bo to w końcu niedziela! Obiad jemy od 13h do około
17h!
Oj kiedy
ten poranek się skończył? Nikt nie zauważył…
Bardzo przyjemny niedzielny poranek :)
OdpowiedzUsuńMilo bylo!
UsuńKolejne śliczne zdjęcie pięknych kobiet !! I przystojnego mężczyzny 😄😄 w Australii jest podobnie w odniesieniu do praktykujących ale gdy byłem u przysięgłego potwierdzać dokumenty to w rozmowie wyjaśnił iż blisko 70% ciagle przysięga na Biblię ...trochę to schizofrenicznie ale tak właśnie jest ...
OdpowiedzUsuńZawsze gdy podziwiam wasze zdjęcia przenoszę się na ułamki sekund w czasie i przestrzeni i jestem tam z wami ...😀😀😀
OdpowiedzUsuńValdi ja jak widze twoje reaguje podobnie... Wszak odwiedzalam juz Australie !
OdpowiedzUsuńDziękuję!!!! Wyślę kolejne z moich ulubionych miejsc ;))
OdpowiedzUsuń