Zdjecie z naszym ministrem edukacji panem Pap Ndiaye z magazynu "20 minutes".
Rodzi się w bólach od jesieni ubiegłego roku kolejna wojna szkolna. Ministerstwo ma ogłosi swoje rozwiązania by uregulować problem nierówności społecznych we francuskich szkołach. Są one według na przykład danych PISA jednymi z najwiekszych na świecie.
Dewiza Republiki mówi o Równości ale w praktyce i szczególnie w systemie edukacji od wielu dziesięcioleci nie działa, nie sprawdza się, nie jest aplikowana.
IPS - to nowy indeks ministerialny, Indeks pozycji społecznej, który ma być jednym z instrumentów pomiarów i walki z nierównością społeczna.
Krótki powrót do historii... w latach trwania 3 republiki francuskiej 1870-1940, przegłosowano i wprowadzono w życie szereg praw dotyczących szkolnictwa oraz prawo oddzielające państwo od Kościołów w 1905 roku. Na ich bazie powstały dwie, rownolegle, formy edukacji: publiczna i tak zwana prywatna choć w 70% finansowana przez państwo edukacja katolicka.
Gdy uczyłam wiele lat w Bordeaux nie było specjalnie napięcia pomiędzy tymi dwoma liniami. Gdy 3 lata temu przyjechałam do Bretania doznałam szoku - do jakiego stopnia konkurencja miedzy szkołami katolickimi a publicznymi jest w tym regionie nie tyle ostra co tez naznaczona historia.
W Bretanii okolo 50% uczniów uczęszcza do szkół katolickich i penia ta proporcja tłumaczy to napięcie.
Ministerstwo zamierza nakłonić szkoły publiczne ale tez katolickie do większego zróżnicowania społecznego w szkołach. W jaki sposób? Dokładnie jeszcze tego nie wiemy. Maja być utworzone na przykład sekcje nauczania miedzynarodowego czyli w językach obcych na terenie szkół należących do zon edukacji priorytetowej na przykład - by przyciągnąć "lepsze" klasy społeczne do tych szkół a nie tylko te nazywane defaworyzowanymi.
Szkoły katolickie z centrów miast mające zazwyczaj faworyzowana społecznie i ekonomicznie młodzież maja zacząć przyciągać młodzież z rodzin defaworyzowanych.
Konkretnie jak ma się to odbywać? Szczerze mówiąc nie wiem. Samych parametrów tego kto jest faworyzowany a kto nie jest... jest tak wiele, ze należałoby zmienić i politykę urbanizacyjna i politykę migracyjna i politykę natalistyczna i społeczna jako całość by cokolwiek się ruszyło w tej dziedzinie.
Czytam więc i słucham uważnie co to ma być i co nas konkretnie nauczycieli czeka... narazie nie wiem. Widzę jednak jak rodzi się kolejna wojna miedzy szkołami i ich uczniami. jak rośnie napięcie i napietnowywanie jednych i drugich. Ile debat to wywołuje...
A dzieci i młodzież?
hm...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz