środa, 3 grudnia 2025

Po serii rad pedagogicznych... garść refleksji


Po pierwsze jestem maksymalnie zmęczona i fizycznie i emocjonalnie. Do tego stopnia, ze wyszła mi opryszczka czyli reaktywacja wirusa herpès. Nie jestem jeszcze wystarczajaco w formie by siedzieć w zasmrodzonych, gorących salach do 19 godziny  czy do 20 po dniu lekcji... zaczynajac czasami o 8 godzinie rano. 

Rady pedagogiczne we Francji to takie KASY, w których zapisuje się dane dotyczące klasy i każdego ucznia w postaci ocen cyfrowych i opisowych. Każda trwa od 1,5 godziny do 2 godzin z nawiazka i tak co 3 miesiące, dla każdej klasy, także jest co robić. 

Najbardziej przeraża mnie BEZSENSOWNOSC tych zebrań... Ten brak sensu jest związany z kilkoma kwestiami:
- brak kontaktu miedzy nami nauczycielami... więc jednak uczeń może mieć 18 z francuskiego, 2 z matematyki i 9 z historii-geografii... rozbieżność bywa ogromna ale nikt nie zadaje sobie pytania DLACZEGO? I co ewentualnie można przekazać, zaproponować?
- nieznajomośc uczniów przez część profesorów - niektórzy uczą po kilka dni albo kilka tygodni (JAK JA!) w tym tez nieznajomości uczniów przez dyrekcje czy pedagogów bo rozmiar szkoly wyklucza te znajomość... Plus po 36 uczniów w klasie jest.
- ZAMIATANIE pod DYWAN czyli "fameuse pas de vague" ( słynne "brak fal" - hasło francuskiego ministerstwa edukacji) w każdej kwestii problematycznej, skomplikowanej czyli jak tylko coś zacznie na temat jakiejś trudności... to zaraz jest cichooooo, syczenie, przerywanie w połowie słowa i zakaz rozmowy na ten temat. 
- BLEDY ORTOGRAFICZNE PROFESOROW!!! tak, tak dobrze czytacie. Wczoraj i przedwczoraj to było apogeum u mnie... co ocena opisowa to byki ortograficzne, syntaktyczne, składniowe... i trzeba to na gorąco poprawiać i czas leci i zebranko trwa godzinami bo część nauczycieli nie wykonało swojej pracy, nie przygotowało ocen, nie sprawdziło pisowni ich ojczystego języka i poprawiamy wspólnie. Ja tez oczywiście robię błędy, francuski jest moim 3-cim a nie rdzennym językiem, ale nie tyle co nauczyciele Francuzi.
- BEZSENSOWNOSC ocen opisowych w większości przypadków... wciąż są takie same "może postarać się bardziej", "może nauczyć się lepiej", "czas do pracy" i "dobre rezultaty", "średnie rezultaty", "słabe rezultaty"... do tego "gadanie" dochodzi... to w 99% przypadków. Nic innego nie piszą tym uczniom jak maja poprawić rezultaty w nauce? Z czego są dobrzy a z czego słabsi? Co można zrobić? 

Takze maraton takich zebrań kilka wieczorów w tygodniu bądź w dwóch tygodniach może u osoby myślącej, czującej i lubiącej swoją prace wywołać ostry stan depresyjny. Nic się nie zmienia, od wielu lat. System jest chory i jak widać niereformowalny. Działa na szkode uczniów, ich rodziców, nauczycieli. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz