poniedziałek, 14 marca 2016

Francuska codziennosc. Sporty i dzieci. Część 3.

tenis




W ubiegła sobotę spędziłam kolejne popołudnie na kortach tenisowych. Antek ze swoim partnerem, ze szkółki tenisowej Bordeaux CAM,  rozgrywali ostatnią część departamentalnego turnieju grupowego.


 


Wygrali.


 
Obegrali przez ostatnie tygodnie wszystkie konkurencyjne grupy młodych tenisistów i tym sposobem znaleźli się wśród 8 najlepszych zespołów w regionie. Teraz czekają na losowanie i zespól do zmierzenia się. Jeśli wygrają pójdą dalej, jeśli przegraja zostają automatycznie wyeliminowani.


 


Sporty i dzieci, dzieci i sporty? Jak to wygląda od francuskiej strony?


 


Biorąc pod uwagę fakt, że ponad 65% Francuzów, w każdym wieku, uprawia sport przynajmniej raz w tygodniu (o jest dużoooo więcej niż wierzących i praktykujących!) to sportem zaraża się całkiem malutkie dzieci. Od pływania dla niemowląt i innych gimnastyk dla nosicieli pieluch po pierwsze zajęcia sportowe w szkołach, które jak wiadomo są tutaj od 3 roku życia albo i od 2,5 lat.


W tych szkołach zwanych maternelles czyli czymś w rodzaju naszych przedszkoli sport jest obowiązkowy i zajęcia odbywają się kilka razy w tygodniu. Poza tym, we francuskich szkołach aż do liceum każda przerwa szkolna oznacza obowiązkowe wyjście na szkolne podwórze, gdzie dzieci biegają i się bawią: nawet jak pada albo jak jest 40°C na plusie, u nas w Bordeaux.


 


Od wspominanego wieku czyli tych 3 lat zaczynają się zapisy na pozaszkolne zajęcia sportowe. Odbywają się one zazwyczaj w środowe popołudnia (po reformie likwidującej wolne środy), w sobote a czasami też w inne dni tygodnia po szkole czyli po 16h30. W tym wieku dziecko zazwyczaj zaznajamia się z jednym sportem. Mój Antek od razu zaczął z grubej rury bo od 2 sportów: judo i pływanie! Był jeszcze całkiem malutki, w petite section czyli w najmłodszej szkolnej grupie ale na sporty już chodził.  Później doszła mu szermierka. Uwielbiał sporty i z nami też coś ciągle uprawiał: rower, bieganie w parku, narty od 4-roku życia, strzelanie z łuku, raffiting w Alpach jak miał 6 lat, wspinaczkę w Alpach rozpoczął jak miał lat 5… generalnie wszystko co się dało to Antoni tego chciał i nawet raz jak miał lat 7 poszedł na Via Ferrata, też w Alpach.


Nie wszystkie francuskie dzieci mają taki pęd sportowy ale mój miał.


Szkoła i stowarzyszenia sportowe – kluby ( większość z nich funkcjonuje zgodnie z ustawą z 1901 roku!) są bardzo aktywne we Francji. Przyciągają, działają… i są często dofinansowywane ze środków publicznych.


 


I tak rok tenisa kosztuje w średnim klubie około 250 euros ( dziecko ma wstęp na korty kiedy chce, poza lekcjami bezpłatny, lekcji jest 1,5 h w tygodniu), rok pływania kosztuje około 200 euros ( wstęp na pływalnię kiedy i ile dziecko chce poza lekcjami, lekcji 2 h w tygodniu), rok golfa kosztuje około 350 euros ( wstęp na pole golfowe dla dziecka bezpłatny w dowolnym wymiarze czasowym, lekcje 2 h w tygodnu)… Ceny oczywiście z Bordeaux i z okolic, dla dzieci uprawiających sport rekreacyjnie, nie w ligach sportowych.


Ceny dla początkujących małych sportowców, wytypowanych przez ligii do szkółek zaowodowych są podobne ale im dalej w las tym więcej bezpłatnych zajęć, sprzętu itd…


 


I tak, nasz mały Antoś im więcej wygrywa, im zdobywa lepsze kwalifikacje i notowania tym mnie płacimy i dostajemy: ubrania za darmo, sprzęt za darmo, treningi za darmo… Ale też inwestyujemy w buty, w kluby golfowe – nie ma sponsora tutaj… czy kolejne rakiety, najnowsze modele…


 


To co cenię sobie we francuskich klubach sportowych to … poczucie wspólnoty, przyjaźnie, jak i taką wyjątkową atmosferę, które te miejsca mają… W club House jest zazwyczaj i kawiarnia-bar i restauracja… można zorganizować urodziny, imprezy… I wszyscy się znają…


 


Mój Antek, nasz Antek jest wyjątkowo sportowo uzdolniony. Takich dzieci jest mało. Większość uprawia sport rekreacyjnie uzyskując też całkiem niezły poziom bo najważniejsze to nie gnuśnieć na kanapie i narzekać jak ciężko a się ruszać! Nie posiadałam tej kultury ruchu i sportu w latach mej młodości w Polsce. Możliwości było o niebo mniej i ogolna atmosfera była siedząco –narzekająca… ale z tego co słyszę i widzę w Polsce to się też diamteralnie zmieniło. I tym lepiej.


 





11 komentarzy:

  1. Nie zgodzę sie z opinia ze w latach Twojej młodości w Polsce możliwości bylo mniej. Wówczas sport i zajęcia sportowe byly bezpłatne. Kluby inwestowaly w sprzęt treningowy, w ubrania treningowe i wyposażenie. Mając 12 lat zostalam członkiem jednej z sekcji klubu sportowego i przez 10 lat trenowalam jedna z dyscyplin. Rodzice przez te 10 lat nie zapłacili zlotowki za sprzęt, treningi, obozy sportowe. Do tego z racji niezlych wyników dostawalam od klubu stypendium sportowe. Dzis niestety trzeba zapewnić przynajmniej na poczatku dziecku wszystko...niestety nie wszystkich nawet na minimum stać. Nadmieniam ze jestem tylko troszkę od ciebie starsza 😊 Poznanianka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wypowiem sie do konca bo nie wiem. W mojej pamieci istnieja obrazy.... Sal gimnastycznych, boisk.... Na ktorych nie cwiczylam poza godzinami WF w szkole. Pamietam Tez ktory tenisowe na Bukownie, zazwyczaj puste i kajaki na jeziorze... Alé Ja nie sportowa bylam... W Koszalinie, Gdzie mieszkalismy byl jeden kryty basen, mialam tam WF. I znalamm jedna dziewczynke, ktora uprawiala plywanie.... Nie wiem za Co placila a za co nie? Jakie byly warunki? Ale Moj ojciec duzo zajmowal sie sportem a dziadek to zawodo Tez, cale zycie w PRL'u. Dziadka. Nie zapytam bo Go juz z nami nie ma alé tate zapytam.

      Usuń
    2. No to mnie dziwi...skoro sport byl obecny w domu... Moj Tato również byl aktywnym działaczem i potrafił zaszczepić chęć ruszania sie i mnie i mojemu bratu. Ja z kolei zaszczepilam ta chęć moim dzieciom. I choc nie stać mnie na spelnianie ich wszystkich zachcianek to oboje i jeżdżą konno i plywaja i biegają i jeżdżą na rolkach i rowerach. Poznanianka

      Usuń
  2. A poza tym chodzilo mi o kompletne usestymatyzowanie uprawiania sportu We Francji. Kazde dziecko od 3 roku zycia uprawia przynajmniej jeden sport... Z tego Co podaja statystyki i z tego Co widze wokol. Gdy bylam dzieckiem znalam tylko jedna dziewczynke w 30 osobowej Klasie! Chodzenie po szkole na sport nie bylo wtedy dla mnie zjawiskiem powszechnym ani w Koszalinie, Ani w Poznaniu. Nie wiem jak jest Teraz....

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak wynika z Twoich wpisów to z tymi Francuzami różnie bywa, jak z każdym narodem - w czymś są lepsi, a w czymś gorsi. Polacy może bardziej szarmanccy - zwłaszcza to starsze pokolenie, bo młodzi to już w drzwiach kobiet nie przepuszczają - ale Polacy też mają wady i to jakie... ;)
    Ze sportem w PRL-u to było chyba różnie w zależności od miast i od środowiska w jakim się komu przyszło wychowywać. Ja akurat wyrastałam w stolicy Podbeskidzia, więc na ilość zajęć sportowych nie mogę narzekać, było dużo, tanio i dość powszechnie dostępne. Natomiast nie wszyscy z tego korzystali. Teraz jest moda na np. piłkę nożną i "wszyscy" chłopcy muszą być zapisani do jakiejś szkółki piłkarskiej. Specjalnie użyłam cudzysłowu, bo oczywiście nie wszyscy ;)
    Odnośnie Francuzów to są jacy są, ale jedno im należy przyznać, że są wspaniałymi przyjaciółmi. Najlepszymi jakich kiedykolwiek miałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak jest w Polsce bo Co prawda mam dwie bratanice i kilkoro dzieci u kuzynostwa ale malo kto cokolwiek ze sportow uprawia...

      Usuń
  4. Czytam - ;) długi i ciekawy wpis - w tutejszych parafiach nieobecność dzieci jest tłumaczona właśnie sportowymi zajęciami dzieci, szczególnie w soboty i niedziele -

    OdpowiedzUsuń
  5. Żyjecie w BAJKOWYM KRAJU twój rok tenisa kosztuje tyle ile w Australii ....tydzień ŻADNYCH PAŃSTWOWYCH DOTACJI - godzinny trening individualny z trenerem jeden na jeden to ok €60-70 mając dwa trzy treningi plus zajęcia w grupie plus sprzed to co najmniej €300 na tydzień plus turnieje ...mój kolega którego córka gra mówił kiedyś o wydaniu $100 000.00 stu tysięcy dolarów australijskich

    OdpowiedzUsuń
  6. Koszty sa KOSMICZNE trudne do pojęcia każdy sport w Australii to KOSZT DLA RODZICÓW OGROMNY - Trudny do zrozumienia wobec ogromnych problemów otyłości wsród dzieci i wielu innych cdn

    OdpowiedzUsuń
  7. zarobki sa wysoko zróżnicowane poszukam danych i podam wkrótce tymczasem serdecznie pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Valdi rozumiem i to Bardzo dobrze bo mam kuzynki w Australii i jego dzieci, juz ponad 20 letnie chodzily i do prywatnej szkoly i ma sporta. Ojciec z matka sie na lata zadluzyli. No alé Teraz dzieciaki maja super sytuacje zawodowe... Jak bylismy u niego w Australii to widzielismy to z bliska... Ciezko jest w takim systèmie ksztalcic swoje Dzieci... No chyba, ze sie ma za Co.

    OdpowiedzUsuń