czwartek, 26 maja 2016

Francuska codzienność – Matury z rosyjskiego we Francji. Część 18.

szkola
Moj przyszly maturzysta...







 


W ubiegły wtorek, po raz pierwszy w mojej karierze nauczycielskiej we Francji siedziałam w komisji egzaminej na ustnych maturach z języka rosyjskiego.  Było to dość dziwne doświadczenie.


 


Na 2 miesiące przed egzaminem dostałam oficjalne pismo tzw: convocation czyli wezwanie na egzamin jako członek jury. Gdy się takie pismo dostaje to niestety nie można nie przyjść, nie można odmówić. To jak ROZKAZ. Eh te francuskie układy…


Ale napiszę, że ja się szczerze ucieszyłam. Kolejne doświadczenie.


 


Stawiłam się więc jak przykazano o 7h30 rano w liceum Camille Julian w centrum miasta Bordeaux. Zaparkowałam i poszłam do centralnego budynku, który przypomina zameczek, tam mieści się siedziba dyrekcji liceum. Od samego początku miło zaskoczona była zachowaniem przechodzących po dziedzińcu uczniów, których nie znałam, ale którzy witali mnie wszyscy jak jeden mąż “bonjour”.


O, pomyślałam sobie, jak dobrze wychowani! I od razu porównałam ich zachowanie z zachowaniem moich aktualnych gimnazjalistów, którzy potrafią cię popchnąć na terenie szkoły bo akurat biegną o innych incydentach nie wspomnę. Nie ma w moim gimnazjum “dzień dobry”.


 


W budynku dyrkecji wręczono mi za to dość pezpardonowo teczkę z dokumentami: tematy, dokumenty do wypełnienia, listy… podano mi numer sali i nazwę budynku, gdzie miał odbyć się egzamin. Na moje pytania co do procedury, członków jury itd… jak mi wyraźnie dano do zrozumienia, nie znano odpowiedzi.


Tak wydaje się to absurdalne, ale nikt mnie nie poinformował jak dokładnie ma ten egzamin się odbyć.


 


Poszłam więc do sali licząc na to, że ktoś w moim jury będzie bardziej doświadczony ode mnie…


W sali pusto. Normalna sala klasowa, żadnego zagospodarowania na potrzeby matury. Zaczęłam więc sama ustawiać stoły i krzesła. Po czym spostrzegłam, że przecież uczniowie mają 20 minut na przygotowanie się, ale gdzie mają się przygotowywać skoro przydzielono mi jedną klasę???


Zadzwoniłam do dyrektorki obiektu, która nie była zbyt sympatyczna, dając mi wyraźnie do zrozumienia, że jej przeszkadzam. Było już za 5 ósma i nikogo wokół mnie.  


Dyrektorka oświadczyła mi, że uczniowie przygotowują się w tej samej Sali, w której inni uczniowie w tym samym czasie zdają więc mówią… bo tak we Francji jest i koniec.  Aha, odparłam zdesperowana… Co z członkami jury… Oświadczyła mi, że to nie jej problem, że ona nie jest kuratorium i nie ona decyduje ilu jest członków jury więc może jestem sama, tylko o tym nie wiem?


Podziękowałam za “pomoc” i odłożyłam słuchawkę.


Pojawił się pierwszy uczeń… I ku mojem wielkiemu zdziwieniu był to SYN mojej koleżanki Nathali, Paul! Jasny gwint przebiegło mi przez głowę… Paul zbladł z lekka. Pośpieszyłam z uspokajającym słowem, mówiąc mu by się nie martwił, że pójdzie dobrze. Kilka sekund po nim dotarli inni uczniowie – 8-mu zdających mature z historii-geografii po rosyjsku czyli z klasy europejskiej. Nadal jednak byłam jedynym członkiem jury.


 


Było już 10 minut po ósmej a my wciąż niczego nie zaczeliśmy bo… bo czekałam na co dalej. Zadecydowałam jednak, że koniec czekania, poprosiłam pierwszą uczennicę o wylosowanie tematu i zaprosiłam ją do 20-sto minutowego przygotowania się. W tym momencie wleciała do Sali zdyszana kobieta, której nie znałam a która okazała się być drugim członkiem jury, nauczycielką rosyjskiego. Trochę mi ulżyło.


 


Ustaliśmyśmy harmonogram poranka, kto o której godzinie wchodzi, kiedy wypełniamy protokoły.


Egzamin szedł, normalnym trybem. Poziom uczniów poza dwoma wyjątkami niski, niski… co drugi rzeczownik i czasownik źle odmienione… “Kali mówić po rosyjsku”. Tematy były dość trudne i dokumenty mało wspomagające wypowiedzi uczniów ale nie ja to przygotowywałam tylko paryska wierchuszka.   Atmosfera była dobra i daliśmy zdać wszystkim oprócz jednej uczennicy, której poziom był katastrofalny.


 


Skończyłyśmy egzaminować o 12h25. I…. Od 7h30 do 12h25… NIKT NIE PRZYSZEDL, NIKT NIE ZAPROPONOWAL NAWET SZKLANKI WODY – to mnie zaszokowało najbardziej. Tyle godzin mówienia, pytania o suchym pysku i zero zainteresowania ze strony dyrekcji szkoły.


Po tym czasie musiałyśmy jeszcze w pokoju nauczycielskim zgrać wszystkie opinie i oceny na specjalnym site kuratorium a o 14h obydwie musiałyśmy być w pracy w naszych szkołach, po drugiej stronie miasta.  Bo kuratorium uznało, że pół dnia wystarczy i dalej powrót do normalnej pracy…  Gdy poszłyśmy znów do zameczku oddać teczkę z dokumentami pani dyrektor wzięła dokumenty, powiedziała “merci i au revoir”. Żadnych zbędnych pytań… po co?


 


Byłam zniesmaczona albo wręcz wściekła… moja koleżanka z jury również. Widać we Francji tak to się odbywa… mordka w kubeł i do pracy… bo wynagordzenia za to nie ma oczywiście. Wchodzi w zakres obowiązków. I punktów za to też nie ma by jakąś lepszą i stałą pracę dostać… a za ból pleców są! A to Francja właśnie!


 


Gwozdziem był telefon od mojej koleżanki Nathali, mamy Paul’a… która w dość dziwny sposób przypomniała mi, że kiedyś we Francji byłam NIANKA a teraz na maturach egzaminuję!!! Wow! Nie wiem czy brać to za komplement czy za głupią uwagę???


6 komentarzy:

  1. No to rzeczywiście lipa :/ w Polsce jak już jesteś na maturach to po pierwsze jest to twoja jedyna robota na ten dzień, po drugie jeśli spędzasz przez to więcej czasu w pracy niż gdybyś miała lekcje to ci dodatkowo płacą, po trzecie szkoła zawsze przygotowuje poczęstunek dla nauczycieli, chociażby zwykłe kanapki. Nie wspominając o wodzie, kawie czy herbacie. A o i wszyscy egzaminujący dobrze wiedzą jak wygląda egzamin :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego Co pamietam To I na poczatku lat 1990 tak To wygladalo. We Francji jak widac jest inaczej i gorzej...

      Usuń
  2. Taki trochę czeski film z tym egzaminem. A czy takie wezwania są jednorazowe, czy możesz spodziewać się następnych ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narazie nic niej dostalam wiec mysle, ze na ten Rok Koniec. Wysylaja zawsze duzo wczesniej wezwanie.

      Usuń
  3. Uwagę mamy Paula przyjmij jako komplement ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Agnieszko powiem Ci, że jestem w szoku i jeszcze szczękę z podłogi zbieram. W PL nauczyciele, którzy "tylko pilnują" nawet przy "głupim" próbnym egzaminie szóstoklasisty przechodzą stosowne jednodniowe szkolenie, a tu taki zonk na maturze. W PL dużą wagę przykłada się do dokumentacji, by wszystko w dobre rubryki powpisywać, bo jest to jednak ważne, a w FR widzę wolna amerykanka. Ciekawi mnie tylko jedna rzeczy - czy TY znasz rosyjski na tyle byś mogła egzaminować?

    OdpowiedzUsuń