Bardzo lubię przyjmować gości, lubię gotować, lubię
dekorować, lubię rozmawiać… Nie mam ku temu idealnych warunków, wielkiego
salonu z kominkiem z meblami z epoki albo super nowoczesnego loftu, który tylko
ludzka obecność może nieco ogrzać ; nie mam tysięcy euro do dyspozycji,
nie mam męża, który by mi pomagał i wspierał w zaproszeniach i ich realizacji,
gdyż robię wszystko sama… ale lubię ludzi, lubię zapraszać, lubię dzielić to co
mam, lubię dzielić moje życie z innymi więc robię to pomimo niedogodnień i
czasem chwil skarg. Nie jestem też na emeryturze, nie mam zbyt wiele czasu ale
znajduję go fragmentami by dzielić moją radość życia.
Antek uwielbia gości w domu i wizyty u innych bo jemu
bardzo, ale to bardzo brakuje rodziny, kontaktów, bliskich na codzień.
Wczoraj mieliśmy więc pięć osób na kolacji, którą zrobiłam
całkiem po polsku, po wizycie w polskim sklepie pod Bordeaux i kilku godzinach
przygotowań przyszedł czas radości, kosztowania, rozmów, śmiechu ale też
lekkiego spięcia bo moi goście reprezentowali skrajnie różne poglądy
polityczne.
Kolacja rozpoczęła się aperitiwem o 19h30 a skończyła około pół
godziny po północy.
Wypiliśmy kilka butelek polskiego piwa żywiec i Dębowe, pói
litra Żubrówki, miód Kasztelański i jeszcze butelkę wina !
Trzeba przyznać, że towarzystwo było doborowe : nasi
przyjaciele Eric i Claudia, profesorowie historii i niemieckiego ;
Christoph dyrektor departamentu historii na uniwersytecie Bordeaux 3 i jego
żona Helen wykładowczyni literatury, ich syn Orens, o baskijskim imieniu,
przyjaciel chóralny naszego Antka.
Dominowały tematy historyczne… dwóch specjalistów historii
Niemiec XIX wieku za jednym stołem… plus Niemka, plus ja też historyk choć
Rosja moją specjalizacją ! Wspaniały czas !
Jedzenie znikało w tempie błyskawicznym :
Pół kilograma kabanosów ; tyleż szynki beskidzkiej
zwanej okopconą, miska pomidorów, miska chipsów, kilka butelek Kubusia, pół
kilograma krówek, tyleż ptasiego mleczka…
Waza żurku z jajkami i chrzanem, gar gołąbków z dwóch kapust !;
purée z ziemniaków z koperkiem, kasza jęczmienna i gryczana i jeszcze SERNIK
królewski z przepisu mojego dziadka – 10 jajek itd…
Zawsze wiedziałam, że powinnam polską knajpę w Bordeaux
otworzyć a tak… krzewię światelka edukacji wśród francuskiej młodzieży… i to
też dobrze mi idzie !
Pozdrawiam niedzielnie !
Jako znawczyni kuchni,a na taką sie kreujesz, poczytaj o piwach polskich bo te co zaserwowałaś to najgorszy badziew. Kto pije piwo i jest jego smakoszem w zyciu ich do ust nie weźmie
OdpowiedzUsuńKethy Ja mieszkam w Bordeaux. Nie Mam dostepu do wszystkich marejkee polskich piw To po pierwsze. A po drugie moi rodzice pija sporo piwa I akurat te lubia. Widocznie nie sa jego smakoszami. Co do lekturyy poprosze o rade jakis tytul, link o polskich piwach.
OdpowiedzUsuńhttps://polskieminibrowary.pl/ranking-piw-2015/. Ranking z zeszłego roku. Ja osobiście polecam browary Pinta i Widawa. Nie polecam żadnego piwa tzw.koncerniaka (np.grupy Żywiec, Heineken, Carlsberg itd). Jak wrócę do domu to podeślę ci linka do bloga mojej koleżanki o piwach. Warto poczytać i spróbować chociażby jak przyjedziesz do Polski
OdpowiedzUsuńWspaniała kolacja! Podziwiam Cię, za Twój niezmienny zapał do gotowania - ja czasem nie mam już siły na próbowanie nowych przepisów i lecę standardem. Gości lubię, ale w restauracji :-) Kiedy i ja mogę razem z nimi biesiadować. Niestety, wizyta gości w moim domu kojarzy mi się z dużym stresem i raczej ich unikam. Może za bardzo się staram?
OdpowiedzUsuń