piątek, 21 października 2016

Lazurowe wybrzeże – Saint Tropez, Ramatuelle i Gassin. Dzień 2. Francuska codzienność : część 39.



St Tropez 1


 


Wszystko już zostało powiedziane i napisane o Saint Tropez. Turystyczne jet-set, miasto pisarzy i malarzy, później aktorów… a dla mnie to urocze, przeurocze miasteczko ze starymi uliczkami i portem z jednym bemolem… kawa kosztuje tutja 4 euro za filiżankę, dokładnie tyle ile w Szwajcarii !  A metr kwadratowy powierzchni mieszkalnej szybuje  - od 10 000 do 90 000 euro!


St Tropez 2

Tropez 3
Saint Tropez to miejsce mityczne i to nie tylko za sprawą Brigitte Bardot i żandarma, ale też za sprawą Guy de Maupassant, który tutaj już w 1887 roku przycumował swój jacht Le Bel Ami. Później przybyli tutaj malarze Matisse czy Paul Signac… Cala okolica bije pięknem niezwykłego światła i to niezależnie od pogody. Poznali się na tym miejscu już starożytni Grecy, potem Rzymianie a teraz bogacze z całej planety ściagąją tutaj by się… pokazać ! Nie brakuje też zwykłych turystów, takich jak my, którzy za portowy parking zapłacą 6 euro za 2 godziny, po czym wypiją kawę w Sénéquier bo to kawiarnia prezydentów i aktorów z wiodkiem na jachty bardziej zamożnej części światowej populacji.


 



Port i uliczki wokół niego to stara partytura miasteczka, aż do placu Lices, na którym co wtorek i co sobotę odbywa się targ pełen ryb, oliwy, oliwek i innych lokalnych produktów. Przy tym placu jest tez cukiernia… choć ma w okolicy kilka « oddziałów » zwana « La tarte tropézienne » i sprzedająca słynną tartę !

Niesmowite w jej historii jest to, że założył ją POLAK ! Aleksander Micka, ciastkarz urodzony w Polsce, przybył tutaj zaraz po II wojnie światowej i wspomnienie słodkiej bułki jego babci zrodziło tę oto tartę: slodka bułke posypana grubym cukrem i przełożona kremem ciastkarskim! W wersji mini – na jeden kęs, kosztuje to to 1,6 euro a za całą wielką porcję, ukrojoną z dużej tarty zapłacicie 3,5 euro… rachunek jest prosty! Spożywanie go na placu Lices, na którym tyle sław grało w Pétanque jest kolejną przyjemnością, pomiędzy rzędami platanów.


 


Droga ze starego Saint Tropez na jedyną plażę publiczną Canebiers ( czyli bezpłatną) wiedzie wzdłuż wybrzeża. Miasto z jego charakterystyczną żółto-pomarańczową wieżą kościoła Notre Dame zostaje za naszymi plecami, ale wystarczy się obrócić by zobaczyć to…

Tropez 4
 


Przed nami morski cmentarz. Wyjątkowe miejsce w Saint Tropez. Zmarli, w tym kilka sław (Roger Vadim, który filmował Brigitte Bardot; Eddie Barcaly, który tyle sław międzynarodowych wylansował i ma grób pokryty płytami winylowymi czy Pierre Bachelet…) spoglądają sobie radośnie na zatokę Saint Tropez ciesząc się słonecznymi i ciepłymi dniami nawet w życiu pozagrobowym.



Plaża jest kilkaset metrów dalej.


 


Stąd ruszamy dalej, na plaże Salins, do dzielnic bogaczy, do których nie ma wstępu – można kilka willi popodziwiać z daleka. W końcu dojeżdżamy do miasteczka Ramatuelle, 10 km na południe od Saint Tropez. Ten średniowieczny ślimak nieco przeraża stromością swych ulic. Po 200 metrach ostro sapiemy ale idziemy, pod górę, zawsze pod górę. Restauracja prowansalska kusi nas swoim kompletnie fantazyjnym wnętrzem i stolikami na chodniku z widokiem na okoliczne winnice i wzgórza.  Rozmowa z naszymi sąsiadami zawiązuje się bardzo szybko, są wśród nich i Francuzi i Holendrzy i Niemcy.
Ramatuelle


Wszyscy są zachwyceni proponowaną tutaj kuchnią. Owszem jest drożej niż w Bordeaux ale taniej niż 20 metrów wyżej, gdzie talerz Carbonara kosztuje 23 euro… Lazurowe wybrzeże jest bardzo, bardzo drogie… W naszej restauracji: domowy makaron z sosem Pistou kosztuje 14 euro i jest znakomity. Po raz pierwszy widzę kawę poobiednią podaną w dzbanuszku – spora ilość, do tego 4 ciastka z anyżem i cena zwykłej kawy. Spędziliśmy tutaj ponad godzinę rozkoszując się tradycyjną kuchnią regionalną w sympatycznym towarzystwie.


 


Po Ramatuelle kierunek Gassin, kolejne miasteczko, odznaczone tytułem “ Jedno z najpiękniejszych miasteczek Francji”. Wokół winnice win Côtes de Provence. Widok na zatokę Saint Tropez zapiera dech w piersiach i praktycznie każda kamienna uliczka tym widokiem lazurowym się kończy. Kościół z XVI wieku, zabytkowe kamienne domy, ogród botaniczny na stokach i kilka restauracji wszystko w zapachu jaśminu, którego tutaj jest tak wiele. Zawrót głowy!
Gassin




 


Jutro ruszamy do Nicei – spotkanie rodzinne plus wizyta na cmentarzu i trochę zwiedzania. W niedzielę podobnie. Za kilka dni ma być deszcz… programy mogą wiec ulec zmianie.


caisse

4 komentarze:

  1. Pozostaje tylko westchnąć... ależ pięknie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepięknie! Zapomniałam wcześniej napisać - podoba mi się pomysł z wynajęciem samochodu, myślę że w takim kierunku powinniśmy zmierzać. Właściwie po co komu samochód na stałe?
    Zastanawia mnie ten cmentarz, ciekawe czy go fale nie podmywają?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nadazam odpowiadac! Tez wydaje mi sie, ze zamiast posiadac lepiej by bylo korzystac wtedy gdy potrzeba I tylko wtedy... Co do fal nie Mam pojecia alé pewnie od spodu musi im tam byc mokro!

      Usuń