To bylo jeszcze przed tym nocnym telefonem... ktory anonsowal odejscie wujka Edwarda...
Piatkowy dzien byl moim ostatnim w gimnazjum. Wieczorem, o 20 godzinie bylam umowiona z 5 moimi nowymi kolezankami, belferkami z owegoz gimnazjum w restauracji, w centrum miasta.
Nie przypuszczalam, ze spedze tak fantastyczny wieczor.
Od 20 do 24h30... smiech i powaga, zarty i opowiesci...
Znakomite jedzenie i prezenty dla mnie, ktore bardzo mnie wzruszyly.
Jest wsrod nich ksiazka Borysa Cyrulnika, ktorego notabene uwielbiam zatytulowana "Psychoterapia Boga", ktora od dawna chcialam przeczytac! jest kolejny, cudowny notes do pisania notatek do kolejnej ksiazki... i jest to slowo, ktore mnie urzeklo:
"Agnieszka,
Biorac pod uwage fakt, ze twoje QI bardzo sie obnizylo w ciagu ostatnich dwohc miesiecy w kontakcie z nasza gimnazjalna mlodzieza, nie wiem czy wszystko z tej ksiazki zrozumiesz... ale powodzenia!"
Kochane nauczycielki, kolezanki z wielkim sercem!
Dziekuje wam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz