Odpoczac odpoczęliśmy ale byly to zupelnie inne wakacje niz zwykle. Żadnego wyjazdu, żadnego odkrycia, żadnego sensownego zwiedzania, i brak kontaktu z moim rodzicami w Polsce bo do Polski tez nie pojechaliśmy. Czuje sie z tym zle, dziwnie. czuje sie sfrustrowana ta cala sytuacja z rzekoma badz prawdziwa epidemia.
Wczoraj wyjechał Artur, przyjaciel Antka. Wrócił do Bordeaux bo on tez zaczyna w poniedziałek. Na pożegnanie kupiłam ciastka u znakomitego cukiernika z Rennes, Thierry Bouvier. Nie sa mega drogie ale sa tak perfekcyjnie wykonane i tak pyszne... ze zal sie nie skusić do czasu do czasu. Antek mial lekka depryme po wyjezdzie kolegi ale ponieważ ma ksiazke do przeczytania po angielsku, powieść cala, na poniedziałek to ruszyl do pracy. Ja caly czas pracuje i tez mi bylo smutnawo, ze bez Artura jakos tak ciszej i smutniej sie w domu zrobilo.
Dzis zakupy na caly tydzien na rynku Lices. Pyszności same! I dalej praca... I pytania o to co bedzie i jak to bedzie... bo wczoraj ponad 7000 zakażonych nowych przybyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz