Tkwimy w niepewności. Antek przygotowuje się do matury pomimo wszystko. Myślę, ze jest już więcej niż gotowy zreszta. Rano byłam z nim biegać w parku by głowę sobie przewietrzył a wieczorem zrobię mu lekka hipnozę na odprężenie i wiarę we własną moc.
Co będzie jutro? Nikt nie wie.
Ja mam pilnowanie matur i jutro i we wtorek.
Jutro tez jest premiera mojego audiobooka, na która czekam tez z niecierpliwoscią.
Ale wobec tylu pytań i niepokojów zabrałam się za gotowanie... po raz PIERWSZY od BOZEGO NARODZENIA.
Co prawda nie powinnam bo pracy mam aż nadto i powinnam raczej skupiać się na niej, ale gotowanie dobrze mi robi, odpręża, jest momentem kreatywności i spokoju.
W ubiegłym tygodniu upiekłam keks gruszkowo-czekoladowy a w tym to znaczy dzisiaj jabłkowy ze słonym karmelem. Wczoraj na kolacje zrobiłam danie z kuchni Algeri, z kuchni Berberów czyli kluseczki z kaszy kuskus w aromatycznym bulionie mocno doprawionym świeża kolendrą i miętą. Pyszności same!
A dziś na kolacje zrobię tartę z burakami pieczonymi i serem feta.
Antek kocha jeść i zajada więc jemu na zdrowie i na energię a mi na spokój... wszyscy zadowoleni!
Teraz wracam do pracy. Miłego popołudnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz