Po telefonie z dyrekcji liceum, gdzie uczyłam w tym roku... Nie mam już tam miejsca czyli znowu zmiana, jak co roku, a czasem nawet kilka razy w roku. Kuratorium nie wyraziło pomimo próśb, telefonów i pism dyrekcji zgody na przedłużenie.
Dyrektorka załamana bo jej prowadziłam kilka projektów w tym te międzynarodowe zakrojone tez na przyszły rok. Administracja jak widać nie bierze tego pod uwagę i po 15 latach pracy nauczycielskiej i bycia nauczycielem lotnym wciąż nie mam wystarczającej liczby punktów by osiasc w jakiejś szkole na dłużej niż kilka miesięcy.
Teraz zreszta nauczyciele kontraktowi, bez konkursów, które ja zdawałam i większość moich kolegów, maja pierwszeństwo przed nauczycielami po konkursach. Taka polityka ministerialna ma zapobiec brakom nauczycieli a brakuje ich we Francji tysiące.
Dowiedziała się tez, ze zwolniono z naszego liceum nauczycielkę od japońskiego, która uczyła tutaj od 2003 roku bo wzięto na jej miejsce - stażystę.
W sumie, od tylu lat to dla mnie NIC NOWEGO ale jak co roku odczuwam pewne zgorzknienie i potrzebę zrobienia sobie rachunku sumienia. Bo jak co roku popełniam te same błędy... godzę się na wychowawstwo, na wycieczki, na projekty, angażuje się, pracuje... a potem zostaje jak co roku z niczym to znaczy z oczekiwaniem na kolejny przydział pracy.
Powinnam, zdecydowanie powinnam zamiast tej pracy zająć się swoimi osobistymi projektami, z których mam i satysfakcję i pieniądze. Coś ciężko mi to przychodzi ale popracuje nad tym.
Tak więc tak, czuje rozczarowanie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz