Nie takich
małych bo kiedyś byli nimi R. Nadal, R. Federer, A. Radwańska itd, itd… To
turniej przyszłych tenisowych sław, na który udaliśmy się wczoraj aż do miasta Tarbes znajdującego się u podnóża Pirenejów, 3 h jazdy
samochodem od Bordeaux .
Spośród
wielu sportów, które uprawia mój syn tennis jest jednym z wybranych,
ulubionych, zresztą wczoraj wieczorem w samochodzie Antoś bardzo poważnie
oświadczył, że w tym “tygodniu zdecyduje czy będzie tenisistą czy golfistą, w
tym tygodniu już na pewno”.
Śmiechu
mieliśmy co niemiara!
Turniej
trwa kilkanaście dni a grają na nim najlepsi juniorzy z 27 państw, dzieci w
wieku 12-14 lat, chłopcy i dziewczęta. To jedne z najważniejszych zawodów, na
których sponsorzy wybierają sobie “nadzieje” do finansowania i wspierania na
przyszłe lata. Tłum więc, media, dzieci I w tym wszystkim my… początkujący
tenisista… który wraz z młodymi z klubu rozpoczął turniej od kilku gier.
Jakiż był
wybuch Antka radości, gdy po kilku minutach okazało się, że wygrał sportową
torbę marki Asics! Tak dobrze grał, że wygrał… Pomyślałam sobie, ma chłopak
szczęście… I ma, ale gra już dość dobrze pomimo tego, że regularne treningi
zaczął we wrześniu tego roku.
Było więc
wesoło i niezwykle ciekawie obserwować mecze i całą tą sportową, światową
machinę, poznać jej tajniki i zasady… Udało mi się porozmawiać z kilkoma
Rosjanami, Australijczykami, Chorwatami… wszyscy twierdzili ( rodzice,
zawodnicy, trenerzy), że ten sport to ogromne poświęcenie całej rodziny a w
pierwszym rzędzie to poświęcenie finansowe… czasowe… itd, itd.
Nie wiem
czy nas stać? Nie wiem czy jesteśmy na to gotowi? A decyzja ma zapaść według
naszego syna w tym tygodniu… hi, hi!
Przyjemnie
było popatrzeć jak grają ci jakże już dojrzali młodzi! Za kilka lat pewnie
przypominymy sobe nazwisko jakiegoś wczorajszego malolata… oglądając Roland
Garros? A może będziemy już kibicować naszemu synkowi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz