10 dni w
słońcu i w cieple minęło nawet nie wiadomo kiedy. Bordeaux powitało nas
chmurami i chłodem i tak ma być podobno do końca maja, zaledwie 18°C dzisiaj, od środy znowu
deszcze i pochmurno i pewnie jeszcze chłodniej. Nie wpływa to dobrze na morale,
jak mawiają Francuzi, ale cóż nie mamy na to wpływu. Pozostały wspomnienia,
kilka nagrań ze spektakli i tańców Antosia – właśnie zamieściłam małe wideo –
widok z naszego tarasu wakacyjnego na ośrodek, golf, dziecięce tipi oraz morze
śródziemne. Choć może nie jest to tak luksusowy resort jak w zeszłym roku
polecam go wam gorąco ze względu na urok, na atmosferę, (znakomite ekipy
animacyjne), na masę zajęć dla dorosłych i dla dzieci oraz na dość niskie ceny.
Poza tym… jest tam prawie zawsze ładnie, ciepło, słonecznie a w okolicy jest co
zwiedzać!
Z czasem
zamieszczę więcej zdjęć i tych kulinarnych też, na tyle na ile czas pozwoli bo
kołowrotek codzienności znów zaczął się kręcić i to w szybkim tempie więc…
Antoś
płacze natomiast… płakał już w piątek wieczorem żegnając się tam ze wszystkimi,
w sobotę rano jak wyjeżdżaliśmy i wczoraj wieczorem też z tęsknoty za
animatorami i kolegami. Martwi mnie to… bo jego reakcje emocjonalne są chyba
zbyt intesywne, wszystko przeżywa na 200%, przywiązuje się do ludzi, darzy ich
uczuciami właściwie od razu. Stąd te wybuchy radości nie do opanowania i smutku,
z którego nie potrafię go wyciągnąć, pocieszyć?
W domu
tańczymy… ze Stéphanem nauczyliśmy się czterech tańców i chyba od czasów moich
studiów i klubów studenckich tyle nie tańczyłam… cudnie jest!
Tymczasem
za chwilę mam wizytę u mojego osteopaty… I dalej jadę do pracy… w domu będę o
20h30…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz