czwartek, 25 września 2014

Retrospekcyjnie...

Jutro mam spotkanie z szefową moich zwiazków zawodowych w sprawie… kariery nauczycielskiej. W tym roku to moje pierwsze RDV i ważne gdyż chciałabym być na bieżąco co do moich praw, możliwości, ograniczeń w branży zwanej nauczycielską.

Dziś zaczęłam się więc do tego spotkania przygotowywać szykując dokumenty.



Podczas mojej ostatniej rozmowy telefonicznej z szefową tych związków (na nasz region) dowiedziałam się, że normalnie rzecz ujmując powinnam zmienić moją kategorię zawodową na wyższą a to oznacza większe zarobki.

Sumiennie więc składałam dzisiaj papiery i jakoś tak mi się nostalgicznie zrobiło…



Popatrzyłam na moje kontrakty tzw : nauczyciela kontraktowego i na pensje z tamtego okresu. Następnie doszłam do całego stosu dokumentów z Nauk Politycznych czyli Sciences Po z Paryża. Kilkanaście miesięcy pracy i całkiem spore zarobki… Wtedy zarabiałam więcej niż teraz bo miesięcznie miałam 2 939 euro netto co było mało jak na Paryż ale w mojej karierze to najwyższa miesięczna suma, którą przyszło mi zarobić.

Chyba coś mało zdolna jestem do zarobkowania… teraz dociągam do 2000 euro netto zaledwie. No ale dobre i to…

Po papierach ze Sciences Po wpadły mi w ręce te z redakcji “Books”… tam miałam tylko pół etatu ale jakże wspaniały był ten czas! Pasje, pasje, pasjonująca praca jak na Sciences Po w Paryżu.



Z redakcji przeniosłam się do kilku innych redakcji… a to “Alternatives internationales » , a to “Etudes” a to “Pouvoirs” czy Conseil de l’Europe ( Rada Europy) bo dla nich też pisywałam. Na różnych świstkach różne sumy, okresy…



Na samym końcu zaświadczenia dla fiskusa z tzw : praw autorskich… jest tego trochę. Sumy całkiem, całkiem różne… najwięcej tych praw z Francji ale mam też jedno z Uniwersytetu Colombia z Nowego Yorku, potem z Uniwersytetu Lomonosov z Moskwy, z tego z Twieri… i oczywiście też z Polski…



I tak mi się nostalgicznie zrobiło. Obejrzeć się w tył, na chwilę, na kilka minut. Zobaczyć co się zrobiło, kiedy, gdzie, z kim… jak to było…



Dopiero teraz, w wieku 40 lat dociera do mnie jak wiele interesujących wątków zawiera moje zwykłe, szare, codzienne życie, na które tak często się skarżę… a bo jakiś uczeń, jakiś szef, a bo zmęczenie, jakiś kłopot… jak mało te problemy są warte, jak mało znaczące w porównaniu z tym co udało mi się zrobić, z tym co przeżywam każdego dnia…

Uśmiecham się do siebie bo właśnie taką siebie lubię!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz