Mijają dość szybko. Właśnie rozpoczęliśmy drugi tydzień laby choć ta tego tygodniowa laba jest dużo skromniejsza od ubiegło tygodniowego pobytu w Hiszpanii. Tam to dopiero się działo ! A raczej wariowało, śmiało, sportowało, zapoznawało, wygrywało i przegrywało…
Jednym słowem było cudownie, jak co roku z plusem dla tego roku !
Plus wynika z faktu poznania fantastycznych ludzi, rodziny z Pirenejów, z Font Romeu, z którą nie rozstawaliśmy się na krok. Najpierw Antoś zaprzyjaźnił się z Benjamin i z jego siostrą Oliwią, następnie my rodzice dyskutowaliśmy całymi godzinami, na sporty chodziliśmy razem, tańczyć, co wieczór, chodziliśmy razem… Może i przyjaźń z tego się narodzi ?
Przeszkadza nam odległość, ale już w ostatnim tygodniu sierpnia spędzimy z nimi kolejny tydzień tym razem u nich, w górach. Elisabeth jest pielęgniarką, wyspecjalizowaną w leczeniu uzależnień a jej mąż Thierry jest, a raczej był bo teraz jest sportowcem seniorem – maratończykiem. Elisabeth przyjeżdżała w latach 1985-1988 do Polski, ciężarówkami z pomocą humanitarną dla nas Polaków a szczególnie dla polskich szpitali i leżących w nich dzieci. Należała wtedy do tego słynnego stowarzyszenia Amitié France-Pologne założonego przez Alain Michel.
Niesamowtym było dla mnie spotkanie kogoś takiego w letnim kurorcie ! A jednak… nieprzewidywalne są ścieżki Pana…
Antek i Benjamin graja w padel
A wakacje ? Jak zwykle ośrodek Pierre et vacances czyli « Kamień i wakacje » w Bonavista de Bonmont, 120 km na południe od Barcelony, nad morzem Śródziemnym… Nasz ukochany ośrodek ! żaden luksus, po prostu zywczajnie tyle, że jak zwykle w villages club z obfitym programem. I tak nasze dnie wyglądały następująco :
8 h – pobudka i leniwe śniadanie na tarasie…
9 h – Antek znika z rakietami, piłkami: gra całe rano w koszykówkę, w nogę, w ping-ponga, kąpie się w basenie, potem znów gra a to organizuje podchody a to ćwiczy na cyrkowym trapezie i lata po indiańskich Tipi…
My w tym czasie…
Od 10 do 12h15 – 2 godziny sportu, najpierw 30 minut pobudzania mięśnie czyli réveil musculaire, następnie 30 minut treningu cardio – Body Figth, step, LIP… i dalej 45 minut Aquagym czyli gimnastyki w wodzie…
12h15 – wszyscy w domu ! – prysznice i szybki obiad na tarasie : gazpacho, melony, truskawki, hiszpańska szynka, pieczywo...
13h30 – Padel albo Tenis albo Golf… ćwiczebnie czyli zaledwie do około 15h...
15h – Antek kierunek klub dziecięcy w ośrodku, codziennie inny program ale przede wszystkim przygotowanie spektaklu na piątkowy wieczór.
My? – basen i farniente… lektury, dyskusje… albo plaża, spacer… albo zwiedzanie w tym roku Tarragony…
18h – Antek koniec klubu – leci bawić się dalej…
My? – Apertif na tarasie: sangria, tapas… I dalej dyskusje…
Koło 19 h – Prysznic numer 2… zmiana ubrań na wieczorowe…
Koło 20 h kolacja na tarasie…
21 h – Antek minidisco czyli tańce dla dzieci… my z nim !
21h45 – początek tańcow dla dorosłych, co wieczór inny temat : salsa ; mambo, tango… itd… i tak do około 24h…
Spać I od nowa…
Po takim tygodniu… ufff… mózg wolny od myśli o pracy , o problemach…
Ciało wysportowane i kilka kilogramów mniej! Opalone… uhm…
Sen – zdrowy bez chemicznych poprawiaczy, bez koszmarów…
Pełna forma!
Powrót: głowa pełna muzyki i marzeń, wspomnień… aparat pełen zdjęć… Antek ze łzami jak zwykle bo żal mu odjeżdżać… do przyszłego roku…
Steph i Thierry turniej ping ponga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz