Trudno znaleźć odpowiednie słowa by opisać to co się czuje,
jak się czuje gdzieś wewnątrz i na zewnątrz… jaką dać odpowiedź ? Jak żyć ?
Od wczorajszego poranka płaczemy. Dosłownie, płaczemy w
domu, w kościele dziś rano, na ulicach, między sąsiadami, przez telefon. Płaczemy
my, nasza trójka, moja rodzina.
Do ogólno narodowych tragedii doszła jeszcze ta bardziej
osobista… wczorajsza śmierć żony najlepszego przyjaciela mojego męża. Carine odeszła
wczoraj o świcie, w wieku 43 lat, zostawiając za sobą dwie dziewczynki 5 lat i
3 latka. W kwietniu wykryto u niej raka. W sierpniu zdrowiała, miało być
lepiej. Wczoraj umarła.
Jérôme został sam… dziewczynki zostały same. Trudno ogarnąć
bezmiar tej pustki, tej nieobecności.
W moim domu palą się świece by wraz z ich światłem i dymem,
wraz z naszymi modlitwami dusze tych bliskich i niewinnych płynęły tam gdzie
jest światło dobra i miłości.
Bo pomimo tej niewyobrażalnej tragedii… tych, którzy czynią
dobro jest więcej, tych którzy sieją miłość jest więcej. Jest nas miliony
więcej ! Powinniśmy się podnieść, wznosząc dumnie nasze twarze by odpowiedzieć
dobrem na zło, miłością na nienawiść. Każdy z nas wokół siebie, na swoim
poletku. Jest nas więcej…
To smutne, ale życie toczy się dalej. I musi - chociażby dla tych, którzy zostali niesłusznie go pozbawieni. Ale z każdego zła, może narodzić się dobro.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://podrozeprzecietnejportmonetki.blogspot.com/
Życie jest codziennym wyzwaniem nawet jeśli o tym nie pamiętamy codziennie ...trudno pozbierać myśli w takich chwilach i okolicznościach ... Bardzo trudno ...
OdpowiedzUsuńWyglada na to, ze czeka nas kolejne trudne stulecie - 1914 to Pierwsza Wojna i miliony zabitych, ciagle zbyt mało aby zapewnić trwały pokój bo już 25 lat i kolejne miliony giną, bo brak decyzji państw zachodnich o interwencji w Niemczech po dojściu Hitlera do władzy, co i kto będzie cena pokoju tego stulecia?
OdpowiedzUsuń