Z wielka przyjemnoscia zostawialam dzis rano moje probne matury i pojechalam na obiad z ksiedzem Didier Monget, naszym dawnym szefem z parafii Swietego Ludwika i tym, ktory chrzcil Antosia. Mamy z nim swietna relacje do dzisiaj wiec czasami sie widujemy. Dzis obiadowalismy w dawnym klasztorze Karmelitow... bylo 19°C, piekne slonce, jedzenie pyszne ! dalej spacer po ogrodzie... wsrod zonikili, mimozy, pszczol...
Najciekawsza byla jak zawsze nasza rozmowa... bo ksiadz Didier jest teologiem, czlowiekiem niezwykle madrym i wyksztalconym...
Nastepnie bylo centrum miasta... Zaliczylam kilka butikow bo... meozwi dwie pary spodni kupilam, synowi tez a sobie jak zwykle... kilka sztuk z kolekcji Ines de la Fressange dla Uniqlo: mam tunike lniania, biala bluzke, dwa swetry jeden marynarski, drugi rozpinany w serek i dwie pary spodni granatowych. Polozylam na lozku w sypialni i sie zachwycam! Nie sa to drogie rzeczy, juz trzeci raz kupuje te kolekcje a uwielbiam je nosic bo sa z super materialow, pieknie skrojone. Zostawialam kolo 190 euros za to wo wymienilam wyzej do mojej garderoby.
Dalej byla apteka i masa kosmetykow do odnowienia... Mamy wiec nowy krem do twarzy, pod oczy i wokol ust, maja nowa maseczke i serum mineralne - wszystko od Vichy tym razem. Nie zabraklo od Avène kremu do demakijazu i masci na wszelkie suchosci, pryszcze itd... Cicalfate. Do wlosow szampon od Phyto o maska z mango od Klorane. Dla meza i dla mnie krem kultowy od Embryolise czyli Lait-crème concentré i do ciala figowy krem od Klorane, do rak i stop wzielam Nuxe z miodem... plus nowe szczoteczki do zebow i homeopatia dla mnie... uf... zeszlo...
Spokoj na 3 miesiace mam, mamy.
Jutro zakupy, kawa z Anne w starej dzielnicy i pracy cd...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz