sobota, 14 września 2019

Moja praca Katechetki - rozpoczeta. Francuska codziennosc: czesc 315


Dzis rano, w antkowej szkole... powrot do obowiazkow katechetki czyli przygotowywanie dzieci do Bierzmowania. Fajny temat dzis mielismy: Obecnosc Maryji w Eucharystii? Jak i czy? Dlaczego? W jakiej formie? 

Dzieci maja cudowne refleksje... 
I tak sobie siedzialam, po godzinach w sali w kaplicy bo mielismy adoracje polgodzinna Najswietszego sakramentu i patrzylam na te dzieci. A dzieci jak dzieci... jedne sa skupione, rozmodlowne, inne troche sie wierca, kots tam probuje cos podac kolezance z przodu... ale teksty Benedykta XVI czy Jana Pawla II sa czytane, rozmyslane, medytowane...

Pomyslalam sobie wtedy jakie to sa cudowne dzieci! Nie tylko piekne zewnetrzenie ale tez wewnetrzenie... 14 latkowie, 30 minut ciszy... 

5 pazdziernika jedziemy z nimi na caly dzien do Lourdes. A tam bedzie masa emocji, spotkan z chorymi, z uzdrowionymi tez... 

W tym kontekscie mysle, ze powinnam sie starac o przeniesienie - o ile bedzie to mozliwe, do prywtanych szkol katolickich. Chyba duzo bardziej mi po drodze niz z publicznym gimnazjum...

Wczoraj wychodzac z gimnazjum popoludniowa pora slyszalam wrzask, widzialam popychanie, rzucanie... kolezanki nauczycielki mowili mi "obacz co to za azyl psychiatryczny, zobacz, gdzie my pracujemy!"...

Coz... to smutna, tragiczna prawda... Co z tym dalej?

Tymczasem po raz 3! zakwitla roza Ronsarda na moim tarasie... cudna!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz