Kolejna książka, która w jakiś sposób nie tylko wpisała się w moja egzystencje, ale tez nadal sprawia, ze dużo się w niej dzieje i dużo się w niej zmienia.
Oparta na autobiograficznych faktach z życia autorki, ta narracja opowiada w jaki sposób z młodej, inteligentnej, pełnej życia i chęci na wszystko dziewczyny i kobiety... stajemy się ( nie wszystkie, ale większość z nas) służącymi, zapominającymi o sobie bytami.
To spotkało główna bohaterkę tej powieści jak i jej autorkę. Po studiach i konkursie na nauczycielkę francuskiego - zgodnie z francuskim systemem rektutacji i krótko po zostaniu mama...
"Samotnosc. Nie ta 18 -sto latki... ale ta pustego mieszkania wyposażonego w jedno, nie mówiące jeszcze dziecko..."
"Poznalam tylko czas zaśmiecony najróżniejszymi, pstrokatymi zajęciami nie mającymi żadnego związku miedzy sobą. Przygotowanie prania, przyszycie guzika do Jego koszuli, wizyta u pediatry, brak cukru. Ta inwentaryzacja czynności nigdy nie wzruszyła ani nie rozśmieszyła żadnej osoby. Syzyf i jego kamień to przynajmniej jakoś wyglada... niebo, góra i mężczyzna, a kobieta wrzucając na patelnie kawałek masła przez 365 dni w roku nie ma w sobie ani nic pięknego ani nic absurdalnego".
"Dwa lata, w sile wieku, podczas których cala moja wolność streszczała się w napięciu i oczekiwaniu na popołudniowa sjestę mojego syna"
"Jak wypowiedzieć osaczenie, otumanienie, duszenie się... od razu pojawia się podejrzenie, znowu ta, która myśli tylko o sobie, jeśli nie czuje pani wielkości pani zadania, obserwowania rozwoju pani dziecka, podawania mu posiłków, śpiewania mu kołysanek, odpowiadania na jego pierwsze pytania dlaczego ... trzeba było nie mieć dzieci"
"On zapalal papierosa. Przeciągał wzrokiem po lampie i meblach, chodził sikać do wypucowanej porcelany i myć swoje dłonie w błyszczącej umywalce, wchodził do salonu i czytał "Le Monde"."
"Byl glodny. Jakiez to uczucie rozłożyć wyprasowana serwetkę na kolanach i patrzeć jak na stół wpływa jedzenie, którego się nie wybierało, nie przygotowywało, nie mieszało, nie pilnowało, nowe, świeże jedzenie".
"Od dnia ślubu mam wrażenie, ze szukam równości, biegnę za nią ale ona wciąż ucieka. Pozostaje awantura, dobra stara awantura, scena, rozwód, wszystko to zastępuje refleksje i dyskusje, wszystko zostaje zniszczone w ciagu godziny... ale przyjdzie czas gdy i scena i awantura znika bo "nie wstyd ci tak, przed dzieckiem, gdzie twoja godność, godność w jego ustach oznacza uległość".
"I niedzielne popołudnie. Wiesz grają Bergmana w kinie dzisiaj, ostatni seans. Nie będziesz zła jak pójdę zobaczyć? Przecież nie musimy być we dwoje by zająć się naszym synkiem".
"Zmusili mnie to myslenia, ze dostalam najlepsza część z życia. Porównywałam się wciąż do innych kobiet. Nigdy do mężczyzn. Cóż to za pomysł! Jednakże moi koledzy, panowie nauczyciele wracali do swoich samochodów statecznym krokiem, rozmawiali spokojnie, jechali na zebranie związków zawodowych poskarżyć się na fatalne warunki pracy... ja biegłam, jak rozpędzony koń do domu, bo dziecko, bo rzeźnik... wieczorem wrzucając makaron do garnka z dzieckiem u boku miałam wrażenie, z moje życie jest zaśmiecone, zajęte, ze najdrobniejsza kropla tego co nieprzewidywalne już się w nim nie zmieści, najmniejsza doza ciekawości nie wciśnie się tutaj. ... Byłam dumna, ze udawało mi się wszystko połączyć, codzienność, dziecko, klasy i uczniów, straż ognia domowego".
Duzo cytatów... które do mnie przemawiają. Krzyczą wręcz. To były lata 1970-1980 ale czy tak wiele się zmieniło dzisiaj?
Poruszająca lektura.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz