Poranny Antek po wyskoczeniu z lozka - jeden z jego kalendarzy adwentowych...
Oj śpieszyło mi się do tej wakacyjnej przerwy i uczniom też… Zmęczenie dawało o sobie coraz intesywniej znać, niektórzy uczniowie nawet się pochorowali nie wytrzymując rytmu dni.
Wczoraj byłam ostatni dzień w pracy. Lekcje od 8 do 17
godziny nie były lekcjami bo ja co roku ostatni szkolny dzień kalendarzowego
roku po prostu banalizuję. Czyli uczniowie przynoszą najczęściej coś do
podgryzania : ciasta, ciasteczka, chipsy i oglądamy filmy a właściwie to
film bo co roku pokazuję wciąż ten sam. To oczywiście « Joyeux Noël »,
film opowiadający historię z I-szej wojny światowej, historię braterstwa
walczących ze sobą narodów. Bardzo lubię ten film by nie powiedzieć więcej… bo
pokazuje to co pragnę każdego dnia uczniom przekazać, tę ideę braterstwa,
możliwego porozumienia i zgody, tego, że szukanie pokoju może być silniejsze
niż kule, niż śmierć. A wszystko to oczywiście znakomicie zagrane i ze sporą
ilością pieśni, które lubię a poza tym odtworzone z historyczną wiernością.
Święta Bożego Narodzenia są co prawda chrześcijańskie i
wakacje są z nimi związane co w kontekście wielokulturowości w naszych klasach
może być problematyczne. Dla mnie nigdy nie było, ale dla niektórych kolegów
belfrów jest. Często spotykam się z ostrą krytyką samego faktu, że godzę się na
podwieczorek w przedwakacyjny dzień, gdy inni proponują uczniom w tym samym
czasie sprawdziany czy normalne zadania z matemy…
Zresztą Francja ma poważny problem ze swoimi religiami, z
wierzącymi… Co prawda wszędzie trąbi się o laickości i prawo z 9 grudnia 1905 roku wciąż obowiązuję
z kilkoma współczesnymi zaostrzającymi je zapisami, ale jego interpretacje
naznaczone są różnicami.
Kilka dni temu wybuchła kolejna polemika – o szopki… czy
stawiać je w miejsach publicznych, na merostwach czy nie ? Jedni
wrzeszczą, że tak, że to « tylko » nasza tradycja i wara od niej,
inni cytują artykuły prawne, którego tego zakazują. Po prostu, najmniejszy element
życia związany z jakąkolwiek religią rodzi kłótnie, polemiki i zajmuje medialną
przestrzeń komunikacyjną.
Do wakacji jednak wracając… 17 dni bez budzika ! 17 dni
z rodziną ! 17 dni odpoczynku, świętowania i zwiedzania oczywiście też bo
jak wakacje to wakacje w domu nikt cały czas siedzieć nie będzie !
Najbliższe dni jednak spędzimy w domowych pieleszach… Antek
trochę na golfie, ja w SPA, pochodzimy do kina, mamy bilety do opery, w południe
będziemy pomagać uchodźcom – rozdawanie obiadów… mamy też jeden obiad z
przyjaciółmi… i trochę obowiązków : lekcje Antka by później mieć
wolne ; moje 146 sprawdzianów do poprawienia w 4 nadchodzące dni, i kilka
ostatnich przygotowań do Świąt jak upieczenie makowców czy zrobienie łososia
gravlax czyli marynowanego.
Od piątku
jednak całkowice wolne. Jedziemy na 3 dni Świąt do teściów a następnie będziemy
szwędać się po Bretanii a ściślej po jej najbardziej wysuniętych na zachód
zakątkach czyli Finistère… tam gdzi kończy się ziemia… Dopiero na Nowy Rok
wrócimy by 3 stycznia rozpocząć od nowa codzienne życie z jego tempem i obowiązkami.
Niech żyją
świąteczne wakacje!
17 dni bez budzika....o jak Ci dobrze :) Ja dostalm wolny piatek 23, plus weekend bez dyzuru. Niemniej jednak mam zamiar sie tym cieszyc. Pozdrawiam przedswiatecznie.
OdpowiedzUsuńU nas oczywiście tylko kilka dni przerwy, ale i tak czekamy na Święta niecierpliwie!
OdpowiedzUsuńTak, szopki im przeszkadzają, ale jakoś zastępowanie wieprzowiny wołowiną już nie tak bardzo. To wszystko jest tak wybiórcze, że aż szkoda mówić.
Czytałam kiedyś książkę "Cena wody w Finistere", o Szwedce, która przeniosła się właśnie w ten region Francji. Polecam, bardzo ciekawe były jej spostrzeżenia!