Po zakupie bretonskich ciastek w jednej z rzemieslniczych wytworni ruszylismy na cyplowy parking. Stad trzeba bylo przez wrzosowiska dojsc do samego cypla i trwalo to dobre pol godziny w zimnym wietrze, ktory smagal ostro nasze twarze. Widoki przepiekne i sporo turystow jak na niski turystycznie sezon.
Matka Boska tonacych.
Po dwoch godzinach marszu dotarlismy do jednej z przydroznych nalesnikowi czyli Creperie. Przyjeto nas milo i po raz kolejny przekonalismy sie, ze nalesniki z maki gryczanej z odpowiednim nadzieniem to jest to co lubimy najbardziej! Pyszne!Po nich zawsze zamawiamy slodki nalesnik na deser. Ja jestem monotematyczna bo gustuje w tych z solonym karmelem i smazonymi jablkami! Cudenka! Popite zsiadlym mlekiem ale cidrem, jak dla mnie i jednym i drugim bo wciaz nie wiem co lubie bardziej? Te nalesnikowe restauracje sa wszedzie i jedzenie w nich kosztuje grosze bo za kazdy obiad zostawialismy jakies 30-35 euro za nas trzech.
Z polwyspu ruszylismy w strone uroczego miasta Quimper. Bylam tutaj juz wiele lat temu, na konferencji, na ktorej poznalam Paul'a Ricoeur czy Benjamin'a Barber... Slawy nauk spolecznych, politycznych i filozofii... Z wielka wiec radoscia powrocilam po starych sladach do katedry Swietego Corentin, do starego miasta. Znow zauroczylam sie jego sredniowiecznymi domami, zachwycilam "skrecajaca katedra" - tak! nawa glowna nie jest przedluzeniem transeptu i choru... budowniczowie katedry, z nieznanych przyczyn, nie wybudowali jej w prostej linii!
Pocieplalo i pospacerowalismy sobie troche po tych cudownosciach, cieszac oczy i uszy - bo z glosnikow, w starym miescie wciaz leciala bozonarodzeniowa muzyka.
W naszym samochodzie tez plyty z koledami non stop, po polsku... lubie takie "szwedaczki".
Quimper znane jest ze swych domow ozdobionych rzezbionymi figurami
Ale chyba jeszcze bardziej, Quimper znane jest ze swoich naczyn fajansowych!
Wszystko byloby dobrze, gdyby ludzi bylo mniej i tego calego zamieszanie tez... bo Locronan jest tak znane, ze pol Bretanii tutaj zjezdza i chyba nie zawsze ta najlepsza polowa bo jak zobaczylam kilku facetow w czapkach na glowie w kosciele to im hm... zwrocilam uwage...
Na poczatku mielismy zamiar kolacjowac w Locronan ale wszystkie restauracje byly pelne, nigdzie miejsca nie znalezlismy i musielismy udac sie do Douarnanez, do naszego hotelu... a pozniej to juz SPA i dobry sen...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz