Tydzień dał się nam we znaki ! Trwał nie 5
dni a 5 i pół jeśli o mnie chodzi bo w sobotę rano od 8 rano byłam z powrotem w
liceum na drzwiach otwartych. Przyjęliśmy kilkadziesiąt par: rodziców z dziećmi
kończących gimnazja i szukających informacji o dalszej nauce. Więc znów trzeba było gadać, gadać i gadać a
gardło boli i boli od tej ciągłej emisji. Chyba pódę na jakieś zajęcia uczące
oszczędzania głosu… Jadę resztkami sił i liczę dni do wakacji czyli jeszcze
5!!!
Pracowałam w ubiegłym tygodniu jakieś 70 godzin
po podliczeniach bo oprócz tego co codzienne to jeszcze egzaminy na Naukach
politycznych mi się nałożyły i 14 z nich poprawiłam. Było bardzo interesująco
ale ciężko też. Mój mąż się ze mnie śmieje, że w moich okularach za biurkiem
wyglądam jak stary profesor i jeszcze te dźwięki, które z siebie wydaję są
podobno znaczące??????
W moim liceum gorący okres, koniec drugiego
trymestru, ostatnie sprawdziany, wystawianie ocen… opine będę wypisywać po
wakacjach… zebrania też dodatkowe. Więc raz jest lepiej raz wybucham jak w
piątek o 8 rano, gdzie w jednej klasie wlepiłam 8 ZER… za niewykonaną pracę! Trudno
muszę być konsekwentna choć lubię tych moich uczniów bardzo to czasem muszę “przyłożyć”.
Jak jednej panience, która na lekcji prosi swoją koleżankę o dezodorant i podnosi
bluzkę pryskając się pod pachami tym dezodorantem, bezpośrednio na lekcji!!!! O
zgrozo!!!!
Byłam chyba fioletowo-zielona bo przerwałam
lekcję i zrobiłam wykład o savoir-vivre… taki 15 minutowy, żeby im w pięty poszło i żeby
sobie na całe życie zapamiętali bo skoro w domu ich nie wychowali rodziciele to
ktoś musi?...
Antek też pracował jak szalony… ale pośród jego
20 na 20 i 19 na 20 mamy też z nim kilka problemów. W czwartek pani pedagog
zadwoniła i zasugerowała wizytę u grapho-terapeuty… pierwszy raz słyszę o
takiej specjalizacji. Wielu nauczycieli Antka doniosło do niej, że pomimo
znakomitych wyników Antek ze względu na swoje zbyt wysokie QI nie nadąża z
zapisywaniem swoich idei na papierze więc słowa są urwane… bądź nieczytelne.
Informujemy się. W miedzyczasie tak zwanym, dziecko moje wygralo konkurs na napisana przez siebie bajke w gimnazjum...
W przyszły piątek za to Antoni idzie na
pierwszą 2 godzinną wizytę do pani sofrolog. Będzie się uczył relaksować i zarządzać
swoimi emocjami. Wiążemy z tym podejściem dużo nadziei. Bo relaks, sen i emocje
są bardzo ważne w jego życiu ale też mnożenie jego potencjału, a do tego
sofrologia właśnie służy. Bo mnożyć też jest co. Antek właśnie znów na kolejnym
turnieju tenisowym.
To, że w tym zamieszaniu kupiłam samochód to
chyba cud jakiś ale kupiłam. W piątek powiedzieliśmy tak a w sobotę rano Stéph
wziął czek bankowy by o 14 godzinie odjechać nowym samochodem. Samochód kupiony
za zaoszczędzoną gotówkę oczywiście, nie kupujemy NIC na kredyt. No chyba na
mieszkanie kredyt za kilka miesięcy będzie potrzebny ale to jedyny taki
przypadek.
Z książką też się posunęłam do przodu. Choć
umowy jeszcze nie podpisałam bo miałam kilka pytań do negocjacji kontraktu
wydawniczego. Podpiszę ją na dniach.
Teraz jednak chcę myśleć o wakacjach na nartach…
już za 2 tygodnie a za tydzień początek wolnego… ufffff…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz