sobota, 2 grudnia 2017

Ja i bledy!

Skomentowalam dzisiaj rano na Facebooku, krotki wpis mojej wirtualnej znajomej, pisarki, pani Doroty Schrammek. Komentarz pozytywny bo moglam dzisiaj pani Dorocie przyznac tylko racje. Pod moim komentarzem pani Kamila Piechota skomentowala w ten sposob ( tekst kopiuj-wklej)


"Z całym szacunkiem, ale po takim wpisie nie powiedziałabym, że jest pani pisarką ani nie zachęca pani do czytania swojej książki. Dorota to znawca, ja się nie znam i z perspektywy zwykłego czytelnika wolę kupić książkę Doroty, która pięknie pisze wszystkie posty na swoich stronach niż pani, która robi masę błędów, a ostatnie zdanie "...bardzo Alé To bardzo mi zalez." to jakaś masakra. Do tego jeszcze to: "Wiesz Dorota, ze Ja tak jak ty " Ja dużą literą, ale Ty już małą, a to chyba odwrotnie powinno być, no chyba, że ktoś ma tak wygórowane ego. Nie chcę obrażać, piszę co myślę. Po prostu nie wypada, by ktoś kto jest pisarzem i mu zależy na czytelnikach, pisał w taki sposób posty. Ja sama nie jestem pisarką, ale nigdy w życiu bym nie napisała w taki sposób. Zawsze czytam drugi raz i poprawiam, nawet jak zdążę opublikować to jest możliwość edycji..."

Przeczytalam ten komentarz ze trzy razy i pierwsze co mi przyszlo na mysl to jak latwo nam przychodzi ocenianie ludzi po wygladzie. Tak, w dzisiejszych czasach liczy sie FORMA. Forma przede wszystkim. Tresc jest duzo mniej wazna. Pani Kamila ocenila mnie i moja ksiazke po wymienionych tutaj literowkach. Napisala tez, jak poprawnie sama postepuje i jak korzystajac z mozliwosci edycji jest poza wszelkim podejrzeniami o niepoprawnosc jezykowa.

Idac dalej tym tropem... stwierdzilam, ze powinnam oceniac sprawdziany, matury i inne egzaminy moich uczniow i studentow nie pod katem ich wiedzy historycznej czy geograficznej a pod katem tego jak to jest napisane. Czy linijki zachowane, czy bledow ortograficznych nie ma, czy wszystko jak nalezy z duzej litery. Tak ich jednak nie oceniam. Bo dla mnie liczy sie tresc, wiedza, zaangazowanie, przekaz. 
Pomyslalam sobie tez, ze myslac jak Pani Kamila powinnam oceniac ludzi, ktorych spotykam na swojej drodze, tak od razu z marszu: czy dobrze ubrani? czy markowo? czy koszule maja wyprasowane na kancik a makijaz sie nie rozmazuje? 

Czy to oznacza, to co napisalam wyzej, ze FORMA jest niewazna? Jak dla mnie nie do konca. Forma w jakims stopniu jest wazna, niestety nigdy nie zastapi tresci, nie zastapi nas z calym naszym wewnetrznym bytem. 
Owszem, tylko "winny sie tlumaczy" i moglabym, gdybym sie postarala, robic mniej bledow i korygowac literowki. 

Dlaczego wiec tego nie robie? Albo nie zawsze robie? 

Powodow jest wiele... by bylo weselej do liceum sie nie dostalam z powodu 3 bledow ortograficznych! Nie dostalam po samych pisemnych bo kilka dni pozniej byly ustne i jednak mnie przyjeli do naszej poznanskiej dwojki. Na maturze jednak skonczylam z ocena Bardzo Dobry, celujacych wtedy nie bylo... Wiec cos z tymi bledami mam. Jakas skaze krwi czy ducha? 

Mam 44 lata, pani Kamila ma ich 27. Mieszka w Polsce, przypuszczam, ze od urodzenia. Ja od 26 lat mieszkam poza Polska i przyjezdzam dosc rzadko. Zadne to usprawiedliwienie... wiem bo jednak wciaz po polsku pisze i publikuje, po francusku zreszta tez, zdazalo sie i po rosyjsku i po angielsku. Czy ktokolwiek z tych wydawcow, ktory opublikowal moje teksty uznal, ze moje bledy sa nie do przyjecia a tresc jest beznadziejna??? Zaden. Ciekawe wiec jak to sie dzieje, ze osoby, ktore nie publikuja tak znakomicie sie na jezyku polskim znaja a moze tez na innych, ze pozwalaja sobie bez skrupulow na pouczanie innych??? Jakas frustracja? zdenerwowanie? Potrzeba pokazania kto tutaj jest "gora"? 

Wlasciwie odpowiedz na to pytanie malo mnie obchodzi bo obchodzi mnie TRESC... to co we wnetrzu czlowieka a nie w jego ego. 

A komentarze na Facebooku, jak dla mnie, do literatury nie naleza, sa krotkim, sympatycznym badz mniej, wyrazeniem swojego zdania. Nie przykladam do nich wiekszej wagi. To nie praca magisterska, artykul prasowy, albo ksiazka. A ze tablet (ustawiony na jezyk polski) do tego przekreca slowa, wstawia duze litery albo cos tam zjada to zaden wielki problem. 

I mysle, ze jest tutaj cos jeszcze... moj zupelny BRAK przywiazania do jakiegokolwiek statusu... Pisarka? To brzmi dumnie. Po trzech ksiazkach sie za taka chyba jeszcze nie uwazam. Tak jak sprzedawalam sery w butiku w Bordeaux nie uwazalam sie za sprzedawczynie serow, jak bylam niania nie uwazalam sie za nianke, jak jestem belfrem nie przestrzegam zadnej hierarchii typu ja i moi uczniowie bo ich po prostu lubie i staram sie byc ich przyjacielem. 

François Mauriac, literacki laureat Nobla, nie zdal matury z francuskiego i z filozofii, Czeslaw Milosz pisal z bledami a Flaubert miesiacami poprawial skladnie swych zdan bo w jego rekopisach mozna zobaczyc pewne arcydziela. Zycze pani Kamili takiej slawy jak wyzej wymienionym pisarzom i  pozdrawiam.  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz