Przychodzi taki grudniowy czas... gdy w domu pachnie miodem, cynamonem, galka muszkatulowa, gozdzikami. Potem cala kuchnia i salon plyna kolorowymi lukrami i ozdobami z cukru. Z glosnikow za to slychac pierwsze koledy i piosenki swiateczne. UWIELBIAM ten czas!!!!!
Czlowiek sie nameczy bo ja tych pierniczkow i innych ciasteczek musze napiec w ilosciach hurtowych. Sprzedaje je antkowy chor, rozdaje je w pracy, sasiadom, przyjaciolom, znajomym. Sami tez troche zjemy. Takie to moje przedswiateczne zaangazowanie. W ubieglym roku zanieslimy paczki ciastek z Antkiem do centrum dla uchodzcow. Nigdy nie zapomne ich wzroku i ich "dziekuje". W tym roku moze zrobimy podobnie albo przejdziemy sie po ulicach Bordeaux i rozdamy kilka paczek tym, ktorzy na ulicach zebrza. Serce sie kraje, lzy same plyna, ale jak wiele jest osob, ktore potrzebuja wsparcia i ciepla? Nie tylko tego materialnego ale tego zwyklego ludzkiego, duchowego?
Zadanie na dzisiaj dla Antka oddac czesc zabawek i ksiazek, z ktorych juz wyrosl, a ktore sa w idealnym stanie bo jutro chce je zawiezc do pracy. Zbieramy dla Secours populaire zabawki i ksiazki. Ucze go nie tylko pracy i bycia odpowiedzialnym ale tez dzielenia sie tym co ma.
Dobrej niedzieli... pierwszej adwentowej. Niech zaplonie pierwsza swieca i plomyk nadziei w oczach kogos kogo spotkacie dzisiaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz