Oj zakochalam sie w tej ksiazce, ktora liczy sobie zaledwie 120 stron.
Muzyka, symfonia, pirotechnika... wszystko jest w tej ksiazce. Czlowiek, ktory boi sie zyc wlasnym zyciem i tylko mu asystuje. Przemilczenia, kolory i cisza.
Czy hodowca jedwabnikow z poludnia Francji moze w latach 1860 wjechac do Japonii, odcietej od swiata, by zakupic nowe larwy owadow? Teoretycznie nie moze... ale pojedzie, bedzie jezdzil co roku.
Niepokoj, oczekiwanie... chyba nie potrafie ubrac w slowa tej poezji Baricco... te ksiazke trzeba po prostu przeczytac i odczuc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz