Poczytalismy z Antkiem wszystkie albumy jakie o Polsce w domu mamy... w jezykach naszych czyli ja po polsku a on glownie po francusku...
Bylismy wczoraj w bibliotece po przewodnik Michelin po Polsce... i jutro powinnismy doleciec do Krakowa.
Bilety zarezerwowane od ponad miesiaca juz sa... do Auschowitz - zwiedzanie po francusku, ktore Antek chce bardzo odwiedzic a mi na sama mysl ciarki ida po plecach... bo juz bylam 3 razy i raczej wiem czego oczekiwac po tym zwiedzaniu...
Wczoraj, na kolacji u przyjaciolki... rozmawilismy na ten temat i koledzy po fachu czyli profesorowie pocieszali mnie, ze dzieci i mlodziez w inny sposob odbieraja te miejsca... przywolywano przyklady wycieczek szkolnych i tym podobne... hm... jakos mnie to nie przekonalo...
Na niedziele zarezerwowalam Wieliczke - tu zwiedzanie po polsku. I moze uda sie spotkac z kims kogo cenie... i znam od lat...
W sumie to sie ciesze i martwie jednoczesnie... ale najbardziej martwi mnie POGODA... maja byc burze, ma padac i jest bardzo zimno. PO 5 tygodniach temperatur tutaj powyzej 33°C dzien w dzien i sloncu przeniose sie w klimaty listopada...
Hotel w Krakowie mam ten...
Tak wiec... kilka dni w "Polsce" przed rodzinnymi wakacjami w Maroku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz