Pewnie niektore z nich grymasza... choc musze przyznac, ze te dzieci, ktore znam grymasza malo.
W ubiegla niedziele tesciowie z Antkiem i z Diana dojechali do mnie do Pornichet akurat na obiad.
Diana bedzie miala 2 latka w sierpniu i jest przeurocza dziewczynka, ktora mowi juz plynnie i to zdaniami.
Obiad podalam na tarasie i skladal sie jak to we Francji klasycznie: z przystawki, dania glownego, serwo z salata i deseru oraz kawy z kostka czekolady.
Diana zajela miejsce na normalnym krzesle, przy stole, ze wszystkimi, okolo godziny 13.
Jak sie okazalo pije wode ze szklanki a nie z plastikowych kubkow dla niemowlat i znakomicie sobie z tym radzi. Je na normalnym, porcelanowym talerzu i uzywa widelca oraz lyzeczki. Nie nosi sliczniakow tylko uzywa serwetki jak dorosli.
Bylam bardzo, ale to bardzo mile zaskoczona!
A mala wprawila mnie w lekkie oslupienie jak widzialam co i ile je i jak mozna bylo zauwazyc, ze to dziecko siedzi cala godzine przy stole i rozmawia, z innymi rozmawia.
Wiekszosc francuskich dzieci jest w ten sposob wychowywana i do jedzenia przyuczana. Moj syn wyjtakiem nie byl. Jego kuzyni maja podobnie.
Co zjadla niespelna 2 letnia Diana... oczywiscie nie zadne specjalne menu na zyczenie tylko jak wszyscy:
Na przystawke: melona i salatke z zielonego groszku, kukurydzy, orzeszkow piniowych, pomidorkow i dwoch rodzajow sera: starej mimolette i emmentalera.
Na danie glowne: pieczonego na pomidorach i kaparach dorsza wraz z ryzem
Sera nie chciala
Na deser byla tarta babci z kremem waniliowym i beza wiec Diana wsunela pol doroslej porcji.
Wszystko popila woda i poszla na poobiednia sjeste...
To mi sie we Francji bardzo ale to bardzo podoba... te zasady, ten sposob wychowania. Podziwiam do dzisiaj i uwazam to za bardzo sluszne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz