Dzis dla nas katolików jest dzien wielkiego święta. To piecdziesiatnica zwana popularnie Zielonymi światkami. Z dzieciństwa pamietam, ze ustawiało sie w domu tatarak zielony... We Francji to święto takie jak Wielkanoc z dwoma wolnymi dniami: niedziela i poniedziałkiem. Nie ma zwyczaju ustawiania w domu tataraku za to je sie cielęcinę...
Ponieważ nasz kosciol nadal jest zamknięty wiec msze święta obejrzeliśmy jak i te wielkanocna w telewizji.
Troche to meczy, ten brak możliwości praktykowania swojej wiary we wspólnocie.
Wczorajszy wieczor spedzilismy u Anne i u Didier. Bylo... cudownie. Na tarasie z przepysznym jedzeniem: ostrygi, foie gras z tostami, z grilla: warzywa z pesto oraz ryba melru, na deser tort truskawkowy... wszystko oblane 3 butelkami wina na 4 osoby... jednym słowem dzialo sie...
Powspominalismy, popłakaliśmy razem, pośmialiśmy sie razem.
Dzis popołudniu pożegnanie z Florence, moja przyjaciółka i jej synami... z tej okazji powstały moje ciastka malinowe czyli financiers... na ktore przepis jest na moim blogu kulinarnym.
eh zal i radość jednoczesnie...
Dzis tez 5 rocznica 1-szej Komunii Antka!!! Jakze cudne wspomnienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz