"Historia to potwor, toczy sie przez wszystkich i wszystko jednako miażdży. Zadne pomniki jej sie nie oprą Nie sa nawet w stanie zejść z jej drogi. Powie pan ze wszystkimi sztukami jest podobnie. Nie. Inne sztuki mogą co najwyżej ulec zapomnieniu. Pomnikom nie jest przypisane zapomnienie. Pomniki sie burzy".
Nie czytałam jeszcze bardziej złożonej powieści, powieści do tego stopnia egzystencjalnej, poruszającej wszystkim strunami naszego mniej badz bardziej marnego człowieczeństwa niż "Ostatnie rozdanie" Wiesława Myśliwskiego. Wiekszosc z nas zna "Kamień na kamieniu" czy "Widnokrąg" tego autora. To dzieło jest jednak zupełnie inne.
Narrator przewraca kartki swojego rozpadającego sie notesu, w którym zapisał adresy i numery telefonów ludzi, którzy tworzyli jego życie na różnych etapach egzystencji. Każde nazwisko wiąże sie z jakąś historia, miejscem, przy każdym narrator postawi swój specyficzny, graficzny znak: zachować, wymazać, wyrzucić. Selekcja ta jednak nie jest łatwa. Wiec z uporem maniaka narrator do niej wraca, na różnych etapach swojego życia karmi nas jednocześnie opowieścią przeplatana dosc filozoficzna refleksja. Ta ostatnia nie dotyczy tylko przemijania, ale tez pracy, wyboru studiów czy profesji, relacji z kobietami, z matka, z pracodawcami...
Te ksiazke czyta sie powoli, jak podróż przez życia, troche z namaszczeniem delektując sie przede wszystkim językiem Myśliwskiego oraz licznymi cytatami, których brzmienie odsyła do wielu bardzo osobistych dla każdego z nas wydarzeń ale tez do epizodów naszego kolektywnego czy to polskiego czy francuskiego życia.
445 stron literackiego ciastka z kremem niby o niczym ale tak właściwie o wszystkim co ważne. Jest to po prostu powieść totalna.
"Człowiek wmówił sobie, ze ma za krótkie życie, w związku z czym zwykle sie tłumaczyć ustawicznym brakiem czasu. Tylko, powiedzmy, gdyby żył dwa razy dłużej, miałby go więcej? Wątpię. "
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz