Byłam wczoraj wykończona... odsyłam do wczorajszego opisu mojej "wolnej soboty". Tak więc wieczorem bo kilku spięciach i poprawiając nadal prace moich uczniów poprosiłam moich panów o zrobienie kolacji. Wyjęłam wszystkie składniki, przygotowałam blachę wyłożona papierem, wyjęłam patyki do szaszłyków i położyłam przepis na barze w kuchni.
Panowie wrócili ze spaceru, na który ja oczywiście pójść nie mogłam... I przystąpili do realizacji.
Z kuchni leciało wszystko:
- masa pytań tak co 10 sekund, także z poprawiania mojego nici!
- wyzwiska typu "co to za gowno", "czemu się nie chce ukroi", "mam to wszystko w dupie", " szlag by to trafił" ( w wersji francuskiej: qu'est-ce que c'est cette merde, fait chier, j'en ai marre)
Przygotowanie tego drobnego dania było przewidziane na 15 minut!
Moi panom zajęło to dobre 45 minut!
Następnie upieczenie szaszłyków 15 minut;.. ale jak się blachę wkłada na dół piekarnika zamiast pod sam grill to tez trwa to znacznie dłużej.
W końcu zrobili...
I?????????
Bylo PYSZNE!!!
no to tak się ucieszyli, ze stwierdzili, ze mam koniecznie o ich wyczynie napisać! sic! i ze będą sprzedawać te szaszłyki po 6 euro sztuka i jacy to są wielcy...
jednym słowem potrafią tylko trzeba ich zmusić do tego.
CDN
a przepis na blogu kulinarnym, super przepis!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz