A rzadko kiedy na równym? Zainspirowała mnie Katarzyna Miller definiując, w jednym ze swoich nagrań, sposób budowania relacji międzyludzkich.
W skrócie sa 4 sposoby:
- ja lepszy/a ty gorszy/a
- ja gorszy/a ty lepszy/a
- ja zła i ty zły... cały świat zły
- ja jestem w porządku i ty jesteś w porządku!
Nie muszę chyba tłumaczyć, ze ta ostatnia jest NORMALNA... porządna, pozytywna, zdrowa a te trzy powyżej, dominującej w polskim społeczeństwie, według cytowanej psycholog, są po prostu negatywne, złe, niezdrowe.
I tak sobie pomysłami o filmie obejrzanym w czwartek czyli o "Zielonej granicy". Tam prawie wszystkie relacje budowane przez Polaków i Bielorusinow były : my lepsi / wy ( migranci) gorsi... relacje budowane przez imigrantów: my gorsi / wy Polacy lepsi.
Co z tego wynikło i wynika nadal?
Masa zbrodni, przestępstw, przemocy i wiele śmiertelnych ofiar.
Nie idac jednak aż tak daleko, a trzymając się naszego codziennego podwórka jak wiele przykładów tych chorych relacji utrzymujesz? Jak wiele widzisz ich obok siebie? Jak wielu z nich doświadczasz?
Ja, jak wchodzę do liceum, w którym aktualnie uczę, i widzę przy drzwiach dyrektora placówki i słyszę jego "Bonjour" do mnie, na moje "bonjour" albo nic nie słyszę bo nie odpowiada... to wiem, ze On uważa siebie za lepszego ode mnie. Ja jednak nie uważam się za gorsza od niego, za lepsza tez nie. Uważam, ze jego zachowanie jest bardzo, bardzo nie w porządku. I tylko tyle. Dlaczego? Bo mam wystarczajaco wiary we własną wartość i w moja osobę by nie uznawać siebie za gorsza bo ten pan mi nie odpowiada albo zwraca się do mnie w sposób obcesowy.
Gdy byłam młodsza... budowałam, ja tez!, moje relacje na lepszym i na gorszym. Jako emigrantka w stosunku do mających lepsze pozycje ekonomiczne i społeczne Francuzów czułam się gorsza. To było bardzo wyraźnie widać jak się staralam im spodobać, jak pracowałam więcej niż oni, a przede wszystkim jak próbowałam im "COS" udowadniać, ze ja to coś tam jednak wiem czy coś tam jednak umiem. Dopiero po latach pracy nad sobą, dotarło do mnie, ze NIC NIKOMU nie muszę udowadniać ani we Francji, ani w Polsce ani nigdzie indziej. Jeśli coś robię, to robię to bo sprawia mi to przyjemność, bo mi się opłaca, bo tego sama chce. Tylko tyle i aż tyle.
Od wielu już lat, patrzę na drugiego człowieka nie jak na wroga ani nie jak na kogoś lepszego ode mnie ale jak na kogoś równego mnie niezależnie od tego czy ten człowiek jest na wysokim stanowisku, dużo starszy bądź dużo młodszy jak moi uczniowie czy studenci, czy jest bogaty czy jest biedny. Jest mi równy i ja jestem jemu równa. To wielka ULGA moc tak żyć, budować takie relacje, nie musieć kłamać, udawać, manipulować, stosować podwójnego czy potrójnego języka ukrywać bo może się wyda...
Niestety, dużo ludzi wokół mnie nadal buduje swoje relacje ze mną z punktu lepszego bądź gorszego. Niektórych bardzo trudno nakłonić czy dać do zrozumienia, ze jesteśmy tak samo ludźmi i ze żadnej konkurencji miedzy nami nie ma i z mojej strony nie będzie. Game is over.
Jak dla mnie lepiej jest być równym... w każdej sytuacji.
Inspirujace!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz